Nawet nie zauważyła, kiedy minęły jej te beztroskie, pierwsze księżyce w Klanie Burzy. Wydawała się wciąż być nieobeznana z otoczeniem, z sercem tęskniącym za mamą, a teraz stała tu, jeszcze nie w pełni świadoma tego, co miało się zaraz wydarzyć.
Nie miała za czym płakać ze żłobka, więc opuściła go bez jakichkolwiek oznak nadchodzącej nostalgi. Po prostu kolejna zmiana, normalna dla każdego wojownika. Jej życie zapowiadało się jak typowy los dla przeciętnego członka klanu. Pełne rutyny i brak jakichkolwiek powodów do ekscytacji.
Nastawiła ucho, słysząc głos Zajęczej Gwiazdy. Biały zwoływał zebranie klanowe, co oznaczała, że jej moment "chwały" nieubłaganie się zbliżał.
Wyszła naprzeciw kolejnym wyzwaniom i zbliżyła się do lidera, słuchając standardowej formułki używanej przy ceremonii. Nie zwracała uwagę na brata, tylko skupiła się na tym, co działo się wokół niej. Prawda była taka, że przynajmniej nabędzie jakiś sensowniejszy powód do życia, bo z każdym wschodem słońca, będzie zrywała się do pełnienia swych nowych obowiązków.
Jako mentorkę dostała nijaką Borówkową Mordkę, kotkę, która od początku wywołała u niej mieszane uczucia. Po części Tygrys zazdrościła jej tej radości w głosie i chęci do pracy, ale z drugiej strony odpychało ją to. Szylkretki wydawało się być po prostu za dużo, niemalże wypełniła całą przestrzeń, otaczającą niebieskooką. Najchętniej pogoniłaby ją z dala od siebie, ale to w końcu ona ma ją czegoś nauczyć, więc wypada zainwestować w dobre relacje.
- To co, jesteś gotowa na swój pierwszy trening? - zapytała wojowniczka, z głosem przepełnionym wolą walki.
- Tak od razu? - Ruda zachowała kamienny wyraz pyska, ale i tak była z lekka zdziwiona.
- Czemu nie? A nie chcesz?
- Nie wiem - odparła, zgodnie z prawdą.
Nie znała nawet swych własnych pragnień, więc ta propozycja wydawała jej się z lekka szybka, ale nie sprzeciwiała się specjalnie. Może tak właśnie mają wyglądać trening? Intensywna praca od samego początku, by nie przynieść klanowi złej opinii.
- Uwierz mi, nie ma co tracić czasu, lecimy zwiedzać tereny! - miauknęła rozradowana, drepcząc w stronę wyjścia z obozu. Przelotnie w połowie swej trasy obejrzała się na towarzyszkę, ale poza tym ignorowała ją i gnała do przodu.
Tygrysia Łapa ruszyła bezmyślnie za nią. Kiedyś była prawie że pewna, iż taka nowość w życiu ją zainteresuje. Niestety, jak to miała w zwyczaju, nie potrafiła czerpać radości z pozornie ekscytujących spraw.
Słuchała uważnie Borówkowej Mordki, ale ani na moment nie potrafiła odwzajemnić gestu wiecznie uśmiechniętej kotki. Bycie uczniem potraktowała jako zwykły obowiązek, do którego każdy musi kiedyś dorosnąć. Później przyjdzie jej dbać o pobratymców.
- A tu głównie polujemy... - zaczęła szylkretka, nagle urywając swą wypowiedź, kiedy jej oczom ukazał się dorodny okaz królika. - Patrz! Mamy dużo szczęścia. Obserwuj uważnie moje ruchy, a potem przećwiczymy skradanie się - oznajmiła i schyliła się, brzuchem niemalże dotykając ziemi.
Powoli ruszyła do przodu, wyjątkowo wolno jak na jej energiczne podejście. Wydawała się skupiona, jakby chciała jak najlepiej pokazać prawidłową postawę do łowów.
Ruda z uwagą obserwowała wszystkie widoczne napięcia mięśni mentorki. Spoglądała na wysuwające się pazury i zawziętość w oczach, a w momencie skoku - na idealnie prostujące się tylne łapy.
Już po chwili Borówka miała w mordce ledwo dychające stworzenie, a zaledwie po sekundzie mała istotka zamarła w bezruchu. Gdy szylkretka wypuściła piszczke z pyszczka, ta upadła na ziemię, pozostawiając dookoła siebie świeżą plamę krwi.
- I co myślisz? - spytała wojowniczka.
- O czym? - rozproszona uczennica podniosła na nią zaskoczony wzrok. Co miała jej powiedzieć?
- No o moim pokazie! Przyglądałaś się uważnie? Wiesz już, co robić? Będziesz w stanie to powtórzyć? - zadawała istną lawinę pytań.
- Nie wiem. Patrzyłam cały czas, ale pewnie nie zrobiłabym tak jeszcze - przyznała.
- No dobrze! To zaczniemy od prawidłowej pozy. Przede wszystkim nie zapominaj, by zawsze być cicho i znajdować się jak najbliżej ziemi, bo wtedy jesteś mniej widoczna. Musisz też być cały czas czujna, gotowa do zerwania się i ataku - wytłumaczyła, a następnie machnęła łapą.
- Spróbuj zrobić to, co ja - poleciła, bacznie się jej przyglądając. - To nie takie trudne.
Nie wątpiła w to, ale i nie oczekiwała cudów od pierwszego razu. Odtwarzała w głowie postawę mentorki i próbowała przyjąć identyczną pozę, ale to miała za bardzo ogon w górze, albo łapy jej się za bardzo rozkraczały na boki i traciła równowagę, lecąc jak głupia do przodu.
W pewnym momencie usłyszała cichy śmiech, a gdy spojrzała na Borówkową Mordkę, ta ze skruchą, ale i rozbawieniem w głosie, kręciła przecząco głową.
- Dobra, możemy wracać, nie będę cię już dzisiaj więcej męczyć. Zresztą, wiesz, co masz ćwiczyć, więc mam nadzieję następnym razem zobaczyć efekty twojej pracy! - ostrzegła, zachęcając ją do ruszenia w stronę obozu. - I proszę, uśmiechnij się. Z lepszym nastawieniem wszystko pójdzie łatwiej.
Tygrys mentalnie się skrzywiła. Nie była przecież smutna czy coś, po prostu nie potrafiła wyrażać emocji. Nie miała negatywnego podejścia, tylko jej wady sprawiały, że nie wszystko szło od początku idealnie, jak co niektórym.
- Oczywiście - odparła krótko, nie zamierzając wdawać się w zbędne dyskusje.
Trafiła jej się ciekawa mentorka i z pewnością treningi z nią nie będą nudne.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz