Jego serce śpiewało za każdym razem, kiedy ją widział. Była najpiękniejsza. I nie chodziło nawet o jej smukłą, wysoką sylwetkę, miękkie futro, błyszczące w świetle pierwszych gwiazd, ani o długą kitę, którą zabawnie poruszała gdy szła. Nie chodziło nawet o dodające jej uroku piegi ani najpiękniejszy pyszczek, jaki kiedykolwiek widział. Nawet nie o duże, słoneczne oczy, w których tańczyły iskierki, gdy się cieszyła.
Była najpiękniejsza w każdym uśmiechu, którym próbowała rozjaśnić jego smutek, najpiękniejsza w każdej trosce o bliskiego, najpiękniejsza w swoich rozterkach i wahaniach, próbach bycia inna niż ojciec, którego cień bez przerwy ją ścigał. W jej dobrym, wrażliwym sercu.
Pewnie dlatego nie mógł się doczekać, kiedy znowu ją zobaczy.
- No ej, chodź tu do mnie no, a nie jak kołek stoisz!
Wyglądała uroczo, kiedy udawała złość. Uśmiechnął się do niej szeroko.
- Biegnę, tylko się na mnie nie złość! To ponoć szkodzi piękności. - W dwóch zgrabnych susach znalazł się obok niej. - Chociaż nie wiem, ile byś się musiała wściekać, żeby źle wyglądać.
Szturchnęła go po przyjacielsku ogonem, starając się ukryć rumieniec, który oblał jej policzki.
- Ej, a to za co - miauknął roześmiany, układając się na miękkiej trawie. - Opowiedz lepiej jak podoba ci się bycie wojownikiem.
Wszystkie problemy przestawały mieć znaczenie, kiedy opowiadała. Słuchał o jej treningu i mianowaniu, nie myśląc już o słowach Iglastej Gwiazdy, ani wkurzającym Potrójnym Kroku. Tutaj nie był zastępcą, na którego lada chwila mają spaść obowiązki lidera. Był Wróbelkiem. I to zdecydowanie mu odpowiadało.
*time skip, po tamtym zgromadzeniu*
Z ciężkim sercem szedł nad strumyk. To co stało się na zgromadzeniu wciąż tkwiło w nim jak cierń w boku, nie pozwalając cieszyć się z nadchodzącego spotkania. Spędził całą noc przekonując samego siebie, że jednak powinien iść. Jakby nie było, Iskierka była jego przyjaciółką. Nie mógł zostawić jej bez słowa wyjaśnienia. W ogóle nie powinien jej z tego powodu zostawiać. Niczego mu nie obiecywała.
Westchnął, coraz bardziej niespokojny. Ciężko było udawać, że wszystko w porządku, ale próbował.
Pogrążony we własnych myślach, nie zauważył, że ktoś podążał jego śladem.
<Lisiczko? Przepraszam, że tyle to trwało xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz