- Teraz Ci wybaczę Cętko, jednak następnym razem moi wojownicy nie oszczędzą cię - powiedział czarno-biały kocur. Uczennicą wstrząsnął dreszcz. Co prawda klan Gwiazd zakazywał zabijania, ale do czego mogą być zdolne koty po ostatnim zgromadzeniu? Dużo członków klanu Wilka już straciło wiarę w gwiezdnych, tak to przynajmniej wyglądało kiedy np. Gardeniowy Pyłek wygłosiła swoje przekonania na forum, a w co wierzy klan Klifu? Mimo strachu, który ogarnął kotkę powstrzymała ona drganie. Przecież to mogli być zabójcy tej wstrząśniętej kocicy, która w jednej chwili straciła wiarę w przodków! Cętkowana Łapa nie mogła jednak nic zrobić. Raczej takiej grubej klusce jak ona nie udałoby się zwyciężyć przywódcy czy chociażby wojowników! Spuściła więc tylko wzrok na swoje łapy.
- Przepraszam, ale ja naprawdę nie chciałam – powiedziała smutno i przepraszająco. Tak, to musiało wyglądać żałośnie! Bura kotka skrzywiła pyszczek w grymasie obrzydzenia do samej siebie. Zaraz zrobi z siebie ofiarę losu!
- Dobrze, to ja ją odprowadzę na terytoria klanu Wilka, żeby nie przyszła jej do głowy żadna głupia myśl - miauknęła niecierpliwie Lawendowy Strumień.
- Idźcie - Cętkowana Łapa lekko skłoniła głowę i ostatni raz skrzyżowała spojrzenie z przywódcą klanu Klifu. To nie była pokora tylko nienawiść. Przez chwilę w oczach Potokowej Gwiazdy odbiło się zdziwienie, ale zaraz potem ukrył je przybierając bezuczuciową maskę. Córka Burki sama nie wiedziała skąd przyszła ta fala złości. Gardeniowego Pyłka tak naprawdę nie znała, ale te uczucia na pewno musiały być z nią powiązane, czuła, że wojowniczka była ważna dla klanu. Szylkretka pokierowała się do wyjścia i przyzwała ogonem Cętkę. Upokarzające, doprawdy. To jest wojowniczka z obcego klanu, a Cętka ma się przed nią kłaniać?! Córka Atramentu prychnęła i niechętnie ruszyła za kotką. Lawendowy Strumień rzuciła jej ostrzegawcze spojrzenie, ale nie zrobiła nic więcej. Obie ruszyły przed siebie. Kiedy wyszły z legowiska przywódcy wszystkie ślepia zwróciły się w ich stronę. Cętkowana Łapa przewróciła oczami. Znowu te znajome syki… Jednak jeden osobnik zwrócił uwagę buraski. Stał spokojnie z poważną miną nie przejmując się zbytnio uczennicą. Ziało od niego wręcz chłodem co kontrastowało z płomienistym futrem w pręgi. Cętka przyjrzała mu się lepiej. Kiedy obie kotki wychodziły już z obozu córka Burki wciąż mu się przyglądała. Był około w jej wieku, a wydawał się poważnym wojownikiem, który budził respekt nawet wśród przyjaciół.
<Lawendowy Strumieniu? Sorry, że tak krótko, ale jestem bardzo ciekawa jak Twoja kotka zareaguje na ten wzrok, jestem ciekawa czy to jest ten tajemniczy ktoś (Lisie Serce), który wzbudził uczucia w Lawendowym Strumieniu, mam nadzieję, że się nie mylę >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz