- Tak, chodźmy! - odpowiedziała wesoło Miedź i w podskokach zaczęła doganiać grupę, z kocurem u boku.
Kotka dosyć entuzjastycznie patrzyła na wizję wędrówki w nieznane, którą właśnie rozpoczynali. Tyle nowych miejsc, widoków, zapachów, dźwięków. Tyle wspaniałych rzeczy do odkrycia! Wojowniczka westchnęła rozmarzona.
***
Jednak wcale nie było tak wspaniale, jak sobie Miedziana Iskra wyobrażała. Co prawda, widoki były, i to niesamowite, ale upał stawał się nie do zniesienia, a już po kilku dniach spękane poduszki wszystkich łap nieprzyjemnie piekły. Zmęczenie powoli dawało się we znaki, dając do zrozumienia, że przydałby się postój. Miedź nie miała siły na żywe rozmowy, ani nawet na rozmyślania. I jeśli to drugie wcale nie było takie złe, to prawie nieodzywanie się przez cały dzień nie było miłe. Pointka powoli zaczynała mieć dość.
W końcu temperatura stała się na tyle nieznośna, że klany postanowiły wędrować w nocy, a w ciągu dnia odpoczywać i regenerować siły. Taki układ zdecydowanie bardziej pasował płowej, i nawet wróciło jej trochę chęci do dalszej wędrówki.
Potem zaczęły się ulewy. Nieznośne, bezwzględne ulewy, których końca nie było widać. Futra wszystkich klanowiczów były przemoczone do ostatniego włoska, a przez to ciężkie i niewygodne. Przynajmniej upał już tak nie doskwierał.
Miedziana Iskra niemalże podskoczyła, przestraszona kolejnym już z rzędu głośnym piorunem. Odnalazła wzrokiem na przedzie grupy Wilcze Serce i postanowiła do niego podejść.
- Hej, Wilcze Serce - miauknęła - myślisz, że długo jeszcze będziemy tak szli? - zapytała niczym zmęczony, niewinny kociak swojej mamy.
Kiedy kolejny piorun strzelił, położyła uszy po sobie i nawet nie zauważyła, że przysunęła się trochę bliżej do kocura.
<Wilku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz