Zatrzymali się dopiero, gdy na ich drodze pojawiła się niewielka istotka. Jej niebieskie futerko poprzecinane było jaśniejszymi i ciemniejszymi smugami. Bystre żółte oczy przyglądały się im uważnie. Kwaśny wydał z siebie zaskoczony pisk. Wbił ślepia z nadzieją w niebieskiego towarzysza.
— Możemy go wziąć?
Nie mógł uwierzyć... Przez to głos Kwaśnego, dotarł do niego z opóźnieniem. Oczywiście, że mogli go wziąć! Drzewa nareszcie odpowiedziały na ich modły! Teraz to one zostaną objęte kultem, a nie Klan Gwiazdy. No bo czy martwi przodkowie, odpowiedzieli na ich wołania? Nie! Dopiero to zrobiły drzewa!
- Jasne! Weźmy go! - Od razu podszedł do malucha, uśmiechając się miło. - Hej, mały! To my! Twoi rodzice!
Kocię spojrzało na nich wielkimi oczkami i uśmiechnęło się. Czyżby ich rozpoznało?. Wzruszenie sprawiło, że w jego oczach pojawiły się łezki. Tyle księżyców! Tyle księżyców na to czekali!
Kwaśny Język zbliżył się i zaczął wylizywać malucha z brudu.
- Jak go nazwiemy? - zwrócił się do Zimorodka.
- Możesz ty go nazwać. Pamiętasz jak ci mówiłem, że jak będziemy mieć kocię, to masz pierwszeństwo? To ta chwila.
Kocur pokiwał łebkiem zadowolony, z uwagą przyglądając się ich synowi. Bo to był kocurek! Chyba... Dla pewności to sprawdził. Tak! Był.
- To... Może Mały Zimorodek Junior? - zaproponował.
Awww... To było słodkie imię. Od razu mu się spodobało. No i jeszcze wybrał do tych imion jego imię!
- Może dodajmy jeszcze słodki bąbelek? No bo zobacz na niego! Aż chcę się go kochać całym serduszkiem! - Wskazał na malca.
- To będzie Mały Słodki Bąbelek Zimorodek Junior - ostatecznie udało im się nazwać kociaka, który chyba za bardzo nie rozumiał co się dzieję. Chyba rzeczywiście uznał ich za rodziców, bo nawet nie protestował, kiedy czarno-biały złapał go za kark. Nie przypuszczał, że ich wycieczka skończy się tak pomyślnie! Ostatni raz rozejrzeli się po miejscu, gdzie dostąpili wielkiego szczęścia, po czym udali się w drogę powrotną do obozu, zostawiając gniazda Dwunożnych daleko za plecami. Miał nadzieję, że mama pozwoli im go zatrzymać! To w końcu było ich dziecko, a nie ofiara porwania!
***
No i oczywiście udało się! Zostali oficjalnie rodzicami. Mały Słodki Bąbelek Zimorodek Junior nawet się przyzwyczaił i zaczął mówić do nich mamo i tato! Był bardzo dumny z potomka. Właśnie wrócił z polowania i ruszył do swojego przyjaciela, który odchowywał ich syna. Zajrzał do żłobka i położył przed nim piszczkę.
- Proszę. Dla ciebie - miauknął liżąc na dzień dobry Kwaśnego w policzek, a ich kocię po główce. - Ale on uroczy! Nadal nie mogę uwierzyć, że drzewa dały nam dziecko! Jest grzeczny? Dużo je? Pamiętaj, aby jadł dużo! Wtedy będzie silnym wojownikiem!
<Kwaśny?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz