- Jeżeli masz ochotę, możemy zapolować wspólnie - zaproponował. - Niedaleko znalazłem ciekawy zagajnik. Może tam będzie więcej myszy - podzielił się odkryciem z kocurem.
Orzełek przełknął nerwowo ślinę. Kostka nie lubiła Krzemienia. Wiedział, że jeśli kotka obserwuje któregoś z nich, to będzie bardzo niezadowolona. Orzełek nie lubił, gdy była niezadowolona. Przy niej wolał być ostrożny. Nadal przyjaźniejsze oblicze Kostki stanowiło dla niego nowość.
Równocześnie Orzełek nie chciał być nieuprzejmy. Nawet jeśli Krzemień budził w nim mieszane uczucia i syn Szyszki wolał zachować czujność, to maniery nakazywały przyjąć zaproszenie wspólnego polowania. Chodziło przecież o wykarmienie pobratymców.
- D-dobrze. – zgodził się nieśmiało.
Krzemienia chyba ucieszył fakt, że Orzełek przyjął jego zaproszenie. Dymny wojownik cicho westchnął. Ciekawe jakie zdanie miał o nim Krzemień. Dawny uczeń jego matki, pokryty licznymi skazami i sprawiający wrażenie kocura twardego i pewnego siebie. Zupełne przeciwieństwo spokojnego, nieśmiałego Orzełka.
Orzełek zakopał mysz, żeby wrócić po nią później. Będzie dobrym posiłkiem dla tego, kto się na nią skusi. Następnie dwójka wojowników oddaliła się, idąc w tym samym kierunku. Mieli jeden i to najważniejszy cel. Nakarmienie pobratymców było ważnym zadaniem. Orzełek szedł skrępowany. Nawet wąs mu nie drgnął. Starał się utrzymać równy krok z Krzemieniem, żeby szli ramię w ramię. Na całe szczęście zagajnik faktycznie znajdował się niedaleko. I sądząc po unoszących się w powietrzu zapachach, stanowił idealny teren łowiecki. Orzełek zamierzał to wykorzystać, więc bez wahania przypadł do odpowiedniej pozycji, rozpoczynając tropienie za posiłkiem.
***
Jego relacja z Krzemieniem nie uległa zmianom. Nadal miał mieszane uczucia względem wojownika. W przeciwieństwie do Mrówki. Córka Orła uwielbiała swojego mentora. No właśnie, mentora. Ponieważ Krzemień znalazł ważne miejsce w szkoleniu jego córki, Orzeł i Kostka często słuchali o wspólnym treningu dwójki kotów. Wyglądało na to, że choć Krzemień należał do wymagających mentorów, to dużo uczył Mrówkę i pod jego okiem powinna zostać świetną wojowniczką.
Do popołudniowego patrolu pozostało trochę czasu i Orzeł odpoczywał w cieniu Jabłoni. Jego wzrok leniwie śledził przechodzących pobratymców. Promienie słońca ogrzewały jego futro. Zamruczał z rozkoszą. Takie ciepłe dni uwielbiał. Wtedy jego ślepia natrafiły na sylwetkę Krzemienia. Czekał przy wyjściu z obozu. Zapewne miał mieć trening z Mrówką. Orzeł zawahał się. Może lepiej zostawić go samego i nie próbować zagadywać? Przełknął nerwowo ślinę. Już miał podejść do Krzemienia, gdy wyprzedziła go Mrówka, dumnie zajmując miejsce przy czarnym kocurze. Wspólnie opuścili obozowisko. Orzeł odprowadził córkę łagodnym spojrzeniem. W myślach podziękował Krzemieniowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz