Brokułowa Łapa była optymistycznie nastawiona co do swojego mianowania i wcale się nie zawiodła. Nie mogła jeszcze nic powiedzieć (gdyż, najzwyczajniej w świecie go nie znała) o swoim nowym nauczycielu, nie zazdrościła więc zbytnio Pędzącej Łapie, dokładniej mówiąc jego mentorki mając nadzieję że Zachmurzone Niebo będzie równie dobrym mentorem jak Zbożowa Gwiazda.
Wiedziała jednak że bycie szkolonym przez samą przywódczynię to wielki zaszczyt, nie widziała więc również powodu by nie świętować czegoś tak ważnego!
Na niechęć swojego brata zareagowała pocieszającym otarciem się o jego bok, po czym przeskoczyła do grupy młodych uczniów, czekających na ich przyjście.
- Co chcecie zrobić? - zapytała Brokuł, mając nadzieję na ciekawe propozycje.
W odpowiedzi usłyszała cztery, zagłuszające siebie nawzajem głosy, zdawało się jej jednak że słyszała coś o tym żeby zrobić ucztę, wymknąć się z obozu i jeszcze kilka nie do końca zrozumiałych rzeczy.
- Ja jestem za ucztą! Jeśli uda nam się wykraść trochę zwierzyny. - oznajmiła, podkreślając słowo "nam".
Tak! Powinno się udać! Tylko kto byłby chętny na próbę zdobycia pożywienia i nie zostania przyłapanym przez wojowników? Na propozycje Brokuła zgodzili się wszyscy, a przynajmniej nikt nie zgłosił sprzeciwu. Dla Pędzącej Łapy!
Brokuł wolała jednak by kotem który pójdzie po ich przyszłą ucztę nie był nią, broń klanie gwiazdy, jej bratem. Jakże okropnie byłoby gdyby któryś z dopiero co mianowanych uczniów już zrobił coś nie do końca właściwego jak jedzenie bez zgody oraz nie po treningu, szczególnie jeśli jest to to uczeń przywódczyni.
- Ja pójdę. - nie wiedząc do końca dlaczego, być może by pokazać że ją na to stać, zdecydowała się zgłosić na ochotniczkę.
- Mogę pójść z tobą, razem mamy większe szansę! - Pędząca Łapa niezbyt przekonanym tonem zaoferował pomocną łapę, szylkretka jednak tylko się uśmiechnęła.
- Mamy świętować dla ciebie, więc nie! Przyjęłabym pomoc od kogoś INNEGO, ale ty nie zawracaj sobie tym głowy, naprawdę! - odparła mając nadzieję że któryś z reszty uczniów uzna że wypada jej towarzyszyć jeśli to podkreśli, nic takiego się jednak nie stało.
Już w tym momencie żałując że się w to wpakowała odskoczyła w bok, czekając na mniej beznadziejny moment, jeśli taki w tej sytuacji miał szansę na istnienie.
Wypadało bowiem wiedzieć że po obozie kręciło się aktualnie sporo wojowników, nie przemyśleli również tego gdzie tak właściwie powinni zjeść to co zdobędą nie zwracając na siebie uwagi, a świadomość tego że jeśli chce ratować swój honor mimo niezbyt dobrego położenia MUSI chociaż spróbować uderzyła ją niczym piorun z czystego nieba.
Czasem lepiej zostać cicho! Skarciła samą siebie, wzięła głęboki wdech i wysiliła mózg w poszukiwaniu rozwiązania.
<Pędząca Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz