Rudzik spiął się i nerwowo położył uszy po sobie na słowa swojej córki. Posłał szybkie, przepraszające spojrzenie w stylu "to nie to co ona miała na myśli" Płomykówce i niemal wypchnął swoją uczennice ze żłobka. Gdy byli już w pewnej odległości od reszty kotów, kocur usiadł i nerwowo machając ogonem zaczął pouczać córkę.
- Wi-widzisz Pszczółko, nie zawsze powinniśmy mówić to, c-co myślimy jeśli obraża i krzywdzi to i-innych. Płomykówka to bardzo obowiązkowa zastępczyni, a Krogulec to mój b-brat, i chociaż zachowuje się czasami... s-specyficznie, to jednak jest p-porządnym kotem.
- Ale ja ich nie lubię - mruknęła kotka.
- N-nie podchodzi się po prostu do innych i mówi im w twarz, że się ich nie lubi - wyjęczał z rezygnacją kocur. - Pomyśl o ich u-uczuciach.
Uczennica chyba wyczuła, że jej ojciec był na skraju załamania nerwowego, bo szybko odpuściła i zrezygnowała z dalszej kłótni.
- Dobrze, dobrze, postaram się przy innych nie mówić o nich źle. Chociaż nic nie obiecuję na pewno.
Rudzik uśmiechnął się lekko i polizał vankę po czole.
- Jeśli będziesz ży-życzliwa dla innych, to oni zawsze to odwzajemnią. N-no chyba, że mowa o Owcy.
Pszczółka roześmiała się na wzmiankę o czarnym uczniu.
- Nie przesadzaj, chyba nie jest z nim aż tak źle.
- N-no nie wiem, ja się go boję. Nowiu też, jeśli mam być szczery.
Koty dokończyły rozmowę idąc już do legowiska medyka, po czym Rudzik przyciągnął się i z westchnięciem oznajmił, że pora w końcu zabrać się do roboty.
- Co to jest? - zapytał, wskazując na roślinę o dużych, zielonych liściach i białych kwiatkach.
- T..trubula..?
- Tak, trybula. A do czego s-służy?
- Eee.. - zawahała się przez dłuższą chwilę Pszczółka. - Ból brzucha?
- T-tak, ale również na zainfekowane rany.
Kotka pokiwała głową na znak, że rozumie i zapamiętała.
- A t-teraz, skoro wiesz co to jest, będziemy musieli iść jej poszukać, b-bo właśnie nam się skończyła. To jest ostatnia sz-sztuka.
<<Pszczółka?>>
- Wi-widzisz Pszczółko, nie zawsze powinniśmy mówić to, c-co myślimy jeśli obraża i krzywdzi to i-innych. Płomykówka to bardzo obowiązkowa zastępczyni, a Krogulec to mój b-brat, i chociaż zachowuje się czasami... s-specyficznie, to jednak jest p-porządnym kotem.
- Ale ja ich nie lubię - mruknęła kotka.
- N-nie podchodzi się po prostu do innych i mówi im w twarz, że się ich nie lubi - wyjęczał z rezygnacją kocur. - Pomyśl o ich u-uczuciach.
Uczennica chyba wyczuła, że jej ojciec był na skraju załamania nerwowego, bo szybko odpuściła i zrezygnowała z dalszej kłótni.
- Dobrze, dobrze, postaram się przy innych nie mówić o nich źle. Chociaż nic nie obiecuję na pewno.
Rudzik uśmiechnął się lekko i polizał vankę po czole.
- Jeśli będziesz ży-życzliwa dla innych, to oni zawsze to odwzajemnią. N-no chyba, że mowa o Owcy.
Pszczółka roześmiała się na wzmiankę o czarnym uczniu.
- Nie przesadzaj, chyba nie jest z nim aż tak źle.
- N-no nie wiem, ja się go boję. Nowiu też, jeśli mam być szczery.
Koty dokończyły rozmowę idąc już do legowiska medyka, po czym Rudzik przyciągnął się i z westchnięciem oznajmił, że pora w końcu zabrać się do roboty.
- Co to jest? - zapytał, wskazując na roślinę o dużych, zielonych liściach i białych kwiatkach.
- T..trubula..?
- Tak, trybula. A do czego s-służy?
- Eee.. - zawahała się przez dłuższą chwilę Pszczółka. - Ból brzucha?
- T-tak, ale również na zainfekowane rany.
Kotka pokiwała głową na znak, że rozumie i zapamiętała.
- A t-teraz, skoro wiesz co to jest, będziemy musieli iść jej poszukać, b-bo właśnie nam się skończyła. To jest ostatnia sz-sztuka.
<<Pszczółka?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz