- Fuuuj...
- Będą wspaniale, uwierz! - miauknął zachwycony całymi okolicznościami kocur.
Skrzywiła się pod działaniem kolejnego skurczu, przymykając oczy.
- Wiem, że boli, ale... Nawet nie wiesz, jakie będą piękne! - zawołał Felix, wpatrując się w kocicę z uwagą.
Hagrid trzepała ogonem z jednego boku na drugi, oczywiście w przypływie wściekłości na partnera.
- Wyjdź. - warknęła.
- Co? Chyba nie dosłyszałem.
- Wyjdź! - wrzasnęła - WYJDŹ, WYPAD! NIE WIEM, IDŹ! SPADAJ!
Cętkowany rudzielec po raz ostatni otworzył mordkę, po czym sztywnym krokiem wybiegł z pomieszczenia.
- Na pewno sobie poradzisz?! - krzyknął do niej jeszcze, z czarna z wkurzeniem warknęła.
- TAK! A TERAZ WYPAD!
- Będą wspaniale, uwierz! - miauknął zachwycony całymi okolicznościami kocur.
Skrzywiła się pod działaniem kolejnego skurczu, przymykając oczy.
- Wiem, że boli, ale... Nawet nie wiesz, jakie będą piękne! - zawołał Felix, wpatrując się w kocicę z uwagą.
Hagrid trzepała ogonem z jednego boku na drugi, oczywiście w przypływie wściekłości na partnera.
- Wyjdź. - warknęła.
- Co? Chyba nie dosłyszałem.
- Wyjdź! - wrzasnęła - WYJDŹ, WYPAD! NIE WIEM, IDŹ! SPADAJ!
Cętkowany rudzielec po raz ostatni otworzył mordkę, po czym sztywnym krokiem wybiegł z pomieszczenia.
- Na pewno sobie poradzisz?! - krzyknął do niej jeszcze, z czarna z wkurzeniem warknęła.
- TAK! A TERAZ WYPAD!
*po porodzie*
- Jak je nazwiesz? - zapytała nieśmiało Mel, która wpakowała się do pokoju od razu po zakończeniu porodu.
Czarna kocica, wymamrotała coś po nosem, po czym uchyliła powieki.
- Nie wiem. - prychnęła - Zapytaj ich ojca.
Zmęczona zastrzygła uszami na dźwięk otwieranych drzwi do domu.
- Wołałaś mnie, kochanie? - wzięła głęboki oddech na głos Felixa.
Za nim wkroczyła jakaś młoda dwunożna, rozglądając się nieśmiało.
- Żadne kochanie. - odcięła się - Nie, nie wołałam cię idioto.
Rudo-biały kocur pochylił się nad świeżo wylizanymi kluskami przy boku Hagrid.
- Jakie piękne! - zawołał, i polizał partnerkę po głowie. - Jak je nazwiemy?
Czarna skrzywiła się.
- Nie wiem, nie interesuje mnie to. Wymyśl coś.
Po czym zamknęła oczy i zapadła płytki sen.
Czarna kocica, wymamrotała coś po nosem, po czym uchyliła powieki.
- Nie wiem. - prychnęła - Zapytaj ich ojca.
Zmęczona zastrzygła uszami na dźwięk otwieranych drzwi do domu.
- Wołałaś mnie, kochanie? - wzięła głęboki oddech na głos Felixa.
Za nim wkroczyła jakaś młoda dwunożna, rozglądając się nieśmiało.
- Żadne kochanie. - odcięła się - Nie, nie wołałam cię idioto.
Rudo-biały kocur pochylił się nad świeżo wylizanymi kluskami przy boku Hagrid.
- Jakie piękne! - zawołał, i polizał partnerkę po głowie. - Jak je nazwiemy?
Czarna skrzywiła się.
- Nie wiem, nie interesuje mnie to. Wymyśl coś.
Po czym zamknęła oczy i zapadła płytki sen.
*Jakieś pięć minut później*
- Hagrid? - dobiegł ją niepewny głos Felixa.
- No? - odparła zaspanym głosem.
Gdy otworzyła oczy, zasrała partnera przestępującego z łapy na łapę, jednak z dumnym spojrzeniem.
- No bo... On, będzie się nazywać Klusek Gąbkowski Felix Junior przydomek |Mały, a ona... - wskazał łapą czekoladowo-rudą koteczkę - Felicjana Hagrid Junior przydomek Mała!
Popatrzyła na kocura, mając gdzieś imiona swoich dzieci.
- Okej. - burknęła - A ta? - dotknęła nosem czarną szylkretkę.
- No... Myślałem, że ty ją nazwiesz.
Hagrid przewróciła oczami.
- Dobraaa. Nie będzie... - zaczęła.
W tym samym momencie jej właścicielka pochyliła się nad kociętami, lekko dotykając nienazwanej kotki. Powiedziała coś dziwnego, co uszy pieszczoszki przekształciły na słowo "sandy".
- Niech będzie Sandy. - miauknęła w końcu.
<Felix?>
- No? - odparła zaspanym głosem.
Gdy otworzyła oczy, zasrała partnera przestępującego z łapy na łapę, jednak z dumnym spojrzeniem.
- No bo... On, będzie się nazywać Klusek Gąbkowski Felix Junior przydomek |Mały, a ona... - wskazał łapą czekoladowo-rudą koteczkę - Felicjana Hagrid Junior przydomek Mała!
Popatrzyła na kocura, mając gdzieś imiona swoich dzieci.
- Okej. - burknęła - A ta? - dotknęła nosem czarną szylkretkę.
- No... Myślałem, że ty ją nazwiesz.
Hagrid przewróciła oczami.
- Dobraaa. Nie będzie... - zaczęła.
W tym samym momencie jej właścicielka pochyliła się nad kociętami, lekko dotykając nienazwanej kotki. Powiedziała coś dziwnego, co uszy pieszczoszki przekształciły na słowo "sandy".
- Niech będzie Sandy. - miauknęła w końcu.
<Felix?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz