Zerknął na mentora.
- Nie wiesz, gdzie mamy iść? - Zapytał retorycznie.
- N-nie m-mam po-pojęcia - odparł cicho jego mentor, stojąc nieruchomo jak krzak jagód
Barwinkowa Łapa przekrzywił głowę na jego odpowiedź. Był zmęczony, nadal nieco zlękniony, a w dodatku zgubili się w tym wielkim, groźnym lesie! Co do groźnego nie był pewien, bo wychował się w lasach, ale kto wie czy jakiś wielki jastrząb na nich nie czyha!
Położył uszy po sobie, co musiało wyglądać zabawnie skoro były oklapnięte.
Rozejrzał się dookoła, po czym zaczął węszyć.
Nic z tego. Zgubili się.
- Może... może idźmy przed siebie? - Zaproponował opanowanym już głosem.
Odkąd odnalazł Łabędzi Plusk był dużo spokojniejszy, wiadomo - jego mentor, na którym w sumie polegał, ale co mu z tego skoro obydwaj byli mysimi móżdżkami? Zgubili się w obcym lesie, uczeń, bo jak głupi gonił za zającem, a jego mentor bo szukał zgubionego ucznia! Ależ zabawna sprawa.
- M-możemy.
Czarny kiwnął głową, odszukując swojego upolowanego zająca. Wziął go w pysk, po czym ruszył równym krokiem z mentorem.
Idąc cały czas byli czujni, dookoła słychać było ptaki, las, gdzieś nawet zdawało się Barwinkowi, iż słyszał strumień. Im dalej od drogi grzmotu byli, tym mniej słyszał potwory.
Ostrożnie stąpał po gałęziach i nowej trawie, która odrastała po zimie.
Słońce zaszło, cały las ogarnął mrok. Barwinek przyzwyczaił się do nocnych eskapad, dość często je robił, kiedy Księżyc po raz kolejny postanowił nie zrobić uczniowi treningu. Lubił przebywać wśród wysokich drzew, kiedy słońce spało. Może dlatego, że dzięki kolorze jego futra, był niemal niewidoczny? Pewnie tak, chociaż uczniak musiał przyznać, że wyciszał się.
Na jego pyszczek wkradł się uśmiech, lekki i szczery.
- Hej, Łabędzi Plusku? Jesteś zmęczony? - Zapytał mentora, który próbował nie zejść na zawał.
- N-nie m-ożemy sp-spać - odparł.
Barwinkowa Łapa dostrzegł, jak ziewa, on sam później to zrobił.
Krążyli już dwie godziny, wciąż zmieniając kierunek i nasłuchując innych kotów. W międzyczasie zjedli upolowanego zająca, jednak oczy same im się zamykały.
- Może ja popilnuję, a ty zaśniesz? - Zaproponował czarny.
Barwinkowa Łapa widział, jak jego mentor patrzy na niego zmęczonymi oczami. Jednocześnie czuł, iż starszy nie chciał narażać ani jego ani siebie na potrzebę spania w obcym lesie. Niebieskooki widział jednak, że zmęczenie przezwycięża u Łabędziego Plusku chęć argumentowania się z uczniem.
Po kilku chwilach point położył się, chowając swoje jasne futro w krzakach. Opatulony w liście, zdawało się, iż zasnął.
Barwinkowa Łapa usiadł niedaleko niego, tak, by księżycowe światło oświetlało mu tereny przed oczami.
Z każdą chwilą, słysząc cichy oddech mentora, czuł jak sam się usypia. Nie mógł jednak zasnąć! Nie jest taki słaby!
Po chwili wzięło go na przemyślenia. Lepsze to od zawiedzenia swojego mentora, prawda? Pomyślał o Bodziszek, poczuł ciepło jej wiecznie trzęsącego się ciała. Uśmiechnął się do siebie. Czuł, jakby kotka siedziała obok niego. Kilka uderzeń serca, a do jego głowy wpadło wspomnienie o przygłuchym Jaśminie. Braciszka też dobrze wspominał. Ich śmierć to była pierwsza poważna tragedia w jego życiu. Nie wiedział jak to przyjąć, bowiem niedługo po tym jego matka odeszła do innego klanu. Został właściwie sam, bo Kozia Nóżka nie zajmował się synem, w końcu on nie był już kociakiem. Zresztą, po dzieciństwie pełnym obelg pod jego adresem, że jest gruby i beznadziejny, odpuścił jakiekolwiek kontakty z kotami z klanu.
Księżycowy Pył, to przez tą kupę futra tak długo jest uczniem! Czarny kłak, który ani razu go nie pochwalił, w dodatku ciągle obrażał snuł mu się po nocach, gdy dowiedział się o jego śmierci. Nie było mu przykro, ani odrobinkę.
Potrząsnął głową, zaczynały go otaczać negatywne wspomnienia. Kichnął niespodziewanie, przez co jego uszka zabawnie podskoczyły. Pamiątka po matce, pomyślał.
Na dobrą sprawę miał swojego mentora za przyjaciela, oraz Sokoła z Klanu Lisa. Nue był sam, już nie.
Uśmiechnął się, a sekundę po tym poczym na ogonie miękką łapę. Odwrócił się; Łabędzi Plusk wstał.
Już otwierał pysk, by coś powiedzieć , jednak przerwało to ruch w krzakach. Był niedaleko, wiatr zawiał w ich stronę. Poczuli zapach przybysza, jednak Barwinek nie znał takiego...ładnego zapachu? Cóż, na pewno ta woń różniła się od kotów z klanów.
Zerknął na mentora, który zrobił niepewny krok w przód.
<Łabędzi Plusku? ^^>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz