Patrzyła na trzęsącą się kotkę. Jak żałośnie beczy niezdolna do wypowiedzenia słowa. Ego szylkretki zostało połechtane.
- Nie słyszałaś co mówię, pomiocie rzeki? - miauknęła Mleczyk.
- Nie słyszałaś co mówię, pomiocie rzeki? - miauknęła Mleczyk.
- Mleczyk...
Położyła uszy. Odwróciła się niepewnie. Biało-szara wojowniczka mierzyła ją karcącym spojrzeniem.
- Tak?
Maczek podeszła do niej. Stanęła pomiędzy nią, a Nic. Szylkretka próbowała spojrzeć, czy tamta nie ucieka, ale wojowniczka nie pozwala jej przejść.
- O co chodzi? - mruknęła starając się udawać obojętną na starszą.
- Nie możesz znęcać się nad nimi. To jest złe. Okrutne. Już fakt, że ich mama ich odrzuciła jest przykry. Nie musisz im uprzykrzać życia. - wyjaśniła jej Maczek.
Mleczyk zmarszczyła brwi.
- To nie moja wina, że na to zasłużyli. - twierdziła szylkretka, tupiąc łapą.
- Zasłużyli? Więc nad tobą też mogą się inni znęcać?
- Co? Dlaczego mnie?
- Bo twoja mama zabiła naszą przywódczynię, więc w oczach klanu jest zła. Twoim zdaniem to teraz daje przyzwolenie innym na bicie cię? - zapytała ponownie vanka.
Szylkretka zmarszczyła brwi. Nie podobała jej się ta dedukcja.
- Nie. Powiem babci czym mi grozisz! - syknęła zła Mleczyk, nie chcąc przyznać się do błędu. - A ty! A ty masz przerąbane! - krzyknęła do Nic. - Moja babcia o wszystkim się dowie.
***
Minął wschód słońca. Mleczyk wciąż nie miała planu. Nie powiedziała nic babci. Nie lubiła jej. Nie zamierzała się do niej odzywać. Nic nie ośmieliła się do niej zbliżyć. Maczek zerkała na nią oczekująco. Za każdym razem, gdy rozmawiała z Świtem serce Mleczyk przyspieszało z nerwów. Miała tego dość.
Znalazła Nic. To nie było trudne. Jak zwykle próbowała gdzieś się skulić.
- Okay, wygrałaś! - syknęła zła, tupiąc łapą. - Przepraszam, dobra?
<Nic?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz