Mchowa kulka, która wpadła jej pod łapy, wyrwała ją z zamyślenia. Rzuciła zirytowane spojrzenie na braci, rzucając im z powrotem ich zabawkę.
- Co tak siedzisz!! - zawołał do niej Listek. - Nudziara!!
- Sam jesteś nudziarz! A w dodatku trzęsidupa! - odpowiedziała, przedrzeźniając jego głos. - Nawet robaka się przestraszyłeś!
Nadąsana odwróciła się ogonem do nich i przeszła do drugiego kąta legowiska, tam, gdzie trzymała wszystkie swoje skarby. Oni sami są nudni. No może nie Topola. Ten się chociaż z nią bawił. Nie to co ten drugi dupek.
Chłodny wiatr wdzierał się do środka, zmuszając koty do stroszenia futra. Od rana padał deszcz. W ogóle ostatnio cały czas padał deszcz.
W tle rozległy się krzyki, po których dołączył zmęczony głos Sówki, próbującej uspokoić Topolę i Listka. Mama była cały czas jakaś przygnębiona. Druga mama tłumaczyła jej, że to przez to, że babcia Jarząb gdzieś znikła. Jeżynie brakowało opowieści starszej, ale nie wiedziała, o co to całe zamieszanie. Przecież wróci, co nie? Kaczka powiedziała, że mama potrzebuje teraz spokoju i że powinno się ją kochać teraz jeszcze bardziej. Ale ona nie wiedziała, czy umie jeszcze bardziej! Bo przecież kocha ją najmocniej na świecie! Ostatnie dwa dni spędziła tuląc się do futra łaciatej. Dzisiaj opowiadała jej o ładnych deszczowych chmurkach, dopóki nie przyszła Kaczka z jedzeniem “dla swojego męża”. Dlaczego męża? A to jej mama nie była kotką przypadkiem? Musi się jej kiedyś zapytać, bo nie do końca rozumie.
Przeglądała liście w swojej kolekcji, wybierając tylko te pomarańczowe. Chciała wybrać takie, które pasowały kolorem do oczu mamusi. I też takie do jej oczu. Ale skąd miała wiedzieć, które to by były? Przecież nie zobaczy swoich własnych oczek! Zostawiła jednak ten problem na później. Popatrzyła ukradkiem na Sówkę. Mama ma takie ciemniejsze oczy. Po chwili namysłu wybrała ciepło pomarańczowy, lekko wpadający w brąz listek. Próbowała sobie przypomnieć, skąd go ma. Chyba znalazła na spacerku z mamą. No to idealnie!
Teraz czekało ją trudniejsze zadanie. Jaki Listek powinna mieć ona? Uznała, że musi poprosić kogoś o pomoc. Wzięła do pyszczka parę w takich kolorach, które myślała, że mogą pasować i podeszła do wyjścia. Gdy poczekała chwilę, koło żłobka przeszła puchata, szaro-kremowa kotka. Jeżyna zerwała się na łapy.
- Proszę pani! Proszę pani! - zawołała, wychylając się w deszcz. - Pomoże mi pani?
Pręgowana podeszła niepewnie, przekręcając lekko łapek.
- Bo chcę zrobić mamusi prezent. I mam listek, który pasuje do jej oczu. Ale nie wiem, jaki pasuje do moich! Czy może mi pani pomóc wybrać??
- Co tak siedzisz!! - zawołał do niej Listek. - Nudziara!!
- Sam jesteś nudziarz! A w dodatku trzęsidupa! - odpowiedziała, przedrzeźniając jego głos. - Nawet robaka się przestraszyłeś!
Nadąsana odwróciła się ogonem do nich i przeszła do drugiego kąta legowiska, tam, gdzie trzymała wszystkie swoje skarby. Oni sami są nudni. No może nie Topola. Ten się chociaż z nią bawił. Nie to co ten drugi dupek.
Chłodny wiatr wdzierał się do środka, zmuszając koty do stroszenia futra. Od rana padał deszcz. W ogóle ostatnio cały czas padał deszcz.
W tle rozległy się krzyki, po których dołączył zmęczony głos Sówki, próbującej uspokoić Topolę i Listka. Mama była cały czas jakaś przygnębiona. Druga mama tłumaczyła jej, że to przez to, że babcia Jarząb gdzieś znikła. Jeżynie brakowało opowieści starszej, ale nie wiedziała, o co to całe zamieszanie. Przecież wróci, co nie? Kaczka powiedziała, że mama potrzebuje teraz spokoju i że powinno się ją kochać teraz jeszcze bardziej. Ale ona nie wiedziała, czy umie jeszcze bardziej! Bo przecież kocha ją najmocniej na świecie! Ostatnie dwa dni spędziła tuląc się do futra łaciatej. Dzisiaj opowiadała jej o ładnych deszczowych chmurkach, dopóki nie przyszła Kaczka z jedzeniem “dla swojego męża”. Dlaczego męża? A to jej mama nie była kotką przypadkiem? Musi się jej kiedyś zapytać, bo nie do końca rozumie.
Przeglądała liście w swojej kolekcji, wybierając tylko te pomarańczowe. Chciała wybrać takie, które pasowały kolorem do oczu mamusi. I też takie do jej oczu. Ale skąd miała wiedzieć, które to by były? Przecież nie zobaczy swoich własnych oczek! Zostawiła jednak ten problem na później. Popatrzyła ukradkiem na Sówkę. Mama ma takie ciemniejsze oczy. Po chwili namysłu wybrała ciepło pomarańczowy, lekko wpadający w brąz listek. Próbowała sobie przypomnieć, skąd go ma. Chyba znalazła na spacerku z mamą. No to idealnie!
Teraz czekało ją trudniejsze zadanie. Jaki Listek powinna mieć ona? Uznała, że musi poprosić kogoś o pomoc. Wzięła do pyszczka parę w takich kolorach, które myślała, że mogą pasować i podeszła do wyjścia. Gdy poczekała chwilę, koło żłobka przeszła puchata, szaro-kremowa kotka. Jeżyna zerwała się na łapy.
- Proszę pani! Proszę pani! - zawołała, wychylając się w deszcz. - Pomoże mi pani?
Pręgowana podeszła niepewnie, przekręcając lekko łapek.
- Bo chcę zrobić mamusi prezent. I mam listek, który pasuje do jej oczu. Ale nie wiem, jaki pasuje do moich! Czy może mi pani pomóc wybrać??
<Mgiełka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz