Wstał wcześniej rano, obudziły go ostatnie ciepłe promienie słońca w tej Porze Opadających Liści. Burzowe Serce musiał wyjść poszukać ziół, może opowie mu coś jeszcze jak ostatnio, gdy wrócił z ziołami. Fiołkowa Bryza musiała gdzieś pójść, ponieważ jej też nigdzie nie było widać. Puchata i długa kita lekko się uniosła okrywając chude, krótkie łapy Kasztana. Ciepłe promienie niby go ogrzewało, ale półdługie futro działało jak tarcza na ciepło. Obóz już o tej porze tętnił życiem, uczniowie zbierali się na treningi, a wojownicy wyruszali na patrole albo na treningi. Trzy młode kociaki siedziały w progu żłóbku pod czujnym okiem Sosnowej Kory. Niezapominajka delikatnie upadła na ziemie a Mokry i Szuwarek podbiegli do swojej siostry. Czemu on nie mógł mieć swojego rodzeństwa przy sobie? Kate i Stella na pewno też by do niego podbiegły i zapytały, czy nic się nie stało. Ale ich już nie ma!- wykrzyknął w myślach młodziak. Żółte oczy Kasztana powoli się zamknęły, a on sam odpłynął w ciepły świat snów.
***
-Wstawaj- zielonooki medyk spokojnym tonem obudził swojego śpiącego pacjenta.
- Gdzie byłeś?- zapytał, otwierając szerzej swoje błyszczące żółte oczy.
- Zbierałem zioła- odpowiedział Burzowe Serce- ty raczej wtedy spałeś.
- Zgadłeś- odpowiedział płowy energicznym tonem, po czym odsunął się na swoje ciepłe posłanie.
Przymykając oczy, przysłuchiwał się odgłosom kroków i układania ziół w legowisku medyka. Po chwili do burego kocura przyszła jakaś młoda kotka, przynajmniej tak wywnioskował po zapachu point. Ciekawość zżerała go od środka, więc otworzył oczy. Obok zielonookiego medyka stała masywna czekoladowo-ruda terminatorka. Splątana Łapa utykała na jedną nakrapianą łapę. Może do łapy wbił się jej cierń?- zapytał sam siebie. Zielonooki obejrzał umięśniona kończynę kotki a później stwierdził co jej dolega.
- Nic Ci się nie stało, masz po prostu spękane poduszki łap- odrzekł medyk- wydaje mi się, że podbiał pospolity Ci pomoże.
Terminatorka przełknęła zioło, po czym wyszła z legowiska dalej delikatnie utykając na przednią łapę. Może on też kiedyś pozna te wszystkie zioła i będzie mógł leczyć chore koty? Czy nie byłoby wspaniałe? Odsunął marzenia na dalszy plan, to przecież niemożliwe. Do późnego popołudnia nic ciekawego się nie działo, no może z wyjątkiem tego, że Fiołkowa Bryza wróciła do swojego posłania z mchu po spacerze z Zakręconym Uchem, nowo mianowanym wojownikiem Klanu Burzy. Pod wieczór do legowiska przyszedł czarny kocur w jeszcze ciemniejsze cętki, jego niebieskie oczy szkliły się od bólu. Niebieskooki wojownik klanu przewodzonego przez Ciernistą Gwiazdę gruchnął o zimną ziemię legowiska Burzowego Serca.
- Co się dzieje?- zapytał bury kocur przerażony stanem swojego pobratymca.
- B-brzuch- wysapał Sztormowe Niebo.
Zielone oczy medyka błysnęły zdecydowanie dalej od Kasztana. Lisie łajno- warknął cicho i podszedł do krańca swojego legowiska. Masywna łapa Burzowego Serca podała Sztormowemu Niebu jakieś dziwnie wyglądające zioła. Wyraz pyska wojownika mocno się zmienił, zaczął cicho chrapać, a Kasztan tylko przyglądał mu się cicho klnąc pod nosem. Czemu mi czegoś takiego nie podali?- zapytał sam siebie.- Ja musiałem się męczyć czekając aż zasne. Po chwili zasnął.
***
Nad ranem w legowisku starszego medyka Klanu Burzy ziało pustkami. Fiołkowa Bryza zniknęła podobnie z resztą jak bury kocur. Lekko przymknął oczy, i chwile delektował się niezwykłą w pełnym kotów obozie ciszą, jego żółte oczy przymknęły się a z gardła wydobyło się mruczenie. Nuda jednak szybko spędziła radość z pyska kocura wpychając na jego miejsce nude. Cicho poprawił mech na legowisku i zasnął ponownie pogrążając się w uczuciu błogości.
***
— To już twoja decyzja — oznajmiła zagadkowo bura kocica.
- Ciernista Gwiazdo nie mogę zostać w klanie?- zapytał czując napływające łzy.- Prosze.
Płowy przypomniał sobie, że może spotkać innego kota, który go zdradzi lub który zdechnie. Klan Burzy zaczął traktować jak swój dom, a kilka kotów nawet zastąpiło mu zmarłe siostry. Czy on naprawdę nie potrafi zaufać właściwym kotom? Straci swój kolejny dom, to musi być jakiś koszmar! Po raz kolejny poczuje, jak to jest mieć serce rozkruszone na kawałeczki. Żółte oczy zaszkliły się, a krótkie łapy podwinęły się pod wychudzone ciało. Nie wytrzymał i na ciepłe legowisko z mchu spadła pojedyncza łza, a za nią kolejne i kolejne a przywódczyni Klanu Burzy szykowała się do odpowiedzi. Po dłuższej chwili pysk burej otworzył się i odpowiedział na pytanie kociaka.
< Ciernik? Nic się nie stało, że tak długo >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz