- Zaraz wrócę - rzucił do idącego obok Igły. Point skinął głową, na znak, że rozumie.
Wilcze Serce odszedł na bok, czekając, aż klanowicze się oddalą. Ich zapach był tak intensywny, że nie było mowy, żeby kocur ich zgubił. Odetchnął, rozkoszując się ciszą. Potrzebował tej chwili, a teraz mógł sobie na nią pozwolić - klan był bezpieczny i najedzony.
Z zainteresowaniem rozejrzał się po okolicy. Przypominała raczej tereny Burzaków: wyższych roślin było niewiele, za to wszystko porastała gęsta trawa, kołysząca się lekko w rytmie wiatru.
Odetchnął jeszcze raz, głęboko. I wtedy wychwycił obcą, niepokojącą nutę w zapachu. Wiedziony niepokojem o klan, postanowił to sprawdzić.
Wietrząc i nasłuchując, złapał trop. Szedł ostrożnie, nie chcąc dać się zauważyć potencjalnemu przeciwnikowi. Po chwili zapach się nasilił, a po kolejnych paru momentach zauważył czarno-białą sylwetkę. Zdecydowanie zbyt blisko wędrującego klanu.
Przyczaił się i podszedł bliżej, pilnując, by wiatr nie zdradził jego zapachu.
Parę lisich długości dalej stał kocur, na oko o połowę młodszy od niego. Zdawało się, że próbował polować, ale nie wychodziło mu to zbyt dobrze. Zresztą, wszystka zwierzyna uciekła, czując zapach gromady dzikich kotów.
Przyjrzał się obcemu dokładniej. Smukła sylwetka, długie łapy, chude boki. Nie wyglądał na pieszczoszka, ale zachowawcza postawa i sztywność ruchów wykluczały też wprawionego samotnika. Nie wyglądał na zagrożenie, ale Wilcze Serce wolał się upewnić.
- Ej, ty! - krzyknął, prostując się. - Kim jesteś?
Udało mu się zwrócić na siebie jego uwagę. Dumnie uniósł łeb, mięśnie mając cały czas gotowe do skoku. - Tak, do ciebie mówię.
<Bzie? :3 To będzie ciekawa rozmowa, skoro obaj są sarkastyczni xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz