- Udowodnij, że jesteś uczniem. Pokaż, na co cię stać- odparła tonem prawdziwej wojowniczki, który synowi Jagodowej Skórki zdawało się, że słyszy niezwykle rzadko. Rzuciła mu wyzwanie.
Srebrny prychnął, obruszony. Mentorka wątpiła w jego możliwości!? Jakim prawem!?
Dalej idąc przy niej, zaczął rozmyślać nad jakąś grzeczną odpowiedzią. Nie mógł na nią przecież naskoczyć.
- Chociaż wątpię, że masz, co pokazywać. Zupełnie się nie uczysz, mały.
Jednak mógł.
... Mały!? I jak to wątpi!? Pf, niebieski coraz mniej lubił Lipową Gałązkę. Prawdą było, że się nie uczył, ale... Ona tu kwestionowała jego możliwości!
- Właśnie, że pokażę! Od czego mam zacząć?- determinacja biła z rozjuszonego kocurka tak mocno, jak ciepło od słońca.
- Najpierw posłuchaj, tego, co mam ci do powiedzenia, hm? Żebyś mi przypadkiem nie zaczął gonić za mrówkami czy ptakami z ogonem jako bronią, brzdącu- uśmiechnęła się miło i zwalniając nieco krok, zapewne przez to, że Żółwik nie nadążał za kimś tak wysokim. Wprawdzie kotka nie należała do wysokich, ale i tak była znacznie wyższa od Żółwiej Łapy, któremu zdawało się czasami, że ani trochę nie rośnie. Było to poniekąd miłe z jej strony, ale było także, przynajmniej w jego mniemaniu, sporą ujmą na honorze.
Wrr, Żółwia Łapa nie był brzdącem. I na pewno nie zacząłby gonić za żadną mrówką. Jeśli mentorka chciała go rozwścieczyć, to wychodziło jej to perfekcyjnie.
Spokojne, a nawet matczyne zabarwienie jej głosu dawało mu kolejny pretekst, by pomyśleć kilka niemiłych słów pod jej adresem.
Żółwik wyprzedził Lipową, możliwe, że wcześniej próbując stanąć jej na ogonie, który jednak w dobrym czasie odsunęła. Należałoby jej się za te pomówienia, ale kociak miał nadzieję, że nie zdawała sobie sprawy z tego, że atak byłby zamierzony.
- Eh. Dobrze, byle szybko- miauknął z cieniem zdenerwowania. Po co się wyprowadzać z równowagi? I tak jej pokaże, że jest najbystrzejszym UCZNIEM, z jakim miała do czynienia. Przekona się, kiedy będzie polować lepiej od niej! Już nigdy nie nazwie go brzdącem ani nie zakpi z niego w żaden sposób.
A tymczasem:
- Kiedy polujesz, najważniejsze, abyś...
Już w tym momencie zaczęło mu się nudzić. Mimo tego słuchał uważnie. Zależało mu na tym, żeby utrzeć Lipowej nosa. Weźmie się poważnie do pracy. Ale nie z nią! Jej tylko pokaże, że bez niej też sobie świetnie poradzi! Phi!
Nocą niebieski myślał o tym, co gadała mu mentorka. A trajkotała jak katarynka! Było tego tyle... Straszliwe nudy! Żółwia Łapa potrzebował akcji, a nie... takich nudziarstw nad nudziarstwami. Z ciekawości spróbował przybrać pozycję, o której mówiła (TAK! TYLKO MÓWIŁA!) Lipowa Gałązka. Nie mógł w żaden sposób stwierdzić, czy robi to dobrze, a w legowisku uczniów wszyscy już spali. Wysunął i schował pazury, zastanawiając się nad swoim losem. Wojownik? Absolutnie nie będzie wojownikiem, takim jak Lipowa. Będzie zupełnie inny!
Kociak prychnął.
Ale najpierw musi się tym wojownikiem stać. Trzeba zacząć trenować. Ostro.
Ale samemu?
Znowu spróbował przyjąć odpowiednią pozycję, ale to nie miało sensu.
Po co mu jakaś pozycja!? Doskonale radził sobie bez niej. Nie lubił podążania schematami.
Musiał się jednak do tego zmusić. Chciał być koniecznie lepszy. Lepszy dla siebie, Lipowej, Szakłakowej Łapy, swojego rodzeństwa i... dla wszystkich! Nikt nigdy mu nie powie, że sobie nie radzi- postanowił, z groźną miną wychodząc z legowiska. Zapoluje sobie na swoich zasadach! A co!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz