Kotka okryła piszczące kocie ogonem i przyciągnęła do małej Pójdźki i Pieska. Czekoladowe futerko malucha nawet wpasowywało się w cynamonowe jej kociąt. Słysząc jak Kurka powoli się uspokaja i zasypia, sama zmrużyła oczy, oddając się w objęcia Morfeusza.
* * *
― Mamo! ― jęknął niepocieszony Piesek do rodzicielki. ― Ani Kurka, ani Pójdźka nie chcą się ze mną bawić!
Sroczy Żar westchnęła i spojrzała na cynamonowego. Niechęć Pójdźki do niebezpiecznych i zwariowanych przygód jakoś jej nie dziwiła, ale nie spodziewała się, że i Kurka mu odmówi. W końcu czasem nawet razem się bawili. Zwróciła łeb w stronę siedzącego na poboczu kociakowi, przyglądającemu się bawiącym się kociakom Zachodzącego Promyka. Maluch, choć w sumie trudno było go tak nazwać patrząc na masywną sylwetkę kociaka, siedział zupełnie osamotniony w cichy. Kurka wydawał się totalnym przeciwieństwem ojca, na myśl bardziej przychodził jej Niebiański Lot, który też wydawał się jej podobnie skryty. Podeszła do czekoladowego kociaka i trąciła go lekko.
― Coś się stało Kurko? ― zapytała kocie, które odwróciło łebek w stronę przybranej mamy. ― Coś cię gryzie?
Żółte ślipia kocurka spojrzały w jej stronę. Pomimo innej barwy i tak przypominały jej pomarańczowe burego wojownika. Nie były tak zimne i oschłe jak Martwego Cienia, lecz nadal znajome.
― Nic mamo ― mruknął jedynie czekoladowy, powracając do swojego dawnego zajęcia.
Kotka dosiadła się do adoptowanego syna i spojrzała na rozbrykane kocięta lidera. Wydawały się dość niewinne, no może prócz Nocka, w swojej zabawie. Im dłużej się jej przyglądała tym bardziej wyglądało jej to na terroryzowanie rodzeństwa przez Nocka niż zabawę, ale najwidoczniej chyba mieli jakąś z tego frajdę. Piski i krzyki momentami miały nawet radosny wygłos.
― Czemu się im tak przyglądasz, co? ― zapytała zaciekawiona, szturchając kociaka. ― Chyba się nie cykasz, nie? ― dodała lekko podejrzliwie.
Kocurek uniósł lekko brwi, przyglądając się pociechą lidera.
― Nic mamo ― mruknął jedynie czekoladowy, powracając do swojego dawnego zajęcia.
Kotka dosiadła się do adoptowanego syna i spojrzała na rozbrykane kocięta lidera. Wydawały się dość niewinne, no może prócz Nocka, w swojej zabawie. Im dłużej się jej przyglądała tym bardziej wyglądało jej to na terroryzowanie rodzeństwa przez Nocka niż zabawę, ale najwidoczniej chyba mieli jakąś z tego frajdę. Piski i krzyki momentami miały nawet radosny wygłos.
― Czemu się im tak przyglądasz, co? ― zapytała zaciekawiona, szturchając kociaka. ― Chyba się nie cykasz, nie? ― dodała lekko podejrzliwie.
Kocurek uniósł lekko brwi, przyglądając się pociechą lidera.
<Kurko? wiem, że trochę gniotowato, ale muszę się z charakterem oswoić xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz