- Kogo my tu mamy! - jak zwykle ucieszyła się na jego widok. Uśmiechnął się i odłożył resztę piszczek, żeby odpowiedzieć na powitanie. Wróbelek oblizała białe wąsiki, patrząc na dorodne zwierzątko, które od niego dostała.
- Nie ma za co - zaśmiał się, widząc jej wygłodniałe spojrzenie.
- Nie obrazisz się, jak zacznę już jeść? - spytała.
- Nie miałbym serca kazać ci czekać - parsknął. - Gdybym to zrobił, mogłabyś chcieć zjeść mnie, czy coś.
Zaśmiała się w odpowiedzi i zabrała do pałaszowania. Nie dziwił się, że ma taki apetyt, w końcu byli w ciągłym ruchu.
- Słyszałeś, że Igła przyjął nowego ucznia? Ponoć to pieszczoszek - zagadnęła. Kocur poczuł ukłucie złości na lidera. Jeśli to prawda… Pod jego nieobecność ta kupa futra nie dość, że przyjmuje nowe koty do klanu, to jeszcze on dowiaduje się o tym ostatni. Odetchnął głębiej, uspokajając nerwy. Jasne, był tylko zastępcą, ale co, jeśli ten pieszczoch okazałby się agentem Lisa i wymordował pół klanu, z tym pustym łbem na czele? Powstrzymując warknięcie, przeprosił szylkretkę i życząc jej smacznego, ruszył w poszukiwaniu nowego i Igły. Szybko wychwycił obcy zapach, którego wcześniej nie zauważył wśród woni wszystkich klanowiczów. Po drodze zaczepił Nagietka prosząc go (czy raczej burcząc na niego), żeby rozdał pozostałe piszczki.
Znalazł ich w prowizorycznym obozie. Krytycznym wzrokiem zmierzył drobnego kocura o krótkiej, płowej sierści, wciąż zmierzwionej na karku, zapewne od obroży, którą tam nosił. Jak ja niegdyś - przemknęło czarnemu przez głowę. Kocur był śmiesznie mały, a spojrzenie zielonych oczu zdradzało, że niewiele jeszcze wie o życiu. Wilcze Serce ugiął łapy i bezszelestnie podszedł bliżej od zawietrznej tak, że mitted zauważył go dopiero, gdy stanął kocięcy krok od niego.
- Słyszałem, że masz nowego ucznia - zwrócił się do stojącego obok Igły. Z satysfakcją zauważył, jak pieszczoszek drgnął, zaskoczony.
- Tak, poznaj Karmela, czy raczej Leśną Łapę - ignorując wyrzut w głosie czarnego, wskazał na stojącego obok kocura. - Nie było cię - dodał, jakby na usprawiedliwienie.
- Polowałem. - Z rozbawieniem Wilcze Serce dostrzegł niepokój w oczach nowego. Tak, czarny był piękny i doskonale o tym wiedział. Uśmiechnął się szeroko, czując jak skóra wokół blizny na wardze się napręża, wykrzywiając ją jeszcze bardziej. - Myślisz, że to dobry pomysł?
Point wzruszył ramionami.
- Twierdzi, że wie, na co się pisze.
Czarny spojrzał prosto w zielone ślepia.
- Skoro tak… - wyszczerzone w uśmiechu kły zalśniły w słońcu. - Miło cię poznać, Leśna Łapo.
<Leśna Łapo? Sesyjka z Wilczym? :3 Nie bój się, po prostu ma zły humor xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz