Gdy ta paskudna szylkretowa strawa dla wron dotknęła jego
futra, odskoczył jak oparzony. Uśmiechnął się krzywo do Nostalgii, zaś ta
czmychnęła do tyłu i ukryła się za najbliższym kotem. Nie rozumiał, o co jej
chodziło, jednego był jednak pewien. Od kiedy Nostalgia zwyzywała go przy całym
klanie, nie mógł być bardziej szczęśliwy. Teraz był pewien, że uczennica
absolutnie nic do niego nie czuje. Ta myśl napawała go wewnętrznym spokojem,
była po prostu cudowna.
- Przed czym się chowasz, panikaro? – warknął, z irytacją strzepując ogonem w kierunku córki Wodza. Szylkretka wychyliła nos zza grzbietu Puchu i posłała mu mordercze spojrzenie. Prychnęła z pogardą i w kilku krokach znalazła się przy niebieskim, idąc ze spuszczonym w dół łbem.
- Ładną mamy dzisiaj pogodę, prawda? – spytał wesoło, posyłając jej ostre spojrzenie. Pomimo tego, że szylkretowa raz próbowała go otruć, a raz wrzucić do nory, cóż… Pomimo tego, że jej szczerze nie znosił, krótka i chłodna pogawędka nikomu by nie zaszkodziła. I tak będą musieli się znosić jeszcze przez resztę wędrówki.
- Cudowną. Słonko świeci, ptaszki śpiewają, a ciebie zaraz trzaśnie piorun – fuknęła uczennica Szyszki, jednak nie podniosła spojrzenia. Wydawała się być smutna i… przygaszona? A obelgi, jaki wyrzucała pod jego adresem, brzmiały tak smutno, że niemal zrobiło mu się jej żal.
- Hej, nie przejmuj się Szakłakiem. To o niego chodzi, prawda?
- Jeśli myślisz, lisia strawo, że będę ci się zwierzać, to jesteś w błędzie.
Przez chwilę szli obok siebie w milczeniu, nasłuchując odgłosów przyrody. Nostalgia szła tak ślamazarnym krokiem, że zaczynała spowalniać grupę. Rzucił jej wściekłe spojrzenie, ale kotka nawet nie obdarzyła go wzrokiem.
- Zatrzymujemy się! – usłyszał z przodu i spojrzał z zaskoczeniem na Nostalgię.
- O co chodzi?... – rzucił w kierunku uczennicy jego partnerki, zaś Nostalgia tylko obojętnie wzruszyła ramionami. Powędrował wzrokiem dalej i znalazł odpowiedź. Płytka, aczkolwiek rwąca rzeka biegła tuż przed kotami Klanu Lisa. Nie było mowy, żeby do końca dnia znaleźli inną drogę, więc pewnie będą musieli ją przepłynąć.
- Po kolei – instruowała Puch, chodząc pomiędzy panikującymi kotami – Najpierw idą uczniowie, Pszczółka, Mucha i Płomykówka. Reszta idzie druga.
Z niespokojnym spojrzeniem obserwował zastępczynię, która weszła do wody jako pierwsza. Rwący pęd rzeki zachwiał nią, jednak szylkretowa błyskawicznie odzyskała równowagę. Dała znak ogonem, że wcześniej wyznaczone koty mogą za nią podążać. O dziwo bez strat w kotach udało im się przejść na drugi brzeg. Teraz przyszła kolej na resztę. Horyzont dał znak wojownikom, aby weszli do wody. Gdy łapy Sokoła wreszcie dotknęły suchego lądu, z radością otrząsnął szarą sierść z kropelek wody (wcześniej upewniając się, że zimny prysznic nie ominie Nostalgii)
Jednak szylkretowa nawet na niego nie spojrzała. Jej wzrok utkwiony był w czymś bardzo odległym, a gdy spojrzał w tamtym kierunku, dostrzegł Szyszkę.
- Czemu się tak na nią gapisz? – spytał, mocno zaskoczony.
<Nostalgio? Kurdę, wybacz, chyba wyszedł taki trochu gniot>
- Przed czym się chowasz, panikaro? – warknął, z irytacją strzepując ogonem w kierunku córki Wodza. Szylkretka wychyliła nos zza grzbietu Puchu i posłała mu mordercze spojrzenie. Prychnęła z pogardą i w kilku krokach znalazła się przy niebieskim, idąc ze spuszczonym w dół łbem.
- Ładną mamy dzisiaj pogodę, prawda? – spytał wesoło, posyłając jej ostre spojrzenie. Pomimo tego, że szylkretowa raz próbowała go otruć, a raz wrzucić do nory, cóż… Pomimo tego, że jej szczerze nie znosił, krótka i chłodna pogawędka nikomu by nie zaszkodziła. I tak będą musieli się znosić jeszcze przez resztę wędrówki.
- Cudowną. Słonko świeci, ptaszki śpiewają, a ciebie zaraz trzaśnie piorun – fuknęła uczennica Szyszki, jednak nie podniosła spojrzenia. Wydawała się być smutna i… przygaszona? A obelgi, jaki wyrzucała pod jego adresem, brzmiały tak smutno, że niemal zrobiło mu się jej żal.
- Hej, nie przejmuj się Szakłakiem. To o niego chodzi, prawda?
- Jeśli myślisz, lisia strawo, że będę ci się zwierzać, to jesteś w błędzie.
Przez chwilę szli obok siebie w milczeniu, nasłuchując odgłosów przyrody. Nostalgia szła tak ślamazarnym krokiem, że zaczynała spowalniać grupę. Rzucił jej wściekłe spojrzenie, ale kotka nawet nie obdarzyła go wzrokiem.
- Zatrzymujemy się! – usłyszał z przodu i spojrzał z zaskoczeniem na Nostalgię.
- O co chodzi?... – rzucił w kierunku uczennicy jego partnerki, zaś Nostalgia tylko obojętnie wzruszyła ramionami. Powędrował wzrokiem dalej i znalazł odpowiedź. Płytka, aczkolwiek rwąca rzeka biegła tuż przed kotami Klanu Lisa. Nie było mowy, żeby do końca dnia znaleźli inną drogę, więc pewnie będą musieli ją przepłynąć.
- Po kolei – instruowała Puch, chodząc pomiędzy panikującymi kotami – Najpierw idą uczniowie, Pszczółka, Mucha i Płomykówka. Reszta idzie druga.
Z niespokojnym spojrzeniem obserwował zastępczynię, która weszła do wody jako pierwsza. Rwący pęd rzeki zachwiał nią, jednak szylkretowa błyskawicznie odzyskała równowagę. Dała znak ogonem, że wcześniej wyznaczone koty mogą za nią podążać. O dziwo bez strat w kotach udało im się przejść na drugi brzeg. Teraz przyszła kolej na resztę. Horyzont dał znak wojownikom, aby weszli do wody. Gdy łapy Sokoła wreszcie dotknęły suchego lądu, z radością otrząsnął szarą sierść z kropelek wody (wcześniej upewniając się, że zimny prysznic nie ominie Nostalgii)
Jednak szylkretowa nawet na niego nie spojrzała. Jej wzrok utkwiony był w czymś bardzo odległym, a gdy spojrzał w tamtym kierunku, dostrzegł Szyszkę.
- Czemu się tak na nią gapisz? – spytał, mocno zaskoczony.
<Nostalgio? Kurdę, wybacz, chyba wyszedł taki trochu gniot>
Bo Szyszka jest przystojna ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuń