Od wojny z klanem klifu zdążyło minąć sporo czasu, kotka niewiele nad tym myślała - cały swój wolny czas i energię pożytkowała na odwalanie roboty zastępczyni. To ustalała patrole, to na nie chodziła, czasem warczała na Ognisty Język, który zaczął być dla niej podejrzanie miły. Paskudny zasrany lis.
Ostatnio nawet zyskała nowe zajęcie - łażenie i sprawdzanie jak gówniakom idzie trening. Nie była z tego zadowolona, jednakże średnio chciało jej się podważać zdania Jesionowej Gwiazdy, czy jak wolała nadal go nazywać - wujka Jesionka. Szczerze mówiąc, nie lubiła tej formalnej otoczki, jednakże postanowiła zachować ją na oficjalne spotkania, czy gdy jakiś współklanowicz był w pobliżu. Resztę czasu czekoladowy był dla niej po prostu wujaszkiem, choćby sam klan gwiazdy miał się zesrać na rzadko.
Pstrokate futro odróżniało się na tle na wpół roztopionego śniegu niczym padlina na łące pełnej kwiatków. Kocica wyminęła podskakującego do jej przyjaciela Ognisty Język, udając, że nie widzi jak rudy kocur puszcza się biegiem za tym zasrańcem, by sprzedać mu wpierdol stulecia. Co jak co ale na takie sytuacje chyba mogła przymykać oko, w każdym razie - nie sądziła, że wujaszek by strzelił za to focha. Aroniowa Gwiazda też pewnie by miał to gdzieś.
— Ej, glucie! — miauknęła donośnie w stronę czarno-białego ucznia, który właśnie targał w stronę legowiska karmicielek jakiegoś pstrąga czy inną makrelę — Daj sobie z tym spokój, mamy do pogadania — rzuciła krótko, nawet nie zwracając zbytnio uwagi na reakcję młodzika, który chyba nie był zbytnio zadowolony z takiego obrotu spraw. Kiwnęła głową Ćmiej Łapie, zaś gdy kotka była na tyle blisko, by ją usłyszeć - kazała zanieść jej rybiszcza kotkom.
Kiwnęła głową glutowi, kierując się w stronę wyjścia z obozu. Skoro miała zrobić jakieś sprawozdanie liderowi o tym, jak idzie trening uczniów - wolała to zrobić raz a porządnie. Co prawda nie rozumiała trochę tej logiki, przecież sam mógł to zrobić, po prostu przepytać mentorów, jednak uznała, że kocur po prostu jest zbyt zajęty liderowaniem. No i byciem dziadkiem, mimowolnie skrzywiła pysk na wspomnienie, gdy ten zapraszał ją do poznania jego wnuczki. Jakoś nie miała ochoty oglądać bachorów, nie ważne czyich.
— Słuchaj młody. Sprawa wygląda tak. Mam sprawdzić jak sobie radzisz, czy trening idzie ci okej, czy raczej do dupy. Zero stresu, normalna procedura. Jak masz jakieś zażalenia to do wyższej instancji, nie do mnie — strzepnęła ogonem, wskakując na pień zwalonego drzewa — No więc zacznijmy od takiej małej rozmowy, dobra? — widząc, jak młody kiwa ostrożnie głową, kontynuowała — Masz z czymś problem? Nie wiem, polowanie, łowienie ryb, walka… No i czy Malinowy Pląs nie opierdala czegoś? — prychnęła na wspomnienie kotki. Nigdy nie lubiła dwójki z trzech bachorów Jesionowej Gwiazdy i jakoś nadal jej to nie przeszło.
< Niezapominajku? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz