Prychnęła. Oczywiście, że będzie dobrą matką, a jak! O ile urodzą się kotki. Co do kocurów... ich los był jeden. Skończą tak samo jak ich ojciec, w rzece. Nie widziała innego wyjścia. Nie zamierzała tak jak Zajęcza Troska opiekować się jakimiś kocurami. Ogólnie kocica przynosiła sobie tak wstyd. Ta czekoladowa pokraka powinna dawno wybyć z Klanu Nocy.
— Widzę, że nie jestem mile widziana — zaczęła obrażonym tonem, zadzierając nosa. — Zapamiętaj jednak moje słowa, Zajęcza Trosko. To ty jesteś panią swojego życia. Żadne dzieci nie mają prawa mówić ci jak masz żyć. Zawsze możesz paru defektów się pozbyć. Nikt za nimi nie będzie płakał — to powiedziawszy odeszła do Pszczółki.
Kocica rzeczywiście wyglądała zdecydowanie lepiej, gdy tylko do niej podeszła. Wręcz promieniowała szczęściem, którego długo nie pojmowała. Teraz jednak były parą, więc... to chyba normalne? Ułożyła się obok niej i pozwoliła, aby jej język miło ją połaskotał za uchem. Było jej dobrze. Nie to co Zajęcza Troska, która wzdychała do swojej ukochanej, która miała ją w nosie.
***
Była oburzona tym co się stało. Ten obrzydliwy czekoladowy kocur, który był synem Zajęczej Troski coś kręcił się podejrzanie przy jej legowisku. Gdy to zauważyła, jej czujność się wzmogła, dzięki czemu dostrzegła te rybie ości, które ponapychał jej do mchu! Tego to było za wiele! Zamierzała naskarżyć na jego zachowanie jego matce. Czy naprawdę ten klan tak schodził na psy? Już pozwalali czekoladowym kotom na głupie dowcipy? Dalej była zła z decyzji Sroczej Gwiazdy. Była od włos od zagryzienia jej na miejscu. Jedynie Pszczółka powstrzymywała ją błagalnym głosem, aby nie robiła niczego głupiego. Przypominała, że przecież to była ich przyjaciółka. Ha! Już dawno nią przestała być, gdy to władza okazała się ważniejsza od ich przyjaźni. Zresztą... Gdyby nie te głupie poprzednie liderki to ona teraz byłaby przywódczynią! Srocza Gwiazda musiała pamiętać jak bardzo zależało jej na osiągnięciu szczytu, a teraz? Teraz na zawsze miała gnić na dnie, bo ta sobie wymyśliła władze dziedziczną! A zaraz wytruje wszystkie jej dzieci i niech rozpacza! Zanim jednak zmieniła swoje plany na dzisiejszy dzień, znalazła poszukiwaną przez nią wojowniczkę.
— Zajęcza Trosko! Czy mogłabyś ogarnąć swojego bachora? Nie dość, że przyniosłaś wstyd klanowi, że w ogóle pozwoliłaś mu żyć i pałętać się pod łapami, to jeszcze te lisie łajno próbuje mnie zabić! Nawkładał mi ości do legowiska. Rozumiesz to?! Jak nie potrafisz się zająć dzieckiem to zaraz jego łeb skończy pod wodą i tyle będzie z tej twojej zepsutej krwi!
<Zając?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz