Aż od samego patrzenia na wszystkie te chore koty coś we wnętrzu ją bolało. I że żaden z nich się nie pofatygował, żeby zajść do Jeżowej Ścieżki? Pff. Zaczęła wątpić w inteligencję niektórych członków Klanu Burzy. Chociaż właściwie już dawno powinna w nich całkowicie zwątpić. Nie rozumiała niektórych irracjonalnych działań ze strony klanowiczów. Jednak zbyt mało ją to obchodziło, by poświęcała swój cenny czas na takie bzdety.
I jakby na zawołanie, do legowiska podeszło na raz parę kotów. Szylkretka westchnęła, czując, jak koniuszek ogona drga jej z poirytowania. Zawróciła się, żeby obudzić swojego mentora, który spał jak martwa popielica.
Nie musiała mówić nawet słowa. Jeżowa Ścieżka wstał na nogi błyskawicznie. Czasem był leniwy, ale można mu było to wybaczyć przez podeszły wiek. Wiśniowa Łapa i tak była wdzięczna, że nie odszedł jeszcze do starszyzny i wciąż służył klanowi, mimo tego, że nie był już tak młody.
**
- Nic nie widzisz? - Zapytała Wiśniowa Łapa, gdy Jeżowa Ścieżka przykładał jaskółcze ziele do oka Jeleniego Kopytka.
- Widocznie tak.
- Czemu nie przyszedłeś wcześniej? - Miauknęła. - Nie miałbyś takich problemów.
- Mam dużo spraw na głowie.
Wiśniowa Łapa podniosła chłodny wzrok na niebieskiego, unosząc lekko brew.
- Jako wojownik? Daj spokój, bo ci jeszcze uwierzę.
- Następnym razem przyjdź wcześniej. Leczenie wcale nie boli - Miauknął Jeżowa Ścieżka z lekkim uśmiechem.
Ich leże odwiedzili także Szumiące Wzgórze z dość mocnym katarem, Szybka Łania, Koperkowy Powiew, Indyczy Jazgot, i Kwiatek. A na samym końcu tortie razem ze swoim mentorem odwiedzili legowisko starszych, by zająć się przerażonym i wyczerpanym psychicznie Sasankowym Kielichem.
Później pozwoliła tylko, by Jeżowa Ścieżka spokojnie zajął się nią. Dzień był wyczerpujący, gdy ilość chorych była tak duża.
wyleczeni: Jelenie Kopytko, Szybka Łania, Szumiące Wzgórze, Sasankowy Kielich, Koperkowy Powiew, Indyczy Jazgot, Kwiatek, Wiśniowa Łapa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz