— I jak się czujesz? — zapytała Rdzawe Futro, mając myśli przykrą sytuacje z Gorzką Łapą, oskarżonego o zdradę. Wtuliła łeb w ich gęste futro.
— Bywało gorzej — podsumowało krótko, choć i tak nigdy nie byłoby w stanie wyrazić to, co naprawdę siedzi im w głowie.
W sumie, samo nie wiedziało, co tam się dzieje. Chaos w sercu. Irytacja. Niezręczność. Nawet nie wiedziało, czy wierzyć w tak absurdalne oskarżenie. Gorzka Łapa, a raczej już Gorzka Prawda, milczał i unikał rozmowy z mentorem. Skoro nie miał wyjaśnień od swojego byłego ucznia, tylko pogarszał sytuacje ich obu. Kiedy nie miało pojęcia, co o nim myśleć...
To ich irytowało - ta niewiedza, ciągłe tłumaczenia innym, że nie miało się nic z tym wspólnego oraz zachowanie Gorzkiego. Niezręczność zaś to odpowiednie słowo na niewygodne uczucie, które towarzyszyło im podczas niesienia ciężaru wzroku niektórych członków klanu na plecach. A nie pamiętało, żeby przekazało mu jakieś złe słowo o Miętowej Gwieździe, więc jest całkowicie pewne, że to nie oni doprowadzili do takiej sytuacji. Chociaż...
Nie pamiętało, ale... co, jeśli Gorzka Prawda zrozumiał coś źle? Wtedy Jaśmin miało powody do obwiniania się. Stąd te oczy pełne pogardy, zawieszone na nich, jak liście na gałęzi.
Zmieszanie. Dużo zmieszania.
— Cokolwiek się stanie, Jaśminku, zawsze będę po twojej stronie...
— Doceniam to, kochanie — zamruczało, czując się jak w najbezpieczniejszym miejscu na świecie.
***
Zawołał ich Bluszczowe Pnącze - jeden z nielicznych, który w nich nie wątpiło. Oczywiście, podeszło do przyjaciela, żeby sprawdzić, co u niego słychać i jak sobie radzi. W końcu nie rozmawiali ze sobą, odkąd poszli uzupełniać zapasy.
— Dobrze cię widzieć — Tak medyk przywitał się z wojownikiem.
— Coś się stało? Potrzebujesz pomocy?
— W sumie nie do końca. Po prostu mam trochę wolnego czasu, zapasów też
jest dużo. Zastanawiałem się, czy nie chciałobyś poznać trochę wiedzy o
podstawowych ziołach i chorobach. Wiesz, wojownikom też przydaje się to w
różnych kryzysowych sytuacjach, kiedy nie mają dostępu do medyków. Co o tym myślisz
Brzmiało kusząco. W końcu o ziołach wiedziało tylko tyle, że leczą.
— Bardzo chętnie! — odpowiedziało i natychmiast się wpakowało do lecznicy Bluszczyka.
— Może najpierw mi powiedz, co już wiesz — Tak kocur chciał zacząć swoje nauki.
— Cóż... — Jaśmin zająkało się i wskazało na ogromny liść, na którym leżały zapasy. — To służy do przenoszenia zapasów.
Wskazało również na stos z kocimiętką.
— A to coś ryje w bani i sprawia, że twoja matka to kretynka. Ale w dużych ilościach potrafi zabrać ją ze świata, a co najważniejsze, z twoich oczów, na zawsze — uśmiechnęło się dumnie na wspomnienie, kiedy usłyszało o tym, co zabiło Popielaty Grzbiet. Wyśmiało ją wtedy z pogardą, a o żalu nie było nawet mowy. — Kocimiętka, tak?
— Czyli jeszcze długa droga przed nami — westchnął Bluszczowe Pnącze.
Jaśmin nastawiło uszy, aby usłyszeć dalszy wykład.
<Bluszczyku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz