Nawet Splotka zdawała sobie sprawę, że to nie jest czas na kłótnię.
– Chodźmy – wymamrotała szybko, wycofując się w stronę żłobka. Borówka zrobiła zaskoczoną minę (czyżby naprawdę myślała, że siostra nawet w takiej chwili będzie podważać jej zdanie?) i pobiegła za Splotką.
Wpadłszy do korytarza, natychmiast przyległy do ziemi. Czy Jeżowa Ścieżka je zauważył? Splotka wstrzymała oddech. Czekoladowy kocur jakby nigdy nic przemaszerował przez obóz – kotki nie mogły dostrzec jego wyrazu pyska, bo trzymał w nim kępę nieznanych córkom Trzciny ziół.
– Chyba niczego nie widział – szepnęła Borówka, ostrożnie wyglądając na zewnątrz. Druga szylkretka westchnęła z ulgą, podchodząc do siostry. Jej geniusz po raz kolejny uratował im cztery litery!
I w tamtej chwili zdała sobie sprawę z jednej bardzo istotnej luki w ich planie.
– Może nas wyczuć – jęknęła, z przestrachem spoglądając na mniejszą. Borówka parsknęła cicho, kręcąc głową.
– Smród ziół nas zamaskuje – stwierdziła, wykonując koci odpowiednik wzruszenia ramionami. Splotka obdarzyła ją badawczym spojrzeniem – mimo pozornej pewności siebie, Borówka była równie zaniepokojona co siostra.
– W takim razie musimy szybko „to” załatwić – wymamrotała, a jej pysk rozświetlił diabelski uśmiech. Już niedługo wapniak skończy z kolcem w swojej prastarej dupie!
– Spróbuj znowu się mną wyręczyć, a przysięgam, powiem wszystko mamie – zagroziła Borówka, buntowniczo zamiatając ogonem ziemię. – Nie jestem twoją służącą!
Splotka parsknęła śmiechem i przewróciła oczami. Nie sądziła, że głupiutka szylkretka była aż taka naiwna!
– Siostrzyczko kochana, nie odpuściłabym sobie takiej zabawy! – zachichotała cynicznie, podchodząc do wyjścia ze żłobka. Odgłos cichego prychnięcia Borówki upewnił ją w fakcie, że szylkretowa podąża za nią.
– Zróbmy to szybko – zgodziła się kotka, stając obok siostry. Splotka ponownie uśmiechnęła się zjadliwie, wyobrażając sobie wrzask Mokrej Gwiazdy, gdy usiądzie na kolcu. – Chyba że się cykasz!
– Ja? Nigdy! – parsknęła Borówka, wyprzedzając szylkretową. Kotki podeszły pod legowisko przywódcy, w międzyczasie wymieniając się kilkoma złośliwymi uwagami. Borówka… Cóż, okazała się świetną partnerką w zbrodni. Splotka nie wiedziała, co nią kierowało – być może chęć udowodnienia czegoś siostrze, być może zamiłowanie do łamania zasad – jednak przypadło jej to do gustu. Mniejsza okazała się nie być takim kochanym, delikatnym aniołkiem, na jakiego się kreowała.
– Wchodzimy? – zaproponowała Splotka, odwracając się w stronę siostry. Borówka skinęła głową i przekroczyła próg legowiska. Druga szylkretowa uśmiechnęła się szeroko. – Poczekaj! – zawołała, rzucając się w pogoń za siostrą.
Nagle coś pociągnęło ją do tyłu, przez co straciła równowagę i uderzyła głową o ziemię.
– A wy dokąd się wybieracie? – wycedził przez zaciśnięte zęby Dziki Gon, strosząc półdługie futerko. Splotka kątem oka zauważyła, jak Borówka robi maślane oczy i uśmiecha się słodko. „A to manipulantka!” zaśmiała się w myślach, czując, jak jej szacunek do tej dziecinnej łajzy rośnie.
– Um… – mruknęła szybko Splotka, zbliżając się do wojownika. – Po prostu… Wpadła nam tam zabawka – wytłumaczyła, mając nadzieję, że rudzielec uwierzy w jej kłamstwo. Dziki Gon parsknął, przewracając oczami.
– A jeże latają – stwierdził i wskazał na Borówkę. – Tym kolcem zamierzałyście ściany ozdabiać? – warknął sarkastycznie, a Splotka przeklęła w myślach.
– My… – zaczęła, mając kompletną pustkę w głowie. – Chciałyśmy sprawdzić, co mysz ma w brzuchu…? – miauknęła niepewnie, rzucając błagalne spojrzenie w stronę siostry.
Niech ta głupia kupa futra raz się do czegoś przyda i pomoże!
< Borówko? >
5 pkt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz