- Masz rację – odparł w końcu, zdając sobie sprawę, że nie odpowiedział na pytanie Skowronkowej Łapy – Dlaczego masz takie długie imię? – zapytał nagle rudy, zwracając tym samym na siebie uwagę czekoladowego.
- W sensie drugi człon? Tak ma każdy uczeń w klanach – wyjaśnił syn Szepczącej Pustki. Poranek przechylił lekko głowę, zdezorientowany. Nie znał się na klanach, nie opowiadali mu o nich za dużo. Jednak na jego pysku dalej widniał ten sam wyraz.
- Ja nie pochodzę stąd – wyjaśnił młodszy, widząc pytające spojrzenie zielonookiego – Znaczy... Mieszkam tu teraz – mruknął, jak zwykle bez emocji, przypominając sobie sytuację z borsukami. Nowo poznany wbił zaciekawiony wzrok w syna Lisa, ten lekko się odsunął.
- Mieszkałeś kiedyś gdzieś indziej? – zapytał czekoladowy, a Chwast tylko kiwnął głową, nie chcąc mówić nic więcej. Skowronek jednak pytał dalej – Co to było za miejsce?
- To było dawno – mruknął za to Poranek.
- A dobrze ci się tam żyło?
- Było ciężko – powiedział rudy – Teraz jest łatwiej.
- A dlaczego dołączyłeś do Owocowego Lasu? – dopytywał Skowronkowa Łapa. Żółtooki westchnął cicho.
- Jesteś strasznie ciekawski – odparł bez emocji – Sam nie wiem... Znaleźli mnie i moje rodzeństwo. Nie miałem na to wpływu – powiedział, uciekając wzrokiem gdzieś w bok.
- Byłeś kiedyś samotnikiem, zgadza się? – zapytał jeszcze czekoladowy, a Chwast pokiwał głową – Jesteś znajdką – ustalił Skowronkowa Łapa.
- To coś złego? – spytał za to rudy.
- Nie! Tylko tak się mówi na znalezione kociaki, to nic złego – podzielił się garstką wiedzy cętkowany – A tak właściwie... Dlaczego cię znaleźli?
- Nie chcę o tym mówić – odpowiedział Chwast – Ważne jest tylko to, że teraz moje rodzeństwo jest bezpieczne i mamy kochające mamy – oznajmił syn Lisa. Skowronek już nie pytał, szanując wolę młodszego ucznia, lecz dalej było widać, że jest ciekawy jego historii sprzed dołączenia do Owocowego Lasu. Poranek nie wiedział, dlaczego to tak bardzo interesuje zielonookiego. W końcu to nic ciekawego. On tylko z prawdą odparł, że nie jest stąd, z myślą, że starszy opowie mu coś o klanach. Przecież żył w jednym i miał jakieś pojęcie na ten temat, a ta wiedza mogła być przydatna. Dlatego wbił w czekoladowego spojrzenie swoich żółtych oczu, mając nadzieję, że domyśli się, o co mu chodzi.
- Powiesz mi coś o tych klanach? – zapytał w końcu rudy.
- Jasne! Co chciałbyś wiedzieć?
- Nie wiem o nich nic – przypomniał Poranek. Skowronkowa Łapa pokiwał głową.
- To zaczniemy od tych członów. Każdy kot je ma, nie licząc kociąt. Uczniowie mają "Łapa" tak jak ja, a wojownicy i medycy, różne. Na przykład moja mentorka to Pajęcza Lilia, a mama Przepiórczy Puch – wyjaśnił cętkowany z uśmiechem na pysku – Inny człon ma też przywódca, "Gwiazda". U nas jest Obserwująca Gwiazda – powiedział – To przez... – nagle urwał, słysząc szelest. Poranek od razu odwrócił się w stronę krzewów. Ktoś się zbliżał.
- Wracaj do siebie – mruknął cicho do czekoladowego – Kiedy indziej opowiesz mi o klanach, przy najbliższej okazji – oznajmił. Nie odwrócił się już do burzaka, ledwo słyszał jego kroki, ale zapach mówił, że już go nie było. Chwast szybko zebrał zioła, dalej kątem oka obserwując krzaki. Co jakiś czas słyszał ten sam szelest, co nie zwiastowało nic dobrego. Na szczęście Skowronkowa Łapa sobie poszedł, wtedy nagle zza krzaków wyskoczył... Ptak. Rudy spojrzał na zwierzątko. Czyli nic złego? Gdy już miał spowolnić ruchy, usłyszał czyiś głos:
- Poranku jesteś tam? – zapytał Bryza.
- Już idę – powiedział jak zwykle bez emocji pręgowany – Dziękuję – zwrócił się do małego ptaka, przypominając sobie wszystkie historie o Wszechmatce i ruszył do drugiego owocniaka. Gdyby nie ten ptak, pewnie miałby kłopoty.
<Skowronkowa Łapo?>
[647 słów]
[przyznano 13%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz