Teraz kucała pod krzewem jeżyny, w obecności swojego mentora i jeszcze kilku kotów z Klanu Wilka, wsłuchując się w krople deszczu, coraz szybciej upadające na ziemię. Deszcz lał niemiłosiernie, nie pozwalając wyruszyć w dalszą drogę, a co za tym szło, pozwalając odpocząć kotom. Chociaż ciężko było spać, gdy miało się mokre futerko i żadnej możliwości, żeby wyschnąć. Żabia Łapa śledziła ruch deszczu, wydającego się niewinnym i wolnym. Zmrużyła oczy, kolejny raz czując chłód na swoim futerko. Cicho kichnęła. Oby się tylko nie pochorowała. Jeszcze tego by brakowało jej klanowi! Nie chciała być przecież ciężarem.
― Mogę zobaczyć, co z kociakami?
Wyrwała się z obserwacji deszczu, by spojrzeć na swojego mentora prosząco. Dzika Zamieć pomału skinął głową, ogonem pokazując inny krzak, pod którym mieścił się ich tymczasowy żłobek. Młoda podniosła się z miejsca, dobrowolnie wychodząc na deszcz. Przebiegła dzielącą odległość, wpadając w kilka kałuż, całkowicie mocząc sierść i jeszcze bardziej kichając, zanim dobiegła do żłobka. Postanowiła trzymać się na bezpieczną odległość, by na wszelki wypadek nie zarazić maluchów. Potrzeba ich zobaczenia, była jednak silniejsza, więc wcześniej otrzepując sierść, wsunęła do środka pyszczek.
Biały Puch powitała ją przyjacielskim skinieniem głowy, następnie skupiając całą uwagę na czwórce kociaków, zwiniętych przy jej boku. Żabia Łapa, szeptem powtórzyła ich imiona, by nie zapomnieć. Ostrokrzewik. Leszczynek. Szafirek. Zawilec. Nie uśmiechała się, a jedynie nieśmiało obserwowała maluchy. Odkąd Gęsie Pióro odeszła polować z Klanem Gwiazdy, czuła ogromne współczucie dla jej dzieci, które w tym i tak niepewnym świecie, musiały jeszcze pogodzić się z jej śmiercią.
― Gdy tylko deszcz przestanie padać, powinniśmy ruszyć dalej.-miauknęła cicho do królowej, wzbierając w sobie resztki odwagi. ― Myślisz, że kociaki dadzą radę iść o własnych siłach?
<Któryś z kociaków chce odpisać?>
Ostrokrzewik klepie :3
OdpowiedzUsuń