Uśmiechnął się, gdy jego luba nareszcie przytaknęła, niechętnie przyznając mu rację. Otarł się o jej policzek, mrucząc przy tym cicho. Bał się o nią, nawet nie zamierzał tego kryć. Jego zdrowie już dawno podupadło, nadal jednak miał kilka żyć, zaś jego cudowna Iskierka? Ona w oczach kocura stała się teraz jeszcze bardziej bezbronna.
Mimo iż nadal w jego oczach była niesamowitą, samowystarczalną wojowniczką, zdolną skopać komuś dupę, to jednak obawy rosły z każdym wschodem słońca. Nie wyobrażał sobie życia bez niej, przeszedł przez życie zbyt wiele, by teraz pożegnać jego promyk nadziei.
— Nie martw się, jestem pewny, że Świetlikowe Skrzydło uraczy cię nie jedną historyjką o wkurzających bachorach — mówiąc to, zamruczał rozbawiony, liżąc ją za uchem. Miedziana Iskra uśmiechnęła się pod nosem, chichocząc. Igła poczuł jak serce mu przyspieszyło, gdy zobaczył na jej mordce uśmiech.
Coś cudownego. Najpiękniejszy widok na świecie jakie tylko mógł sobie wymarzyć.
Wtulił się w jej futro na szyi, wciągając przyjemny, słodki zapach leśnej ściółki oraz żywicy.
* * *
Starość jeszcze bardziej go zżerała, jednakże miał wrażenie, że Miedziana Iskra była chyba jeszcze gorsza od niego. Non stop miauczała jak to jej się nudzi, że nie chce jej się siedzieć całe dnie na dupie, zaś gdy postanowiła cokolwiek zrobić, Igła otrzymywał arię o tym, jak bardzo bolą ją stawy czy sam kręgosłup.
Zdarzyło się nawet kilka razy, że kotka pomyliła jego łapę z piszczką, co przypłacił opatrunkiem z pajęczyny, który zakrywał ślady kiełków dawnej wojowniczki.
Potrójny Krok kręcił nosem, mamrocząc coś i psiocząc na Deszczową Łapę, który założył mu opatrunek tak koślawo, że medyk musiał wszystko to poprawiać.
— Wszystko dobrze? — Miedź z troską czyściła futro dawnego lidera. Ten skrzywił pysk, ostrożnie kiwając głową. Niby wszystko było dobrze, jednak… on się tak nie czuł. Zacisnął szczęki, nie bardzo wiedząc co powiedzieć. Iskierka trąciła go nosem w policzek, wzdychając cicho.
— Po prostu się boję... — machnął ogonem, przymykając ślepia. Poruszył niespokojnie łapami, kątem oka spoglądając na kikut swojej łapy, pamiątce po spotkaniu ze Stwórcą.
— Czego takiego? Przecież wszystko jest dobrze. Igiełko, kochanie, coś znowu sobie ubzdurał? — miauknęła łagodnie, przylegając do jego boku.
— Boję się śmierci — szepnął kuląc uszy, a raczej to, co z nich zostało. Odwrócił wzrok, nie będąc w stanie nawet popatrzeć na swoją ukochaną. Słyszał jak kotka wciągnęła powietrze, wypuszczając je zaraz z głośniejszym świstem. Siwe włoski na jej mordce odbijały się na białej sierści, jednakże nie były aż tak widoczne jak te, na pysku Igły.
< Miedź? <3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz