*pół księżyca po wojnie*
Niezapominajek niepewnie zamoczył łapę w wodzie. Była lodowata. Wzdrygnął. Nie wiedział czy rade podjąć się nauki pływania w taką zimnice. Jednakże znając swoją mentorkę wiedział, że nie miał wyjścia. Słysząc kroki za sobą, oderwał wzrok od jeziora. Kasztanowy Dół posłał w jego stronę ciepły uśmiech. Uczeń odwzajemnił go niepewnie.
— Można się dosiąść? — zapytał wujek.
Niezapominajek skinął łbem. Bury usiadł koło niego. Żółte ślipia spojrzały na niego z troską.
— Coś cię męczy. — bardziej stwierdził niż zapytał.
Van westchnął cicho.
— Boję się nauki pływania. Pora Nagich Drzew coraz bliżej. — mruknął, zerkając na wodę.
Powoli się ściemniało. Jezioro miało coraz ciemniejszą toń.
— Wątpię, by Malinowy Pląs teraz cię tego uczyła. A nawet jeśli. Wystarczy się dobrze rozruszać, a woda wcale nie będzie taka zimna. — miauknął kocur.
Wskoczył do jeziora. Woda rozpryskała się na suchej ziemi. Wojownik skakał w płyciźnie, chlapiąc na prawo i lewo.
— Na co czekasz? Wskakuj. — zawołał do ucznia.
Niezapominajek niechętnie spojrzał na wodę. Nadal nie czuł się przekonany. Zimny strumień wody uderzył go w pysk. Winowajcy nie trzeba było długo szukać. Wujek posłał mu figlarskie spojrzenie. Kocur otrzepał się z lodowatej cieczy.
— Teraz nie masz już wyboru.
Van niechętnie postawił łapę w jeziorze, a potem drugą, trzecią i czwartą. Zadygotał z zimna.
— Nie możesz tylko stać. Inaczej szybko zmarzniesz. Zrobimy wyścig. — wskazał łapą kamień znajdujący się parę lisich ogonów od nich.
Niezapominajek wystartował pierwszy. Wujek tuż za nim. Szybko go przegonił. Lecz uczeń się nie poddawał. Bieg w wodzie nie należał do najłatwiejszych. Zmęczony dotarł jako drugi do kamienia.
— I co już mniej zimno? — zapytał bury.
Niezapominajek spojrzał zaskoczony na wujka.
— Faktycznie.
Kasztanowy Dół uśmiechnął się.
— Pamiętaj. Ruch jest na wszystko dobry. I na mróz i na smutki. — miauknął.
Uderzył łapą o wodę. Ta prysnęła na Niezapominajka. Uczeń nie zamierzał tym razem nie zamierzał odpuścić wujkowi. Odwdzięczył się tym samym. Niewinne chlapanie się szybko przerodziło się w wojnę. Kocury pryskały się zimną wodą jakby obydwoje znów byli kociakami. Całkowicie przemoczeni oraz zmęczeni wyszli z jeziora i usiedli zmęczeni na plaży.
— Mam nadzieję, że już mniej się boisz treningów. — mruknął zdyszany wojownik.
Niezapominajek kiwnął łebkiem.
— Tak, dziękuję wujku! — przytulił się do kocura.
— Nie możesz tylko stać. Inaczej szybko zmarzniesz. Zrobimy wyścig. — wskazał łapą kamień znajdujący się parę lisich ogonów od nich.
Niezapominajek wystartował pierwszy. Wujek tuż za nim. Szybko go przegonił. Lecz uczeń się nie poddawał. Bieg w wodzie nie należał do najłatwiejszych. Zmęczony dotarł jako drugi do kamienia.
— I co już mniej zimno? — zapytał bury.
Niezapominajek spojrzał zaskoczony na wujka.
— Faktycznie.
Kasztanowy Dół uśmiechnął się.
— Pamiętaj. Ruch jest na wszystko dobry. I na mróz i na smutki. — miauknął.
Uderzył łapą o wodę. Ta prysnęła na Niezapominajka. Uczeń nie zamierzał tym razem nie zamierzał odpuścić wujkowi. Odwdzięczył się tym samym. Niewinne chlapanie się szybko przerodziło się w wojnę. Kocury pryskały się zimną wodą jakby obydwoje znów byli kociakami. Całkowicie przemoczeni oraz zmęczeni wyszli z jeziora i usiedli zmęczeni na plaży.
— Mam nadzieję, że już mniej się boisz treningów. — mruknął zdyszany wojownik.
Niezapominajek kiwnął łebkiem.
— Tak, dziękuję wujku! — przytulił się do kocura.
* * *
— Ciebie też rozłożyło? — zapytał burego.
Wojownik uśmiechnął się słabo.
— Jednak ruch nie jest taki idealny. — mruknął, kładąc łeb na przednich łapach.
Niezapominajek zaśmiał się cicho.
— Kto powiedział wujkowi, że jest? — spytał zaciekawiony.
Żółte ślipia spojrzały w stronę nieba.
— Moja siostra. Ale nie twoja mama. Zdołowana Łapa. Zmarła jako uczeń. Ta to miała energię. Cały czas gdzieś biegała, ciekała, czy wpakowywała się w jakieś niebezpieczne sytuacje.
Uczeń położył uszy.
— Przepraszam.
— Nie ma za co przepraszać. Mama nigdy ci o niej nie wspominała? W sumie nic dziwnego, jeszcze zainspirowałaby was do jakiś głupot.
Niezapominajek spojrzał zaciekawiony na wujka. Usiadł obok kocura.
— Jakich?
Bury westchnął cicho.
— Było z niej niezłe ziółko, wiesz? Z twoim tatą stanowiłaby zgraną ekipę. Kiedyś wskoczyła na farmę i porwała z niej kurczaka. Innym razem podrzuciła Pstrągowej Gwieździe pstrąga, a cioci Karasiowej Łusce cały czas wkręcała jakieś niestworzone historie. Lubiła też kopać dołki, do których czasem wpadali wojownicy.
Niezapominajek z zaciekawieniem słuchał historii wujka.
— A tata? I mama? Też robili coś ciekawego jako uczniowie?
Kasztanowy Dół uśmiechnął się lekko na myśl o ich wspólnych przygodach.
— Oni dopóki się nie urodziliście szaleli. — westchnął. — Kiedyś Aroniowa Gwiazda przez nich stracił życie, wiesz?
Uczeń pokręcił łbem zaskoczony.
— Co się stało?
— Zanosiło się na burzę, a twój tata z Nadchodzącym Dzikiem urządzili sobie wyścig dokoła wyspy. Aroniowa Gwiazda chciał ich powstrzymać, żeby nic sobie nie zrobili, ale przez silny prąd i deszcz sam ucierpiał.
Niezapominajek podekscytowany uniósł ogon. Wujek okazał się taką skarbnicą wiedzy. Nie miał pojęcia o tych wszystkich akcjach. Lekka zazdrość pojawiła się w kocurku. On nie miał żadnych ciekawych przygód, a co dopiero takich jak jego rodzice.
— A ty wujku? Też coś odwaliłeś?
Bury pokręcił łbem.
— Jedynie przyglądałem się im przygodom. Nigdy mnie nie ciągnęło do niepotrzebnego narażania się na niebezpieczeństwo. — wyznał, wzdychając cicho. — Poza tym ktoś musiał ich pilnować, żeby karków sobie nie złamali... Będziesz tak podsłuchiwać, czy usiądziesz koło nas?
Niezapominajek odwrócił się zdziwiony za siebie. Krucza Łapa wyprostowała się dumnie. Na jej pysku widniało lekkie zmieszanie.
— Wcale nie podsłuchuję. Po prostu przechodziłam obok, mysia strawo. — syknęła, ale usiadła koło nich.
— Weź się posuń.
Van grzecznie odsunął się od czarnej. Kasztanowy Dół zignorował ostatnie słowo kotki i spojrzał na siostrzeńca.
— Jakieś pytania?
Uczeń otworzył pysk, ale Krucza Łapa go wyprzedziła.
— Myślisz, że mi też uda się upolować kurczaka? Jak one wyglądają w ogóle? Mama kiedyś mi mówiła, że to takie większe gołębie.
Wojownik zamyślił się na chwilę.
— Raczej nie. I nie próbuj nawet. Jestem pewny, że Zwinkowy Ogon jest dobrą mentorką, ale upolowanie kurczaka to nie taka łatwa sprawa. Stada zazwyczaj pilnuje kogut, a on umie przeryć pazurami po pysku. — mruknął. — A wyglądają różnie. Niektóre są brązowe, inne szare. Są wielkości nieco wyższe od gołębi... — urwał.
Kacza Łapa posłał całej trójce niezadowolone spojrzenie.
— Pogaduszki możecie sobie urządzić w całym obozowisku. Tu jest legowisko medyków. Wypad.
Niezapominajkowa Łapa położył uszy. Wolał się nie sprzeczać z bratem Malinki. Jeszcze za karę zrobiłaby mu kolejny nocny trening. Grzecznie wyszedł na zewnątrz, a Krucza Łapa po małej awanturze wylądowała koło niego.
— Naprawdę chcesz upolować kurczaka? Po co? — zapytał kotkę.
Kotka prychnęła.
— Nie interesuj się, co?
— Myślisz, że mi też uda się upolować kurczaka? Jak one wyglądają w ogóle? Mama kiedyś mi mówiła, że to takie większe gołębie.
Wojownik zamyślił się na chwilę.
— Raczej nie. I nie próbuj nawet. Jestem pewny, że Zwinkowy Ogon jest dobrą mentorką, ale upolowanie kurczaka to nie taka łatwa sprawa. Stada zazwyczaj pilnuje kogut, a on umie przeryć pazurami po pysku. — mruknął. — A wyglądają różnie. Niektóre są brązowe, inne szare. Są wielkości nieco wyższe od gołębi... — urwał.
Kacza Łapa posłał całej trójce niezadowolone spojrzenie.
— Pogaduszki możecie sobie urządzić w całym obozowisku. Tu jest legowisko medyków. Wypad.
Niezapominajkowa Łapa położył uszy. Wolał się nie sprzeczać z bratem Malinki. Jeszcze za karę zrobiłaby mu kolejny nocny trening. Grzecznie wyszedł na zewnątrz, a Krucza Łapa po małej awanturze wylądowała koło niego.
— Naprawdę chcesz upolować kurczaka? Po co? — zapytał kotkę.
Kotka prychnęła.
— Nie interesuj się, co?
11 pkt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz