— Łaał, ale ekstra! — miauknął Agrest, gdy wojownik Owocowego Lasu pokazał mu swoją kończynę. Syn Owieczki zmrużył oczy, zadowolony z pochwały.
— Jak widzisz, mam w sobie coś wyjątkowego — dodał, bo jakże mógłby odpuścić sobie tak dobrą okazję do podbudowania sobie ego. — Ale ty także, Agreście. Każdy z nas jest na swój sposób wyjątkowy. Pewnie wyrośniesz na dobrego wojownika, może nawet takiego jak ja?
* * *
Minęło sporo czasu.
Nawet nie mógł ukryć swojego zdziwienia, gdy Plusk okazała się być morderczynią Błysk.
Jego irracjonalna dotąd fobia, czy cokolwiek co odpychało go od medyków, okazała się prawdziwa. Wszyscy medycy mieli nierówno we łbie? Plusk była przecież taka miła, pogodna i przyjemnie się z nią rozmawiało. Okazała się wariatką. Zupełnie jak matka, jak Owieczka, która odrzuciła ich wcześniej niż nawet zdążyli się w ogóle urodzić.
Za cholerę tego nie rozumiał, a teraz tym bardziej stracił zaufanie do medyczki. Świetnie. Kolejne księżyce cholernej bojaźni, że jakiś medyk psychopata nasypie ci coś do ziół na leczenie. Nigdy ich nie rozumiał. Cieszył się, że nie wybrał tej drogi. Może wtedy też stałby się takim mordercą, co Plusk. Już starczyło mu, że każde wizyty przypominały mu brak jakiejkolwiek miłości, której nijak doświadczył w życiu. A ci, których już zaczynał lubić, równie szybko umierali. Jak Wschód czy Puchacz. Byli prawie jak wujkowie. Zastępowali czasem rodziców. Wschód o wiele bardziej przyłożył się do wychowania niż jego własna matka, a nie zrobił praktycznie nic prócz sprawienia, że matka wreszcie przestała odzywać się do nich per ,,ty" i dostali własne imiona.
Co za łaska.
Rozmyślając tak, w coraz głębszym strachu i irytacji, że być może pewnego dnia to on padnie ofiarą morderstwa, bez względu na to, z czyich łap, potknął się o coś. Szybko odzyskał równowagę i spojrzał przed siebie, uśmiechając się lekko, gdy dojrzał Agresta.
— Witaj, młody — mruknął do kocura, chociaż wcale nie był już taki młody. Wyrósł odkąd ostatnio rozmawiali, był już wojownikiem, zdążał dojrzeć.
<Agrest?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz