Nie spodziewał się, że Cicha Łapa zmieni tak nagle swoją profesje, przychodząc wprost do jego legowiska i niewinnie oświadczając, że chciałaby szkolić się na ścieżce medyka. Stwierdziła tak, bo bycie wojownikiem nie jest dla niej, a do tego czerpie większą satysfakcję z możliwości pomocy innym. Zapewniła, że ma dobrą pamięć i ze swoim zaangażowaniem da radę sprostać wszystkim jego oczekiwaniom. Uśmiechała się przyjaźnie, spoglądając na niego błagalnym spojrzeniem pomarańczowych ślepi, a on w lekkim osłupieniu przyznał tylko, że nie ma nic przeciwko temu.
Marzył mu się uczeń, ale nie spodziewał się, jak szybko i łatwo może do tego dojść. Bardziej przewidywał narodziny kogoś, kto od razu wykaże zainteresowanie roślinami, ale nagłe odkrycie swojego prawdziwego powołania przez jasną kotkę również było miłym zdarzeniem dla ich tragicznego losu.
Ich podrabiany lider nie miał nic przeciwko temu, po prostu poinformował klan o tej zmianie i więcej tego tematu nie poruszał. Najwyraźniej był zbyt zajęty swoimi sprawami, by poświęcać swój cenny czas na tego typu bzdety.
Bluszcz z uwagą obserwował pierwsze poczynania Cichej Łapy. Kazał jej zamknąć oczy, a następnie wziął parę ziół ze stosu, rozsypał przed nią i polecił posegregować je, korzystając jedynie ze zmysłu węchu. Od zawsze uważał, że rozpoznawanie flory w ten sposób, jest przydatną umiejętnością.
Uczennica pochylała się, wciągając nozdrzem woń rośliny, a następnie przesuwała je na oślep na wyznaczone miejsce. Niektóre była nawet w stanie nazwać, a liliowy był szczerze zadowolony z jej postępu.
Próbował mentorowaniem odreagować stres, dopadający go przez nadmiar ostatnich problemów. Nie ruszył w ogóle sprawy Miętowej Gwiazdy, a jego duch nie odwiedzał go już tak często. A kiedy raczył się zjawić, to z pretensjami rzucał się na medyka, zarzucając mu bierność. Bluszcz trochę to ignorował, a z drugiej strony martwił się, bo ich aktualny lider pozwalał sobie na zbyt wiele i van wiedział, że powinien działać, bo to właśnie od niego zależy tak wiele.
Ostatnie zorganizowane spotkanie dla klanu było straszne. Oskarżenia biednego ucznia, wystąpienie Koguciego Krzyku i jego śmierć przez zbyt szybką stratę krwi, były zaledwie wierzchołkiem góry lodowej. Pamiętał, jak słysząc rozpaczliwe krzyki partnerki czarnego, wręcz modlił się o cud przywrócenia sił dla konającego, choć zgon był już aż za bardzo widoczny.
Z Gorzką Łapą - a raczej, Gorzką Prawdą - też nie było dobrze, ale udało się go postawić na nogi, choć z pociętym pyskiem może już nigdy nie pozbyć się wspomnienia tych dni. Kocurek co jakiś czas powtarzał, że jest niewinny i naprawdę nic nie zrobił. Bluszczowe Pnącze szczerze chciał mu pomóc, ale sam nie wiedział, czy aby na pewno nie kłamie bo głupim czynie.
Bluszcza nie było jeszcze za czasów Lisiej Gwiazdy, ale aktualne zdarzenia w klanie pokazywały mu dokładnie, jakim potworem był ten osobnik. Gdyby tylko ktoś jeszcze wiedział tyle co on, z pewnością poszło by łatwiej. Póki nie miał sprzymierzeńców, był totalnie bezbronny. Jako zwykły medyk nie byłby nawet w stanie walczyć.
- Skończyłam! - z zamyśleń wyrwał go radosny głos Cichej Łapy. Uchyliła powieki i rozejrzała się po ułożonych ziołach. - Na Klan Gwiazd, pomyliłam się aż dwie rzeczy! - westchnęła, oburzona swym błędem.
Liliowy spojrzał na jej pomyłkę i uśmiechnął się tylko pocieszająco.
- Jeśli mam być szczery, spodziewałem się większego chaosu, a ty wykonałaś to prawie że perfekcyjnie - pochwalił ją. - Nie wiedziałem, że zostanę tak wielkim szczęściarzem i będę mieć tak sprytną uczennicę.
Bura rozpromieniła się i z zapałem ruszyła w stronę stosu roślin, by w pełni nauczyć się rozpoznawania medykamentów po samym zapachu, aby w przyszłości móc jeszcze bardziej zaimponować mentorowi. Intensywnie ćwiczyła, co tylko napawało Bluszcza jeszcze większą dumą. Jeśli kiedykolwiek go zabraknie, Klan Klifu będzie miał godną zastępczynię, która zawsze zadba o ich zdrowie.
Podniósł głowę i spojrzał w stronę wyjścia. Zastrzygł uszami, przypominając sobie o czymś.
- Zostawię cię na chwilę samą, muszę coś załatwić - mruknął, a ta tylko wymamrotała ciche "Jasne", zbyt zajęta swoim aktualnym ćwiczeniem. - Jeśli ktoś będzie potrzebował pomocy, to powiedz, że zaraz wrócę. Będę w żłobku - mruknął, robiąc krok, po czym momentalnie zastygł w bezruchu. - Chociaż myślę, że jesteś już w stanie leczyć z niektórych przypadłości - dodał jeszcze.
Wyszedł z legowiska i pierwsze co poczuł, to przeszywający chłód. Pora Opadających Liści była wyjątkowo mroźna, a co jakiś ziemię pokrywała cienka warstwa białego puchu. Śnieg wydawał się czymś absurdalnym w takim momencie, ale co jakiś czas wychodzące zza chmur słońce, raczyło roztapiać go swym ciepłem, przez co koty były zmuszone do chodzenia po błocie.
Westchnął, rozglądając się po obozowisku i zwracając uwagę na każdego obecnego tu wojownika. Nie przyszedł jednego obserwować życie innych, gdyż jego cel znajdował się w kociarni.
Zajrzał do środka, witając się z królowymi, a jego łapy pokierowały go w stronę Jemioły.
- Cześć mamo - mruknął spokojnie, siadając przy kotce. Skinęła tylko głową na powitanie i uśmiechnęła się delikatnie. Odwzajemnił ten gest.
Nie musieli o niczym rozmawiać. Wystarczyła im chwila siedzenia w ciszy, by oboje byli zadowoleni ze swojego towarzystwa. Van widział coraz więcej radości u swej rodzicielki, co przynosiło mu ulgę. Sroczek również z obserwacji Bluszcza radził sobie w życiu, więc ich rodzina pomimo wielu nieszczęść w otoczeniu, potrafiła sobie poradzić.
A to go uspokajało.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz