Złoty wpatrywał się w srebrnego kocura z niemalże całkowitym brakiem wyrazu na swej pucołowatej mordce. Ten obcy pan wydawał mu się dziwnie znajomy, acz w jego wieku, kiedy jedyne co się zna to kociarnię, było praktycznie niemożliwym aby poznał tego wojownika. Szczególnie, że nigdy wcześniej ich nie odwiedził.
Kocurek przechylił główkę, marszcząc nosek. Chyba nie był taki zły - wszak docenił jego niesamowicie cudowny podarek, chociaż młodzik musiał przyznać - spodziewał się większych owacji. Szczególnie, że sam się pofatygował, aby mu go przynieść. No, może prezent był trochę wymiętolony a także podłamany tu i ówdzie, jednak to się nie liczyło ani trochę! Nie każdy jest tak idealny jak on.
— Co... Robimy?
Kociak podniósł wzrok na wojownika, jego wąsy zadrżały z radości. Czyli jednak obcy pan chciał spędzić czas z jego cudowną osobą! I słusznie! Złoty wypiął dumnie klatkę piersiową, mrucząc na tyle, na ile mały grzdyl potrafił.
— Bawimy się! — odparł, jak gdyby nigdy nic a także, jakby to była najszlachetniejsza rzecz, jaką można robić. Cynamon łapką wskazał na Brokuł, która razem z bratem turlała kupkę mchu.
— A... W co takie byś... Chciał?
Złoty prychnął rozdrażniony, no jak to w co? Przecież mu pokazał!
— W rodzinę — odparł hardo. Może wojownik nigdy nie bawił się za kociaka i dlatego go nie rozumiał? Ojej! To już tym bardziej musieli się pobawić! Trzeba było naprawić wszystkie nieprawidłowości losu oraz całego wszechświata — Ja będę tatą, pan mamą a kulka mchu naszym kociakiem! — pisnął pełen entuzjazmu, pusząc futerko.
Jego pomysł był idealny, tylko dlaczego rudzielec wyglądał, jakby zobaczył ducha?
< Wieczornik? >
piękne <3
OdpowiedzUsuń