Pochmurny Płomień wszedł truchtem do obozu. Wyczekiwał narodzin kociąt dosyć długo, a gdy wreszcie się narodziły, czekał, aż te małe puszyste kuleczki otworzą swoje malutkie oczka. Codziennie wracając z patrolu miał nadzieję, że to właśnie dzisiaj ujrzy ich małe ślepka, które, mimo iż nie mają jeszcze swojego właściwego koloru, to jednak zawsze fajnie móc zobaczyć, chociaż te śliczne kocięce oczka w kolorze nieba. Teraz pragnął tylko zobaczyć ich oczka, jak zmienią kolor oraz się z nimi bawić. Wziął ze sobą dorodną mysz i wszedł do żłobka. Już dawno sam opuścił to miejsce. Pachniało tu mlekiem, świeżym mchem i kociakami. Podszedł do posłania gdzie leżała Miedź a przy niej trzy małe kuleczki.
- Witaj Miedź. Przybyłem odwiedzić kociaki. Przyniosłem ci coś do zjedzenia.
Położył zdobycz przy szylkretce, a sam przycupnął przy ziemi i wpatrzył się w małe kuleczki śpiące na mchu. Mógłby to robić godzinami. Kociaki poruszały się miarowo przy każdym oddechu. Nagle jedno z kociąt zadrżało. Po chwili obróciło się i otworzyły się po kolei dwa wielkie śliczne oczka. Jeszcze niebieskie, ale zapewne za kilka tygodni będzie już można zobaczyć, jaki będą miały kolor. Kuleczka wpatrywała się w niego z ciekawością w ślicznych ślepkach, lekko uniosła się na małych łapkach i poczłapała w stronę opartego o posłanie pyska Pochmurnego Płomienia. Malutki pyszczek kociaka uchylił się i dało się usłyszeć wysoki głosik koteczki.
- Ki Jeteś? - Powiedziała trochę niewyraźnie, ale jak na kociaka dosyć dobrze koteczka.
- Jestem Pochmurny Płomień i jestem wojownikiem. A ty jesteś Jastrząb, czyż nie? Twoja mama mi mówiła. A dokładniej uszy by jej odpadły od ciągłego słuchania moich pytań gdyby mi nie powiedziała.
- Jeteś wojonikiem? Ja teś będę wojonićką gdi urośnę.
Pochmurny Płomień uśmiechnął się. Kociaki są rozkoszne. I tak uroczo mówią… Sam z pewnością będzie miał kiedyś kociaki. Będzie im opowiadał bajki, nauczy je wspinać się na drzewa, polować, walczyć… Nauczy je wszystkiego, co sam umie.
- Z pewnością będziesz wojowniczką. Może nawet jedną z najlepszych…
Na te słowa koteczka widocznie się ożywiła i zaczęła szczebiotać na całego. Z tego wszystkiego zrozumiał tylko niektóre zdania między innymi:
- Będę kiedyś walcić jak wojownićka, i pojować dobzie jak wojonićka i będę śe wśpinać na dźewa i wśiśtko będę lobić. Kiediś mozie będę pśiwódcinią. Jubie piójka a ti? Kiediś źdobeńde piójko Jaśtsiębia. Baldzio chcie mieć piólko jaśtsiębia.
Koteczka mówiła tak długo, aż zdyszana przestała.
- Piś mi śe źachciało ot tego mówjenia.
- Zaczekaj, zaraz przyniosę ci mokry mech.
Pochmurny Płomień wyszedł i po chwili wrócił z kępką mokrego mchu w pyszczku.
- Proszę, napij się.
Jastrząb pacnęła łapką kępkę mchu.
- Mokle - stwierdziła, po czym zaczęła pić.
- Co się mówi? - zapytała ją Miedź, gdy skończyła.
- Dźeńkuje.
Kotka wpatrywała się w niego i szeroko uśmiechnęła. Pochmurny Płomień odwzajemnił uśmiech.
- Witaj Miedź. Przybyłem odwiedzić kociaki. Przyniosłem ci coś do zjedzenia.
Położył zdobycz przy szylkretce, a sam przycupnął przy ziemi i wpatrzył się w małe kuleczki śpiące na mchu. Mógłby to robić godzinami. Kociaki poruszały się miarowo przy każdym oddechu. Nagle jedno z kociąt zadrżało. Po chwili obróciło się i otworzyły się po kolei dwa wielkie śliczne oczka. Jeszcze niebieskie, ale zapewne za kilka tygodni będzie już można zobaczyć, jaki będą miały kolor. Kuleczka wpatrywała się w niego z ciekawością w ślicznych ślepkach, lekko uniosła się na małych łapkach i poczłapała w stronę opartego o posłanie pyska Pochmurnego Płomienia. Malutki pyszczek kociaka uchylił się i dało się usłyszeć wysoki głosik koteczki.
- Ki Jeteś? - Powiedziała trochę niewyraźnie, ale jak na kociaka dosyć dobrze koteczka.
- Jestem Pochmurny Płomień i jestem wojownikiem. A ty jesteś Jastrząb, czyż nie? Twoja mama mi mówiła. A dokładniej uszy by jej odpadły od ciągłego słuchania moich pytań gdyby mi nie powiedziała.
- Jeteś wojonikiem? Ja teś będę wojonićką gdi urośnę.
Pochmurny Płomień uśmiechnął się. Kociaki są rozkoszne. I tak uroczo mówią… Sam z pewnością będzie miał kiedyś kociaki. Będzie im opowiadał bajki, nauczy je wspinać się na drzewa, polować, walczyć… Nauczy je wszystkiego, co sam umie.
- Z pewnością będziesz wojowniczką. Może nawet jedną z najlepszych…
Na te słowa koteczka widocznie się ożywiła i zaczęła szczebiotać na całego. Z tego wszystkiego zrozumiał tylko niektóre zdania między innymi:
- Będę kiedyś walcić jak wojownićka, i pojować dobzie jak wojonićka i będę śe wśpinać na dźewa i wśiśtko będę lobić. Kiediś mozie będę pśiwódcinią. Jubie piójka a ti? Kiediś źdobeńde piójko Jaśtsiębia. Baldzio chcie mieć piólko jaśtsiębia.
Koteczka mówiła tak długo, aż zdyszana przestała.
- Piś mi śe źachciało ot tego mówjenia.
- Zaczekaj, zaraz przyniosę ci mokry mech.
Pochmurny Płomień wyszedł i po chwili wrócił z kępką mokrego mchu w pyszczku.
- Proszę, napij się.
Jastrząb pacnęła łapką kępkę mchu.
- Mokle - stwierdziła, po czym zaczęła pić.
- Co się mówi? - zapytała ją Miedź, gdy skończyła.
- Dźeńkuje.
Kotka wpatrywała się w niego i szeroko uśmiechnęła. Pochmurny Płomień odwzajemnił uśmiech.
<Twoja kolej Jastrząb>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz