Z niedowierzaniem wpatrywała się w wielkie, wściekłe, pomarańczowe ślepia, które bez cienia skruchy ją piorunowały i ściągały z powrotem na ziemię. Tylko… Co ona takiego zrobiła? Niepewnie przeanalizowała swoje poprzednie posunięcia z nadzieją, że będzie miała jakieś usprawiedliwienie. Ale w głowie trwała jej przejmująca, niewytłumaczalna pustka. Niepewnie się otrzepała i wstała na chwiejne łapki, nie spuszczając wzroku z niewielkiej sylwetki.
– Przepraszam - wymamrotała cicho i spuściła wzrok na swoje łapy. Zdążyła już dojrzeć krwisty symbol lotosu na czole srebrnej, który jak gdyby ostrzegał ją, by uważać na słowa. Zadzieranie z rodem królewskim… No, po prostu nie było dość dobrym pomysłem. Ba, kotka nawet dość ją zaintrygowała, ale czarna była zbyt struchlała, by rozpocząć rozmowę. - Jak mogę się odwdzięczyć?
Srebrna spojrzała na nią z góry, co z resztą nie było zaskakujące, gdyż ta była od Zmierzchu jakieś pół głowy wyższa. Emanowała spokojem, zdecydowaniem i wiedzą o swoim miejscu w społeczeństwie, no ba, przecież księżniczka musi się zachowywać wyniośle. Czy tego chce, czy nie. Jednak… Zielonooka wyczuwała jej skrywane ciepło i nadzieję, gdzieś tam, gdzie niełatwo było dotrzeć.
– Po prostu nie właź mi pod łapy - skwitowała, odwracając się obojętnie. Jeszcze kiedyś zrówna ją ku sobie. Może.
– Jak sobie życzysz - odpowiedziała ulegle, ledwie szeptem, skłaniając z szacunkiem głowę i odprowadzając kotkę wzrokiem. Kiedyś.
– Przepraszam - wymamrotała cicho i spuściła wzrok na swoje łapy. Zdążyła już dojrzeć krwisty symbol lotosu na czole srebrnej, który jak gdyby ostrzegał ją, by uważać na słowa. Zadzieranie z rodem królewskim… No, po prostu nie było dość dobrym pomysłem. Ba, kotka nawet dość ją zaintrygowała, ale czarna była zbyt struchlała, by rozpocząć rozmowę. - Jak mogę się odwdzięczyć?
Srebrna spojrzała na nią z góry, co z resztą nie było zaskakujące, gdyż ta była od Zmierzchu jakieś pół głowy wyższa. Emanowała spokojem, zdecydowaniem i wiedzą o swoim miejscu w społeczeństwie, no ba, przecież księżniczka musi się zachowywać wyniośle. Czy tego chce, czy nie. Jednak… Zielonooka wyczuwała jej skrywane ciepło i nadzieję, gdzieś tam, gdzie niełatwo było dotrzeć.
– Po prostu nie właź mi pod łapy - skwitowała, odwracając się obojętnie. Jeszcze kiedyś zrówna ją ku sobie. Może.
– Jak sobie życzysz - odpowiedziała ulegle, ledwie szeptem, skłaniając z szacunkiem głowę i odprowadzając kotkę wzrokiem. Kiedyś.
***
Żal.
Negatywny stan emocjonalny spowodowany doznaną stratą. Towarzyszy mu często trudność w pogodzeniu się, że tego, co utracone już nie ma i wynikającym z tego brakiem akceptacji rzeczywistości takiej, jaka jest tu i teraz.
Znała te słowa. Sama kiedyś skleciła je w całość po pierwszym spotkaniu z Mandarynkowym Piórem, wtedy Mandarynką. Czuła żal, że nie dała rady przełamać lodu serca czarnej. Nie wtedy. Ale czy to na pewno był żal? Była pewna, że dopiero teraz właściwie zasmakowała tego uczucia. Tej pustki. Ale… Nie straciła nic poza nadzieją. To w takim razie… Co czuła?
Brak chęci do wykonywania czynności związanych z utrzymywaniem się przy życiu czy jakąkolwiek aktywnością fizyczną przestały ją interesować. Życie to był jeden wielki żart. I do tego kiepsko opowiedziany. Nienawidziła czekoladowych. Nienawidziła ich całych, od czubków wąsów po delikatną powłokę otulającą poduszki łap. Chcieli odebrać jej brata. Chcieli jej bratu odebrać ją. Nie mogła żyć w ciągłym strachu, obawiając się tych krwiożerczych istot, ale jaki miała wybór? Nie miała go.
Przymrużyła oczy, gdy światło poranka wpadło przez zasłonę z liści do legowiska i zaczęło zwiastować kolejny dzień. Nie chciała wstawać. Mandarynkowe Pióro nie będzie na nią wiecznie czekać, ale nie zamierzała się spieszyć. Nie, jeśli nie był to szczytny cel. Niechętnie przewróciła się z pleców na bok i z zaskoczeniem powietrze gwałtownie uciekło jej z płuc. Znała tę sylwetkę, smukłą i królewską. A przede wszystkim była to ta sylwetka, której mogła zaufać. I nie chciała, by oglądała ją ona w tak tragicznym stanie.
[448 słów]
[przyznany 9%]
<Mandarynko?>
<Mandarynko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz