*za czasów Mglistej Łapy*
Kocimiętka była naprawdę smaczna. Jej kuszący zapach wypełnił legowisko medyka. Kocurek zjadł swoją część, czując na języku przyjemny posmak. Roślina zadziałała dość szybko. Świat przed oczami rudzielca zaczął wirować, nabrał kolorów, dźwięki stały się głośniejsze. Rozluźnił ciało. Było tak lekkie! Jego oczy zaiskrzyły pod wpływem zioła. Malinowej Łapie dobry nastrój również się udzielił. Kotka odwróciła się do brata. Widział w jej oczach iskierki. Zamachał energicznie ogonem.
- Braaat! Dej mi pyska! - miauknęła głośno do brata.
Rodzeństwo zbliżyło swoje nosy do siebie. Po zrobieniu tego zaśmiali się.
- Jesteś tęczowa! - miauknął uradowany Kacza Łapa.
- A ty masz pysk jak ryba - zarechotała z własnego żartu Malinowa Łapa. - Chodź, nasrajmy medykom na mech. Niech nas poczują!
Kacza Łapa przystał ochoczo. To był świetny pomysł! Oboje z Malinową Łapą weszli na posłanie Porannej Zorzy. Wypięli się i oddali swoje potrzeby. Smród wypełnił legowisko. Rudzielec przyjrzał się swojemu dziełu, zanim przykrył je mchem. Taka niespodzianka, Poranna Zorza na pewno się ucieszy! Uczeń Borsuczego Warkotu zerknął na siostrę, która skakała energicznie po legowisku. Dołączył do niej. Znalazł w pobliżu pajęczynę, którą zawiesił na uszach kotki. Odpowiedziała mu wysmarowaniem na jego pyszczku ogórecznika. Wskoczył na kotkę i zaczęli się tarzać, powodując jeszcze większe szkody.
- Maliiii
- Cooo
- Jajcooo. Ej, siostra, ale ty masz wieeeeelkie oczyska - stwierdził i ryknął śmiechem, padając na grzbiet. Kotka wskoczyła na niego i zaczęła łaskotać, zanim oboje z piskiem rzucali się przez obozowisko.
***
Podszedł do swojej siostry. Malinowa Łapa została wczoraj wojowniczką. Wreszcie mieli okazję porozmawiać dłużej niż “Gratuluję!”. Rudzielec zbliżył się do kotki nie kryjąc dumy. Cieszył się, że Posrana Gwiazda docenił jego cudowną siostrę i wreszcie ją mianował na wojowniczkę. Zasłużyła! Będzie najlepsza ze wszystkich!
Kocurek zaczaił się z boku. Malinowy Pląs właśnie zajmowała się jedzeniem ryby. Wybił się z tylnych łap i miał zamiar na nią skoczyć, ale wojowniczka zastrzygła uszami i zdążyła zrobić unik. Uczeń wylądował w resztkach ryby. Fujka!
Malinka zaśmiała się, poruszając wąsami z rozbawieniem. Kotka stanęła przed bratem, spoglądając na niego z góry. Rudzielec wywrócił oczami, ale się nie podniósł.
- Całkiem wygodna pozycja, chyba od dzisiaj będę spał na rybach.
- Śmierdzące można podrzucić Jesiotrowi - zaproponowała szylkretka i wskoczyła na brata, jeszcze bardziej wciskając go w ziemię. Łapę położyła na jego głowie. - Niech ma za swoje!
- Onjestglupiwiesz - wycharczał z pyskiem pełnym ryb. Malinka z niego zeszła i mógł podnieść się do siadu. - No więc pani wojowniczko, czy zechcesz wybrać się gdzieś z bratem? Odkryłem więcej kocimiętki. - mrugnął do kotki, która ochoczo kiwnęła łebkiem.
Wojowniczka i uczeń rozejrzeli się po obozie na wszelki wypadek, gdyby ktoś obserwował dwójkę łobuzów Jesionowego Wichru. Nie wyczuli na sobie spojrzeń pobratymców, zbyt pochłoniętych swoimi obowiązkami. Korzystając z okazji karzełki wymknęły się z obozu. Pierworodny dobrze znał trasę prowadzącą do kocimiętki, nie stanowiła dla niego trudu i z chęcią pokaże to miejsce siostrze. Może stanie się to ich tajna, tęczowa baza? Kocur i kotka puścili się biegiem, śmiejąc się przy tym głośno.
6 pkt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz