Wychodząc po zioła niecodziennie spotyka się kotki, mdlejące pod łapami przypadkowych, klanowych kotków. Turkawie Skrzydło przyjrzała się uważnie znajdce, leżącej na śniegu. Poduszki łapek małej były nieco popękane, zapewne od dalekiej drogi. Pyszczek cały mokry. Asystentka medyczki pochyliła lekko głowę i polizała brodę kociaka. Słony smak tylko upewnił ją o pochodzeniu cieczy. Łzy. Przechyliła lekko głowę. Nie mogła zostawić tak malutkiej kotki, samej na śniegu. Znajdka była niewielka, zgrabna, płowa i najwyraźniej wycieńczona. Do obozu nie było daleko. Niebieskie oczy medyczki błysnęły delikatnie. Jej też ktoś pomógł, gdy leżała sama na śniegu, wiele, wiele księżyców temu. Kilka uderzeń serca myślała intensywnie, w końcu pochyliła głowę i schwyciła małą za skórę na karku. Tak to się zawsze kończy, gdy wychodzi sama po zioła. Poszukiwała pod śniegiem ostatnich liści, ale wszystkie zamarzły przez ujemną temperaturę. Leczniczych roślin nie znalazła, a wraca z czym? Ze znajdką. Wbrew sobie zamruczała cicho i schwyciła koteczkę za skórę na karku. Natychmiast spoważniała i ruszyła do obozu. Oprócz wyziębienia zmęczenia, kotce chyba nic nie groziło... Kulejąc asystentka medyczki przeszła kilka długości lisa. Po każdym takim odcinku robiła trwającą kilka uderzeń serca przerwę. Śnieg utrudniał całą sprawę, do tego miała dodatkowy ciężar w postaci kociaka, w szczękach. Weszła do obozu, zziajana z wysiłku. Odruchowo zaczerwieniła się, czując na sobie wzrok innych kotów i poczuła wielką ulgę, gdy podbiegła do niej Cętkowany Liść. Buraska skierowała zaskoczony wzrok na koteczkę, która zawierciła się niespokojnie, powoli odzyskując przytomność.
- Idź po Borsuczą Gwiazdę - miauknęła zawstydzona pointka, a wojowniczka bez słowa wykonała polecenie. Turkawka ruszyła do swojego legowiska, chcąc jak najszybciej rozgrzać koteczkę.
- Co się dzieje? - Burzowe Futro wstała ze swojego legowiska, zerkając zaskoczona na dawną uczennicę.
- Zemdlała gdy szukałam ziół - objaśniła kocica, kładąc kocię obok starej medyczki. Niebieska otuliła ogonem kociaka, a Turkawka ruszyła pomiędzy stosikami ziół, poszukując tych, które mogłyby się przydać, w oczekiwaniu na przywódcę. Zauważyła, że kotka otwiera oczy, więc podała jej odrobinę macierzanki. - Przełknij to - poprosiła i przysiadła w wejściu, czując jak uchodzi z niej cała energia.
<Miedź?^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz