Siedziała spokojnie, wygrzewając się przed legowiskiem uczniów. Obserwowała obóz, czekając aż Brzoskwiniowa Bryza zbierze koty na polowanie. Wstała, przeciągając się. Po chwili jej mentorka powróciła z grupką kotów. Byli tam Śnieżna Chmura, Kasztanowy Dół, Pszczela Pręga i Złota Łapa. Podeszła do ojca ocierając się o niego.
- Tato, nie bądź taki smutny. - miauknęła, próbując go pocieszyć. Od czasu śmierci jego partnerki prawie ciągle siedział i rozpaczał, a ponadto coraz bardziej przymilał się do Kasztanowego Dołu, brata matki szylkretki. Biały uśmiechnął się do niej słabo.
- Oj no dobrze, skoro mi każesz... - odparł i oboje buchnęli śmiechem.
- To skoro się nie słuchasz, to upoluj mi... największego wróbla na świecie!
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem! - zachichotał, robiąc coś pomiędzy ukłonem a niezdarnym schylaniem się.
- Możemy już ruszać? - spytała Brzoskwiniowa Bryza, patrząc na nich. Zielonooki skinął głową. Przeszli na drugą stronę rzeki. Ciągłe mizianie się Śnieżnej Chmury i Kasztanowego Dołu przyprawiało już kotkę o mdłości. Czuła się dziwnie, jakby to ją... bolało? Gdy ojciec przestał ocierać się o przyjaciela, podeszła do niego.
- Masz się nie zbliżać do mojego ojca! - syknęła, a wojownik spojrzał na nią zaskoczony.
- Ja przecież nic...
- Powiedziałam coś! - syknęła ponownie, odwróciła się do niego zadem i odeszła dalej. Pozostali zaczęli rozglądać się ze zwierzyną, a więc ona podążyła ich śladem. Na początek złapała nornicę, którą zakopała pod drzewem. Teraz przymierzał się do skoku na drozda, który nieświadomy niczego siedział na wystającym korzeniu. Po chwili leżał u jej łap. Wzięła ptaka do pyska i poszła odkopać nornicę. Podeszła do reszty, i ruszyli w drogę powrotną.
- Hszej! - miauknęła trochę niewyraźnie do Złotej Łapy. Starsza też miała pysk wypełniony pożywieniem, a więc tylko skinęła głową.
- „Oby się nie złościła” - pomyślała, chcą zadać jej nieco osobiste pytanie.
- Czemu uciekłaś z klanu wilka?
***
Posłania obok zajmowała Złota Łapa, zbiegła z klanu wilka. Od niebieskiej bił nieco inny zapach, choć Orzechowej Łapie to nie przeszkadzało. Dla nie liczył się charakter, a nie wygląd czy zapach.
- Cześć! - miauknęła, patrząc przyjaźnie na starszą.
- Hej... - odparła złota, powracając do rozmyślań.
Calico raz za razem waliła ogonem o ziemię, zapatrzona we własne łapy. Jej też coś nie dawało spokoju, ale odłożyła tą na sprawę na później. Teraz była odpowiednia chwila.
- Chodź! - zawołała do kotki, a ta ruszyła za nią. Po chwili wyrównały swoje kroki, idąc obok siebie. Weszły w las, a wilczaczka spojrzała pytająco na szylkretową.
- Co tu robimy? - spytała, niepewnie rozglądając się.
- Za chwilę zobaczysz!
Kotki szły jeszcze chwilę, aż Orzeszka zatrzymała się przed jednym z grubszych drzew.
- To tutaj... - westchnęła, wskazując grotę utworzoną przez układające się poskręcane korzenie. Uczennice weszły pod „daszek”, siadając na mchu - także dziele Orzechowej Łapy.
- Zauważyłam, że często siedzisz samotnie i czasem jesteś smutna... - miauknęła spokojnie - To jest taka moja... norka, chowam się tu jak chcę być sama. Jak na razie wiesz o niej tylko ty... - odparła, a niebieska skinęła głową ze zrozumieniem - Ty też możesz tu przychodzić. - Uśmiechnęła się do niej, przesuwając się odrobinkę bliżej. Teraz mogła powiedzieć coś ważnego.
- Wiem, jak to jest stracić kogoś bliskiego... - zaczęła, zapatrzona w niebo przed nią. Gdy starsza spojrzała na nią z zaskoczeniem, wyjaśniła - Słyszałaś pewnie o wojnie, moja matka, ona... ona... na niej zginęła. Tak bardzo mi jej brakuje... - jęknęła żałośnie. Brązowooka chwilę zastanowiła się co zrobić, i w końcu owinęła młodszą ogonem. Orzeszka spojrzała na nią ślipiami pełnymi smutku, ale też i wdzięczności.
- Czy chciałabyś może... zostać moją przyjaciółką? - spytała niepewnie, gapiąc się na swoje łapy. Kątem oka zauważyła, jak uczennica powoli otwiera pyszczek.
- Na razie... nie...
C.D.N.
16 pkt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz