Trzy, dwa, jeden... Kocur wybił się z tylnych łap. Niczym ptak wzniósł się w powietrze, by polować. Swoją ofiarę wybrał przed samym skokiem. Była to nie wyróżniająca się niczym mysz. Mimo to w swojej prostocie spodobała się Chmurkowi. Nad ziemią znajdował się przez chwilę, a jednak w jego głowie były to dłużące się bicia serca. Mysz, mysz, mysz... Mysz! Znalazła się pod jego łapami. Nie marnując czasu, wbił w nią swoje pazury. Przesunął nimi po jej ciele, począwszy od szyi i kończąc na jej tyle. Zrobił to jeszcze raz i jeszcze jeden. Biel Pory Nagich Drzew zmieniła się w czerwień. Nie była ciepła. Nie lubił, gdy jego zdobycze były zimne i sztywne. Skrzywił się. Wpatrywał się w mysz, bijąc się z myślami. Nie był z siebie zadowolony. Oddalił się na chwilę od swojej zdobyczy, zbliżając się do stosu z innymi zwierzętami. Dotknął jednego z nich i, o dziwo, było ciepłe. Ptak. Chmurek nie bawił się w piórach, bo przyczepiały się one do jego mokrych łap. Mimo że był ciepły, przyjemny, odsunął się od niego, by zwrócić się do myszy. Gdy jakiś czas temu zdarzyła się taka sytuacja i zdecydował się zostawić swoją ofiarę na rzecz kolejnej, Pierwszy Deszcz szybko pojawiła się przy synu. Poprosiła go, żeby nie bawił się w ten sposób, bo jest to marnowanie jedzenia. Wytłumaczyła, że w Porę Nagich Drzew wiele zwierząt chowa się w swoich norach i śpi, w skutek czego w lesie jest ich o wiele mniej do polowania. Tylko że Chmurek nie był głodny, a nawet gdyby był to by nie zbliżył swojego języka do tego... Czegoś. Twarde i zimne, kto by mu kazał to jeść? Prawie że nie powstrzymał się od splunięcia na to coś. Był jednak na tyle duży, by wiedzieć, że sprzeciwianie się mamie nie przyniosłoby mu niczego dobrego. Przesunął swoim wzrokiem po obozie, rozglądając się za kimś, do kogo by mógł podejść... Żeby podarować mu oto ten prezent. Gdy ów kota namierzył, chwycił w zęby mysz i przeciągnął ją do niego, zostawiając za sobą prosty, czerwony ślad.
— Jedz — odezwał się Chmurek po zostawieniu piszczki pod łapami nieznajomego.
Oblizawszy swe wargi z krwi, kocur o biało-czarnym futrze wbił swój przeszywający wzrok w obcego. Nie pytał – on rozkazywał, a odmowa z pewnością nie zostanie przez niego pozytywnie przyjęta.
< Ktoś? >
klepię orzechowym zmierzchem!
OdpowiedzUsuń