Właśnie wróciła z swojego już kolejnego polowania na ryby, pogoda była piękna, ptaki śpiewały, słońce świeciło, a śnieg topniał. Wraz z Porankiem odłożyli swoje zdobycze na stos i udali się w swoje strony. Tego dnia złota chciała zrobić miłą niespodziankę swojej rodzinie, więc udała się do legowiska królowych, w którym rezydowały Mgliste Spojrzenie, Wirująca Lotka i Kotewkowy Powiew. Dla każdej z nich przyniosła po piórku, które zebrały do swojej kolekcji.
— Dzień dobry! — Przywitała się i skinęła łbem. Każdej z kotek wręczyła po prezencie i usadowiła się obok cioci Mgły — Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
— Ależ skąd — wymruczała Kotewkowy Powiew.
— Ani odrobinę — uśmiechnęła się Mgliste Spojrzenie.
— Co cię tu sprowadza? — zapytała ślepa kocica, w międzyczasie myjąc swoje kocię.
— Chciałam Cię odwiedzić — przyznała się — Zapytać jak u Ciebie, jak się czujesz i czy wszystko w porządku.
— To my może was zostawimy? — Zaproponowała Wirująca Lotka.
— Chyba oszalałaś! Nie będziesz teraz się pałętać po obozie w tak zaawansowanym stadium ciąży! — wypluła Kotewka.
— Ruch to zdrowie, a poza tym dajmy im trochę przestrzeni. Jest wyjątkowo piękna pogoda i nie zapowiada się na to, że będzie padać — wyjaśniła Lotka.
Kotewka naburmuszona w końcu przystała na propozycję siostry i niedługo po tym opuściły legowisko.
Mgliste Spojrzenie zwróciła łeb w kierunku złotej, ślepe spojrzenie spowodowało ciarki na karku uczennicy.
— Cieszysz się że wyszły. Wiem to. — oznajmiła.
— W-wiesz? — zapytała niepewnie.
— Tak, no mów co Cię trapi.
Cyranka położyła łapki pod ciałkiem, zwróciła wzrok na Cytrusa i obserwowała jak młody smacznie sobie śpi. Aż tęskno jej się zrobiło, za czasami gdy była kociakiem, za czasami kiedy ona, Kazarka i... Krakwek nie musieli się niczym przejmować. Ta myśl ją zabolała, nie pogodziła się z śmiercią brata.
— Miałaś brata, prawda?
Niebieska zatrzymała się na chwilę, sterczała tak w całkowitej ciszy, aż w końcu się odezwała.
— Miałam, to prawda.
— Jaki on był?
— Jaki był? — zastanawiała się — Był nieznośny, ale jednocześnie kochany, jak to brat.
— Tęsknisz za nim? — dopytywała dalej.
— Bardzo. Niestety Nastroszone Futro jest już przeszłością, nigdy go już nie widziałam, a teraz nawet nie było by mi dane go zobaczyć.
— Rozumiem... Ciociu Mgło, jak poradziłaś sobie po jego stracie?
— Byłam zajęta najzwyczajniej w świecie. Nie mogłam myśleć tylko o nim, niedługo potem przejęłam rządy w Klanie Nocy i resztę już słyszałaś... — wymruczała niechętnie. Cyranka nie miała zamiaru wzbudzać w ciotce nostalgicznych wspomnień, domyślała się jak bardzo ją to męczy, ale ona musiała wiedzieć jak się czuje.
— Ja... Tęsknie za Krakwkiem... Nie mogę pogodzić się z jego odejściem.
— Rozumiem, to naprawdę bolesne, ale wiec jedno. Masz kochającą rodzinę, skup się na nich a wszystko będzie tak jak należy. Tak jak ja się skupiam na moim kochanym Cytrusie — liznęła kocię czule po łebku. Cyranka zerknęła na Cytrusa, zastanawiała się jaki on będzie gdy dorośnie. Na pewno go ochroni, już nikt nie skończy tak jak skończył Krakwek.
[500 słów]
[przyznano 10%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz