W żłobku było o wiele cieplej, niż na zewnątrz, chociaż nie można było powiedzieć, że wręcz idealnie. To jednak nie była bezpieczna kociarnia w starym obozie, gdzie spędzała czas na radosnych zabawach z rówieśnikami. Kocięta Gęsiego Pióra, urodziły się w drodze na nowe tereny i nigdy nie poznały tęsknoty za miejscem, w którym przez pokolenia, spotykały się szlachetne koty Klanu Wilka. Żabia Łapa poczuła lekką zazdrość na myśl, że te małe istotki, miały chociaż zapewnioną miłość matki i opiekę ojca, zanim los potoczył się okrutnie. Ciekawie byłoby mieć przy swoim boku osobę, która kochałaby bezgranicznie, wspierając w najcięższych momentach.
Oderwała się z zamyśleń, gdy Biały Puch przywołała do nich jednego z synów Iglastej Gwiazdy. Żabia Łapa zastrzygła uszami, słysząc jego imię i próbując przyjrzeć się kociakowi, zanim ten do nich podszedł, na swoich jeszcze krótkich łapkach. Nie miała nic przeciwko przyniesieniu zwierzyny. Współczuła kociakom straty matki i była gotowa zrobić wiele, żeby tylko poprawić im humor.
Uczennica usiadła naprzeciwko Ostrokrzewika, otaczając łapki ciasno ogonem i uśmiechając się przyjaźnie.
– Cześć, jestem Żabia Łapa.
– Wiem – mruknął, uciekając w bok spojrzeniem.
Kotkę to trochę zdziwiło, chociaż nie dała tego po sobie poznać.
– Jaką zwierzynę najbardziej lubisz? Mogę ci przynieść taką, jaką sobie zażyczysz – zaoferowała.
– No… Myszy – poddał się w końcu kocurek.
Żabia Łapa zamruczała zadowolona.
– Ja też je bardzo lubię.
Nie czekając na odpowiedz kocurka, podniosła się na równe łapki, udając się ku wyjściu z chwilowej kociarni, z powrotem na nieprzyjemny deszcz. Wydawało jej się, że zaczęło lać mocniej. Mruknęła pod nosem niezadowolona, gdy kolejny raz zmokło jej futerko. Wybawieniem okazał się stosik zdobyczy, z którego bez większego namysłu zabrała mysz. Zawróciwszy do żłobka, liczyła, że kocurkowi posmakuje gryzoń.
Ostrokrzewik czekał na nią, niecierpliwie wodząc wzrokiem po chwilowym legowisku. Biały Puch zajęła się wylizywaniem sierści Zawilca, natomiast reszta kociaków unikała towarzystwa uczennicy. Żabia Łapa wzruszyła jedynie ramionami. Należała do nieśmiałych kotek, więc rozmowa tylko z Ostrokrzewikiem, była lepszym pomysłem, niż opieka od razu nad całą czwórką.
– Proszę, smacznego.-zamruczała, kładąc mysz obok łapek kocurka. Przycupnęła, czekając na jego ruch i zachęcająco skinęła głową.
Ostrokrzewik pochylił się, grzecznie obwąchując przyniesioną zwierzynę, jednak nie wydawał się być przekonanym. A może po prostu nie był głodny?
– Nie chce.-mruknął kremowy, na co kotka cicho westchnęła.
– Jeśli ją zjesz, będziesz duży i silny...-zaczęła, jednak widząc jak kocurek marszczy nosek, dodała pośpiesznie. – Chyba chcesz wyrosnąć na potężnego wojownika, mały?
<Ostrokrzewik? Zjesz grzecznie mysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz