- Nie da się tego robić szybciej? - warknęła zniecierpliwiona, chociaż bardziej jej zależało, by mu dogryźć. - Byle uczeń lepiej by to zrobił od ciebie!
Pokazał jej swoje piękne zęby, warcząc pod nosem. Skoro tak, to sama niech oznacza grancie. A! Nie może, bo jest kotką! Naprawdę nie wiedział co sprawiło, że musiał znosić ją na tym patrolu. Nie był jednak głupi i wiedział co zamierzała osiągnąć. Teraz była na szczycie i mogła wszystkimi pomiatać. Ale nie nim! Nigdy nie ugnie się pod łapą takiej zastępczyni! Na dodatek fałszywej! Kodeks jasno mówił, że zastępcą powinien być ktoś kto wyszkolił już jednego ucznia, Kamienna Agonia nie miała nikogo przed dojściem na szczyt, a on? On tak! Był więc bardziej doświadczony od niej, pomimo swojego młodszego wieku.
- Tak? To mogłaś wziąć tego swojego kurdupla Jałowego. Przynajmniej zrobiłby to odpowiednio, byś mogła wzdychać do niego i jego szczochów - warknął.
To się nie spodobało czarnej, która już szczerzyła do niego zęby. Stanął naprzeciw niej, bijąc wrogo ogonem o ziemię.
- Taki wyszczekany jesteś?! - Widział jak żyłka jej pulsuje pod futrem.
- A ty to co? Święta? To, że chowasz się za ogonem tego uzurpatora jest godne pożałowania. Wziął cię na tą posadę z litości, chociaż się nie nadajesz do rządzenia wojownikami - powiedział, od razu odchodząc od coraz bardziej wściekłej zastępczyni.
Słonecznikowa Łodyga starał się jakoś uspokoić kotkę, ale prawie dostał za to po pysku. Ignorując wołania tej zapchlonej kupy, skierował się dalej. On wykonywał swoją robotę, a jeśli coś im nie pasowało, to trudno.
***
Kamienna Agonia dostała ucznia. Biłby brawo, gdyby nienawidził jej z całego serca. Ostatnio miał pewien plan, który raz na zawsze skończy rządy jej i Zasranej Gwiazdy. Nie wiedział jednak czy uda mu się to osiągnąć. Potrzebował kogoś kto byłby w stanie mu z tym pomóc. Wybór szybko padł na kuzyna, który zgodził się bez wahania, byle tylko rudzi znów odzyskali świetność. Szczypiorkowa Łodyga również przystała na jego propozycję, więc z każdym dniem miał więcej rudych przy sobie, którym mógł zaufać. Lecz Słonecznikowa Łodyga nigdy do tej grupy się nie załapie, nigdy! Nadal odczuwał względem niego niechęć. Może za bardzo cieszył się po upadku Piaskowej Gwiazdy i zadawał się z nową władzą?
Przeciągnął się leżąc w ciepłym legowisku. Nie miał ochoty wychodzić na ten ziąb. Jego plany jednak popsuł niespodziewany gość, mianowicie Kamienna Agonia. Od razu jego uszy skierowały się ku tyłowi, a sierść zjeżyła.
- Czego chcesz? - warknął.
- Yh... znowu ona... - Szczypiorkowa Łodyga przekręciła się na drugi bok, wlepiając w kotkę swoje pomarańczowe ślipia. - Szukasz swojego kochasia? Widziałam jak całował się ze swoją...
- Zamknij mordę! - Czarna jak zawszę witała się z każdym krzykiem.
Spojrzał na szylkretkę, która posłała mu spojrzenie mówiące "skopmy jej dupsko". Kusząca propozycja, ale szkoda mu było sił na taki wyczyn. Jeszcze by ich opluła i zaraziła wścieklizną.
- To ty się na nas drzesz - wytknął jej to. - Ponawiam pytanie, co cię do nas sprowadza?
<Kamień?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz