— Kim pani jest? — zapytała, zwracając się do nieznajomej. Stwierdziła, że pachnie dziwnie.
— Ja... Jestem Łza, cześć. Powiedz, znasz może takiego przystojnego, niebieskiego kawalera? Widuję go czasami, o tam. — Wskazała Łza głową na teren Klanu Lisa. — I zastanawiam się, czy nie chciałby pewnego dnia wyskoczyć na jakieś polowanie... — powiedziała członkini Klanu Nocy, uśmiechając się.
Jaki niebieski kawaler? Zając? Nie, on nie był kawalerem, przecież miał Jemiołę swoją partnerkę i Osta swojego syna. Sokół? Za młody, zdecydowanie za młody dla Łzy. Może to Dymek? Ten za to nie był ani w odpowiednim wieki, ani nawet nie był ładny. Krogulec nie był kawalerem, miał bowiem tę swoją Płomykówkę. Mały Synek? Nie wydawało się jej, aby Mały był zainteresowany tą kotką. Horyzont? Tak to jest to!- pomyślała sobie, po czym nieśmiało zapytała się nieznajomej.
- Chodzi ci o Horyzonta?- zapytała Pszczółka, kuląc uszy, nie chciała nazywać Horyzonta lisim łajnem, przecież może nawiązać przyjaźń z tą kotką!
Siedziała i wpatrywała się w nieznajomą najwyraźniej o czymś myślącą, Pszczółka zamrugała, po czym stwierdziła, że głupio udawać więc zaczęła swój wywód.
- Horyzont zachowuje się dziwnie, może byłby nawet dobry, gdyby nie fakt, że jest mentorem mojego brata!- stwierdziła.
< Łzawy Taniec? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz