Zlepuś zastanowił się chwilę. On? Medykiem? Owa myśl dotychczas nawet nie przebiegła przez jego mały, uroczy kuferek. Długo wpatrywał się w punkt przed sobą, z miną prawdziwego myśliciela, nim wydał werdykt, pewnym siebie i zdecydowanym tonem głosu.
— Nie wiem.
Owe słowa sprawiły, że Sokole Skrzydło zaśmiał się serdecznie, a kociak spojrzał nań zdziwiony, nie wiedząc, co powinien zrobić. Czyżby powiedział coś zabawnego? Przecież nie planował niczego takiego! To była poważna decyzja, mająca poważny wpływ na jego przyszłe życie! Spojrzał na niebieskiego z niezrozumiałym grymasem, wręcz proszącym się o wyjaśnienie, co jest tak zabawnego w jego prostej odpowiedzi.
— Huh? — kocur zauważył zachowanie młodszego i uspokoił się. — Wybacz. Po prostu... Zabrzmiałeś dość śmiesznie. Nie musisz jeszcze decydować, wiesz? Zostało ci kilka księżyców.
Zlepek pokiwał głową, uśmiechając się blado.
— Bycie medykiem mogłoby być fajne, prawda? — zapytał, a jego zielone oczka zalśniły w ten sam sposób, w jaki zawsze błyszczały oczy jego babci wiele, wiele księżyców temu, gdy dowiadywała się czegoś nowego. Sokole Skrzydło pokiwał głową.
— To zależy od ciebie, Zlepku i tego, co sam lubisz. Niektórzy wolą życie medyka, innych ekscytuje droga wojowników — wytłumaczył cierpliwie. Liliowy przechylił głowę, jakby czekając, na kontynuację.
— A ty? — Kociak podszedł bliżej, uśmiechając się coraz szerzej. Bardzo lubił słuchać miłych starszych kotów, a już szczególnie wolał słuchać ich, niż tych nie miłych.
— Ja? Och, uwielbiam być medykiem. Zbieranie ziół jest bardzo relaksujące — zapewnił. Zlepek podskoczył gwałtownie. Zbieranie ziół? Brzmi fajnie! Zlepek chce zbierać zioła. Już. Teraz! Ku zdziwieniu Sokoła bez chociażby słowa wyleciał z kociarni, aby... Wywinąć orła. Zatoczył się i upadł na pyszczek, aby po chwili podnieść łebek. Na nosie miał kilka ziarenek piasku, na które zazezował, zdziwiony. Następnie kichnął, strzepując je.
— Ał, ał, ał — mruknął zdenerwowany sam na siebie. Ależ z niego łamaga!
— Nic ci nie jest? Musisz bardziej uważać
— odrzekł asystent medyka. Liliowy pokręciła głową, dając mu do zrozumienia, że wszystko gra.
— Sokole Skrzydło... Czy medycy też czasem robią sobie kuku? — zapytał cichutko kociak. Jakoś zawsze, gdy widział Lśniącego, wyobrażał go sobie tylko robiącego "kuku".
<Sokoliku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz