*cały czas tak dawno temu jak w poprzednim opku*
Piękny, jasny dzień okalał całe tereny Klanu Klifu, jakby tylko zapraszał do opuszczenia nudnego obozu. Na błękitnym, choć w zimnym odcieniu niebie nie płynęła prawie ani jedna chmurka, a śnieg, równie biały co te nieliczne kłębiaste obłoki, leżał ciągle na ziemi, mieniąc się w słońcu na różne kolory. Zdawało się, jakby lada moment miał się roztopić. A ku wszechobecnego niezadowoleniu, żadnego z elementów krajobrazu nie mogła podziwiać Tańcząca Pieśń, która swoimi krokami właśnie psuła nieskazitelnie czystą, nienaruszoną, białą szatę Pory Nagich Drzew.
Wyszła na to polowanie całkiem sama i miała ogromną nadzieję, że tak pozostanie. Ba, była wręcz przekonana, że nikt nieproszony nie zajdzie jej drogi! Ale nie, spokój nie był jej dany. Coś łupnęło głośno o śnieżną zaspę, dodatkowo jeszcze jęcząc z bólu. A może to ten biedny śnieg krzyczał?
Wciągnęła mocniej powietrze i aż uchyliła lekko pyszczek, aby lepiej wyłapać zapachy. Czyli się nie pomyliła! Faktycznie kilka długości drzewa dalej miała wrażenie, że wyłapała zapach jakiegoś klanowicza. Coś czuła, że ktoś za nią lezie. Obróciła się na pięcie, niezbyt z tego faktu zadowolona.
– Czemu mnie śledzisz? – jej ton zdecydowanie nie kwalifikował się do tych miłych.
Prześladowca nie chciał współpracować. Dodatkowo położył uszy, również niekoniecznie miło nastawiony, jednak tego gestu vanka dostrzec nie mogła.
– Nie twoja sprawa, zdrajco.
No aż się zapowietrzyła. Dzieciakowi pająki mózg zasnuły czy zamienił się na umysł z myszą? Futro na jej karku delikatnie poszło w górę.
– O czym ty mówisz? Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek kogokolwiek zdradziła – mówiła głosem twardym, pewnym siebie i przekonanym, nie znoszącym sprzeciwu.
Cokolwiek próbuje wmówić jej Mysi Krok, ona będzie stać przy swoim i się bronić. Zwłaszcza, że z miejsca mogła stwierdzić, że była niewinna. Ciekawe, jakie teorie spiskowe przygotował na nią ten kocur?
<Myszek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz