- Mniszku! Nie wychodź sam ze żłobka! - Usłyszałem za sobą. To przecież Miedź! Moja matka, nigdy nie pozwalała robić mi co chcę! A w żłobku jest nudno. Mało kto nas odwiedza, a poza jedzeniem i spaniem nie ma tu nic, co można byłoby brać za zabawę! No może poza gonieniem suchego liścia! Ciekawe co jest poza tym kamiennym więzieniem !
-Ma… Mamo! - Ledwo zdążyłem wydukać jedno słowo. - Opowiesz cjo się kryje pozja obozjem? - powiedziałem w końcu.
-Ma… Mamo! - Ledwo zdążyłem wydukać jedno słowo. - Opowiesz cjo się kryje pozja obozjem? - powiedziałem w końcu.
- No dobrze… - Słuchałem jej uważnie. Kotka ciągle mówiła o zielonych, gęstych wrzosowiskach, bujnych w roślinność lasach i krystalicznych rzeczkach i jeziorach. - To jeszcze nie wszystko! - powiedziała dumnie kocica.
Po tym jak mama skończyła opowiadać byłem dość zaintrygowany, tym wszystkim
tylko szkoda, że nie wolno nam wychodzić ze żłobka.
Nagle zacząłem bujać w obłokach. Myślałem co znajduje się poza tym gniazdem.
Mhm.. Tak barwne kolorowe miejsce pełne zabawek i towarzyszy! Szybko odleciałem i przewróciłem się na plecy.
tylko szkoda, że nie wolno nam wychodzić ze żłobka.
Nagle zacząłem bujać w obłokach. Myślałem co znajduje się poza tym gniazdem.
Mhm.. Tak barwne kolorowe miejsce pełne zabawek i towarzyszy! Szybko odleciałem i przewróciłem się na plecy.
- Ajć!- pisnąłem zaskoczony wracając do rzeczywistości. - Mhm.. Może przestać marzyć i skupić się na tym co mamy? I cieszyć się z tego co pozostało….
Moje liliowe futerko zaczęło się podnosić na tę myśl. Życie nie było jednak tak kolorowe na jakie się wydawało…
Miedź i moje siostry zasnęły więc miałem dobrą okazję, by się wymknąć. Pędziłem w stronę wyjścia podekscytowany tym, co tam będzie! Wyczłapałem się ze skalnego wyjścia. Oczy rozbłysły mi gdy zobaczyłem dużą ilość kotów, jednak nie znalazłem w nich Jerzyka, mojego ojca, ale mało mnie to interesowało.
Moje liliowe futerko zaczęło się podnosić na tę myśl. Życie nie było jednak tak kolorowe na jakie się wydawało…
Miedź i moje siostry zasnęły więc miałem dobrą okazję, by się wymknąć. Pędziłem w stronę wyjścia podekscytowany tym, co tam będzie! Wyczłapałem się ze skalnego wyjścia. Oczy rozbłysły mi gdy zobaczyłem dużą ilość kotów, jednak nie znalazłem w nich Jerzyka, mojego ojca, ale mało mnie to interesowało.
- Wszystkie koty które zdolne są łowić zwierzynę zbiorą się na zebranie klanu! - Usłyszałem.
W oczach mi zaiskrzyło i przypomniałem sobie słowa Miedzi: ,,Lider to największy stopień we wszystkich klanach! Dowodzi nami, byśmy nie wpadli w tarapaty!". Chciałbym być kiedyś przywódcą! Stać tak na skale i radzić innym kotom w sprawie… Nie wiem! Może jedzenia? - Zaśmiałem się cicho. Zmęczony pokuśtykałem do żłobka kładąc się obok moich sióstr. Wtuliłem się w miękki i wilgotny mech. Kocham takie życie! Nigdy nie wiem co może się wydarzyć i to w tym lubię!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz