*Dawno, jak obie kotki były uczennicami*
- Witaj Makowa Łapo – powiedziała cicho córka Błękitnej Gwiazdy, spokojnie, tradycyjnym dla siebie głosem. Makowa Łapa podniosła głowę. Mroczna Łapa patrzyła na nią poważnie, przenikliwie zielonymi oczami. Liliowa nie wiedziała, o co chodzi.
- Witaj – przywitała się i znowu wróciła do grzebania w ziemi – Coś się stało?
- Minęło sporo czasu, odkąd ostatnio rozmawiałyśmy – mruknęła cicho Mrok, nie patrząc na swoją rozmówczynię – Skoro zabrałaś mi wszystko, a ja ciężką pracą to odzyskałam, to może zaczęłybyśmy znowu ze sobą rozmawiać – powiedziała. Mak przekręciła lekko głowę. Nie rozumiała, o co do końca chodzi Mrocznej Łapie. – Zabrałam? – powtórzyła i spojrzała na Mrok – Chodzi ci o tę walkę? – zapytała Makowa Łapa, przypominając sobie tamten trening. To był tylko trening, więc raczej nie powinno jej to aż tak ruszyć. Mroczna Łapa uśmiechnęła się sztucznie.
- Nie, nie o walkę. O Nocny Kwiat. Teraz to i tak już nieważne. Jednak relacji nie powinno się zrywać z takiego powodu. Widzę, że mnie unikasz, a ja unikam ciebie. To bez sensu, zwłaszcza że mieszkamy w jednym miejscu. Klan musi być silny. Nie powinno być w nim jakichś nieporozumień – powiedziała stanowczo.
- Zgodzę się z tobą, klan musi być silny, ale nasza relacja chyba na to nie wpłynie. Ledwo cię znam, miałyśmy tylko jeden trening, tak to zazwyczaj nie rozmawiamy. Ale zdążyłam zauważyć, że coś jest nie tak. Ale jak coś się stanie, to chyba damy radę – mruknęła liliowa, odwracając wzrok – A co do Nocnego Kwiatu... To nie moja wina, że nie udało mi się jej powstrzymać. Starałam się. Ale wiem, że w Klanie Wilka starania nic nie dają – syknęła cicho – Jednak nie tylko ja się starałam, a nic z tego nie wyszło – zaznaczyła i na chwilę zamilkła – Ale jeśli chcesz, możemy zacząć wszystko od nowa, albo udawać, że się nie znamy. Zgadzam się, że relacji nie powinno się zrywać z takiego powodu, ale to już twoja decyzja. W końcu to ja ci wszystko "zabrałam", więc ty musisz zdecydować, jak zamierzasz mnie postrzegać. Jako koleżankę, czy nieznajomą – powiedziała Makowa Łapa i wbiła swoje oczy w młodszą kotkę, czekając na jej odpowiedź. Ta za to spojrzała na liliową, przez chwilę się nie odzywając.
- Spokojnie, Makowa Łapo. Wiem, że się starałaś. Byłam tam przecież – lekko drgnęła na słowa kotki, że starania nic nie dają – Jesteśmy najsilniejszym klanem. Potrzebny jest sukces, a nie starania, aczkolwiek są one doceniane. Oczywiście, że damy radę współpracować jeśli coś się stanie. Ale klan musi sobie ufać. Nie ma sensu się kłócić. – kotka położyła ogon na barku starszej kotki – Smuci mnie, że tego nie rozumiesz. Przemyśl to jeszcze. Nie chodzi mi tu o coś większego tylko o nieuciekanie przed sobą – westchnęła i po chwili odeszła, zostawiając Mak samą. Ta odprowadziła ją wzrokiem, nie odzywając się. Przecież ona nie ucieka przed sobą. Nie mogła być słaba i strachliwa, więc się zmieniła. Zrobiła to dla klanu, dla przodków. Przecież tak powinno być... Prawda? Spuściła głowę i przypomniała sobie Albę. Zacisnęła mocniej powieki i wzięła głębszy oddech.
***
*Kilka dni przed zgromadzeniem*
Czasem rozmawiała z Mroczną Łapą, która tak samo jak ona została mianowana i nazwana Mroczną Wizją. Zazwyczaj jednak liliowa siedziała sama, coraz bardziej zdając sobie sprawę, że nie ma do kogo się odezwać. Po śmierci Bielicznego Pióra nie miała już nikogo takiego, z kim normalnie rozmawiała. Przy którym mogła trochę odpuścić. Westchnęła cicho. Sytuacja w klanie nie była najlepsza. Najpierw śmierć lidera, potem te koszmarne patrole, na których zmarły inne koty i ranna została jej uczennica, a na koniec udanie się do schronienia, danego przez Sroczą Gwiazdę. Dwunożni dalej przemieszczali się po ich terenach, niszcząc wszystko dookoła. Mak nigdy nie sądziła, że coś takiego się stanie. A jednak los lubił zaskakiwać. Westchnęła cicho i rozejrzała się. Nie była do tego wszystkiego przekonana, a w nowym miejscu czuła się dość... Dziwnie. Wtedy jej oczom ukazała się znajoma sylwetka Mrocznej Wizji, wyrywając ją tym samym z zamyślenia. Błękitna Gwiazda był ojcem Mrok. Makowy Nów domyślała się, co teraz może czuć młodsza kotka. Przecież sama pożegnała wszystkich swoich bliskich. A zaczęło się to już w żłobku. Po chwili namysłu postanowiła porozmawiać z młodszą kotką. Powoli podeszła do Mrocznej Wizji, zastanawiając się po drodze, co powiedzieć. Musiała sobie przygotować jakąś formułkę, coś, by przynajmniej zacząć rozmowę.
- Witaj Mroczna Wizjo – przywitała się na początku, dalej nie do końca pewnie.
<Mrok?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz