Polowanie było najważniejszym punktem jaki sobie obrał. Jego przyjaciele lada dzień zostaną wojownikami, a on? Zostanie w tyle i zawiedzie swoją mentorkę. Nie mógł sobie na to pozwolić. Zbożowa Gwiazda musiała być z niego dumna, a on najlepszy! Nie było mowy o porażce. Skupił się na swoim celu i zaczął powoli sunąc, brzuchem szurając o ziemię. Skarcił się za to, przecież zwierzyna go usłyszy! Napiął mięśnie i uniósł dolną część ciała, starając się przemieszczać cicho. Wychodziło całkiem, całkiem, jednak wszystko okaże się, kiedy dotrze niezauważony do celu.
Mijały uderzenia serca, a dystans się znacznie skrócił, kiedy uznał, że tyle starczy, skoczył powalając zaskoczoną mysz. Od razu wgryzł się w nią, pozbawiając jej życia i z dumą krocząc ku Zbożowej Gwieździe, która pokiwała głową zadowolona.
Nareszcie coś mu wyszło, po tylu księżycach!
- Dobrze, postaraj się tylko skradać płynniej, bo w takim tempie zwierzyna znudzona może gdzieś odbiec - poradziła.
- Postaram się - zapewnił, kładąc zdobycz na ziemi i przysypując piachem, aby żaden padlinożerca nie ukradł jego zdobyczy.
Dalsza część treningu skupiała się na szlifowaniu walki. Ciąglę się potykał o łapy i irytował na samego siebie. Zbożowa Gwiazda znosiła jego humorki jednak z stalową cierpliwością, dzięki czemu łatwiej sobie radził z porażkami. W końcu każdy kiedyś się uczył...
Dziadek mu opowiadał jak walczył z Klifiakiem za kociaka... Wtedy nie udało mu się ocalić swojego brata i przyjaciół... A teraz? Sądził, że poradziłby sobie wyśmienicie! Wcale nie orientował się w tym, że przez jego wiek, było to już niemożliwe.
- Dobrze, wracajmy - zadecydowała bengalka.
Dysząc, pokiwał głową i udał się do obozu, gdzie od razu padł jak długi. Brokułowa Łapa szybko do niego podbiegła, pytając co się stało. Nie wyglądało to w końcu normalnie, bo padł jak nieżywy.
- Nie mogę się ruszyć - jęknął.
- Pójdę po Kacze Pióro! Czekaj tutaj - miauknęła i pognała do medyka.
Tak... Bo był w stanie się podnieść i odejść... Skrzywił się, obracając na bok. Pierwszy raz czuł się tak wypompowany z energii. To normalnie aż niemożliwe!
Kiedy wujek przyszedł stwierdził, że to wyczerpanie. Chyba sam był tym zdziwiony, bo nigdy jego siostrzeniec nie skarżył się na niedostatek energii. Zalecił by odpoczął i coś zjadł. Zrobił to oczywiście, ale najpierw został przetransportowany przez siostrę do legowiska uczniów, gdzie miękki mech sprawił, że od razu zasnął.
Wyleczeni: Pędząca Łapa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz