Chłodny wiatr i drobne, białe śnieżynki z wodą deszczu ledwo co dostawały się do żłobka. Skalny sufit w wyżłobieniu tworzącym obóz Klanu Burzy wystarczająco zmniejszył liczbę mrozu, co nie oznacza, że Kamieniowi było ciepło. Kotka wierciła się u brzucha Króliczego Susa. Bura matka była lekko zaspana i otumaniona przez ten chłodny poranek.
- Już nie śpisz, Kamyczku? - Kamień parsknęła pod nosem. Dlaczego jej matka musiała tak zdrabniać jej imię? Wybełkotała coś niezrozumiałego z zakłopotania i zażenowania wywołanego tym, jak zwraca się do niej matka.
- Jak niby miałabym spać? - Fuknęła czarna kotka. - Jest zimno! Okropnie, okropnie zimno!
- Drzesz się jak sokół w potrzasku - Stwierdził Glina, przewracając się obok siostry. Kamień przewróciła oczami. Wcale nie krzyczała! To nie jej wina, że jest tak zimno!
Na pysku Króliczego Susa natychmiast pojawił się wyraz rozbawienia. Kotka wtuliła się bardziej w swoje dzieci i śmiała się pod nosem. Kamień wiedziała, że jej matka jest słaba w tłumieniu emocji. Ale to wcale nie tak źle - kiedy się śmiała, czarna kociczka czuła się trochę lepiej. Nie zmienia to faktu, że rozbawienie matki trochę ją rozdrażniło i utwierdziło w przekonaniu, że koty traktują ją pobłażliwie.
- Zamknij się, też byś tak grymasił, gdyby było ci zimno! - Prychnęła Kamień do brata. - Jesteś bliżej brzucha!
- Chodź, dla ciebie też znajdzie się ciepłe miejsce. - Mruknęła Króliczy Sus i przyciągnęła zębami rozdrażnioną kotkę bliżej swojego brzucha. Chociaż w obliczu cieplutkiego futerka matki Kamień nie mogła narzekać na zimno, nie miała zamiaru tak łatwo odpuszczać.
- I tak jest zimno.
- Twoja córka będzie kiedyś świetną wojowniczką, zwłaszcza, że atakuje ciętym jęzorem. - Odezwała się sarkastycznie kremowa kotka leżąca wraz z szylkretową kociczką u swojego boku. Króliczy Sus odwróciła się w jej stronę, oburzona.
- Nie mów tak o mojej córce.
- Ale ona ma rację! - miauknął Glina. - Kamień mieli językiem na wszystkie strony świata.
Kamień już miała otworzyć usta, by wyrazić swoją niezbyt miłą opinię na temat komentarza brata, jednak Króliczy Sus posłała jej ostrzegawcze spojrzenie. Czarna kotka rzuciła nieprzyjazne spojrzenie w kierunku kremowej karmicielki, bo to w końcu ona zapieczętowała tę niemiłą dyskusję na jej temat. Była dość ładna.
- Kamień, Glino, poznajcie trochę innych, będziecie mieli większe towarzystwo. - Poleciła Króliczy Sus. Kamień prychnęła. Nie miała najmniejszej ochoty nikogo poznawać.
Szylkretowe maleństwo było niewiele większe od niej samej, więc Kamień, nie zwracając uwagi na takt, nie próbowała ukryć swojej niechęci i pokuśtykała w kierunku rudawej kotki. Kremowa kotka, Miodowy Obłok, nie wydawała się nieprzyjazna w stosunku do czarnego kocięcia, mimo wcześniejszego komentarza. Skinęła głową i popchnęła lekko nosem swoje dziecko. Ruda szylkretka, która dotąd smacznie spała, teraz obudziła się i przeciągnęła. Widząc Kamień, mała kotka mrugnęła dwa razy i przyjrzała się czarnej, jakby ją oceniając. Kamień strzepnęła ogonem, nieco skrępowana ciszą panującą w żłobku. Chociaż za nic nie chciała się do tego przyznać, gdy jej brat, Glina, podszedł do niej, poczuła się nieco raźniej. Niedługo pozna pierwszą - no, prawie - rówieśniczkę.
- Przywitaj się, Szczypiorku - Miauknęła Miodowy Obłok ponaglająco, z błyskiem irytacji.
- Wiem, co mam robić! - Pisnęła Szczypiorek. - Nie jestem mysim móżdżkiem!
- Jak odzywasz się do matki? - Miodowy Obłok podniosła ton, ale Króliczy Sus starała się opanować sytuację.
- Nie kłóćcie się - Poleciła. - Niech dzieci się poznają.
Szczypiorek prychnęła, a Kamień strzepnęła ogonem i spojrzała z wyrzutem raz to na Kamień, raz na Glinę.
- Co wy tacy mali? Mysz jest od was wyższa! - Miauknęła, jakby nie obchodziło jej to, że zaniża reputację Kamieniowi. Jak ta niedołężna nadęta ropucha śmiała mówić, że jest mniejsza od myszy?
- Wiele się nie różnisz! - Fuknęła czarna, nie zamierzając przepuszczać takiej obelgi. - W dodatku świetny pokarm dla zwierzyny! Chodząca karma!
- Szczypiorku! - Warknęła Miodowy Obłok. - Przestań, bądź uprzejma!
Kamień wyprostowała pierś z dumą - dokładnie! Szczypiorek nie powinna tak się odzywać do niej i do brata, który widocznie był równie oburzony.
- To samo tyczy się ciebie, Kamień - Zauważyła Króliczy Sus.
- Przepraszamy - Miauknął w końcu Glina. - Teraz wszyscy krzyczymy jak potrójna wersja Kamienia!
Kamień nie mogła powstrzymać śmiechu i skarciła się za to w duchu - śmiech to słabość! Brat jeszcze pomyśli, że nie jest urażona! Phi!
Nawet Szczypiorek uśmiechnęła się lekko. Kamień czuła, że nawet trochę ją lubi. Co nie zmienia faktu, że ten mysi móżdżek nie ma prawa nazywać ją mniejszą od myszy i jeśli kiedykolwiek ją tak nazwie, wbije pazur w jej pysk i przeleci przez całe ciało, aż rozpołowi się na dwie części!
- Jesteś w humorze, że nie rzuciłaś się mi do gardła? - Zapytał Glina, a Kamień posłała mu ostre spojrzenie.
- Jeszcze raz ze mnie zażartujesz, a będziesz martwy! - Fuknęła.
Jej komentarz spowodował tylko falę śmiechu w żłobku. Szczypiorek uśmiechała się pod nosem, jednak jej ogon bił ze zniecierpliwienia. Najgłośniej śmiała się Króliczy Sus, która nie kryła się z emocjami. Nawet arogancja Miodowego Obłoku pozwoliła sobie na chwilę luźnego rozbawienia.
Trojga kociąt jakoś się dogadywała do zachodu słońca. Kamień irytowało to, jak Szczypiorek rządziła się podczas zabawy w mchową kulkę - Ciągle chciała rzucać! Kamień miała już dość łapania kulek mchu razem z bratem. Miała ochotę choć trochę porzucać, ale Szczypiorek jej nie pozwalała. Kamień nienawidziła, jak ktoś nią rządzi, więc zaczęła wykłócać się z szylkretową kotką, jednak obie mają w genach nieprzyznawanie się do błędu, a Kamień przecież zawsze miała rację, więc Szczypiorek powinna się poddać! Skończyło się więc na tym, że Króliczy Sus i Miodowy Obłok musiały rozdzielić dwie kotki, choć matka Szczypiorka pozwoliła sobie na kilka złośliwych komentarzy, a Glina miał kolejny materiał do żartów związanych z Kamieniem.
Później zdążyła "poznać" też Wilczka, Zajączka i brata Szczypiorka, Koperka. Pierwsza dwójka nie przypadła jej zbytnio do gustu. Kamień nie miała ochoty zawierać nowych znajomości. Nie potrzebuje ani przyjaciela, ani nikogo innego. Jednak zdawało się, że Wilczek jest jeszcze bardziej zniechęcona do towarzystwa, niż ona sama, zaś Zajączek był okropnie roztrzepany. Ciągle biegał, miotał się po żłobku, a gdy mówił, wrzeszczał. Całe szczęście większość dnia przebywał na zewnątrz obozu, chociaż z tego, co słyszała Kamień, dokuczał wojownikom. Zmęczone sapanie innych kotów dobiegało do małej kotki zza ścian żłobka. Nie chciałaby się bawić z takim kociakiem! Pewnie byłby jeszcze bardziej nieznośny od Szczypiorka, gdyby lepiej go poznała. Koperek był całkiem znośny, przynajmniej dopóki nie zaczął paplać o tym, co niemożliwe. Ciągle zadaje nielogiczne pytania! Jeże nie latają, koniec, kropka - po co pytać o to, co by się działo, gdyby latały? Jest tak gadatliwy, że Kamień nie mogła znieść jego towarzystwa. Ale ma tak z większością kotów, które poznała, więc to chyba nie robi większej różnicy, prawda?
Mimo to Kamieniowi podobał się ten dzień. Nie mogła się doczekać momentu, w którym w końcu wyjdzie zza kamiennych ścian żłobka i zobaczy resztę obozu. Wszyscy w żłobku niewyobrażalnie ją irytowali. Szczypiorek, która wiecznie się rządziła i Kamień miała ochotę wyrwać jej pysk, co nawet próbowała zrobić, atakując gniewnie córkę Miodowego Obłoku, chociaż i tak nie mogła jej nic zrobić przez malutkie pazurki. Glina, który wiecznie z niej żartował! Phi! Prześmiewczy ton brata był równie irytujący, co bzyczenie muchy u granicy snu. Króliczy Sus, która okazywała swoją słabość przez śmiech z głupich żartów brata. Wstydziła się za swoją matkę. Jedyne momenty, w których była z niej dumna, to wtedy, gdy się denerwowała (oczywiście na kogoś innego, a nie na Kamień), a ją łatwo wyprowadzić z równowagi, chociaż czasami nie wytrzymuje z naciskiem i płacze, co jest kolejnym dowodem na to, jak jej matka jest słaba - Kamieniowi się to nie spodobało. Miodowy Obłok, która miele językiem jeszcze więcej, niż jej głupia, nadęta córka - Szczypiorek. Sarkastyczne komentarze często rzuca na wiatr bez zastanowienia, co sprawiało, że mała kotka miała ochotę poderżnąć jej gardło pazurami. Oczywiście, nie zrobiłaby tego nawet, gdyby mogła czy chciała. Ale... och! Kto by się nie wściekł na tak niepotrzebne komentarze z jej strony?
Gdy Kamień się obudziła, była jeszcze noc. Wszyscy spali, jednak młoda kotka nie mogła już zasnąć. Szturchnęła brata zbyt mocno, niż powinna i położyła uszy po sobie, gdy Króliczy Sus sapnęła przez sen.
- Nie śpisz? - Wymamrotał Glina sennie.
- Nie, wiesz? - Warknęła Kamień. - Śpię, jestem w okropnie głębokim śnie!
- Tak? To może dasz mi spać? - Odparł kocurek sarkastycznie.
- Nie denerwuj mnie.
- Ciebie wszystko denerwuje. - Popatrzył na nią znacząco, a Kamień nie mogła się z nim nie zgodzić. Jednak tylko obróciła się, urażona. - Już, w porządku, pani marudo, nie chciałem urazić pani wielkiej osobowości. - Miauknął z naciskiem.
Czarna kotka musiała silnie się wysilić, by powstrzymać śmiech. Kochała swojego brata, nawet, jeśli jego durne żarty często wbrew jej woli ją śmieszyły.
- A może teraz zechcesz mi powiedzieć, po co mnie obudziłaś?
- Po nic. - Miauknęła. - Nie mogłam zasnąć, mysi móżdżku!
- Dobra, bądź cicho, nim obudzisz Króliczy Sus i resztę żłobka. - Zaśmiał się Glina.
Z niechęcią zdała sobie sprawę, że brat ma rację; nie powinna tak krzyczeć. Jeszcze obudzi resztę, a wtedy na pewno nie uniknie kłopotów.
- Ty też hałasujesz, głupia ropucho. - Szepnęła do brata i rodzeństwo powoli zapadło w sen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz