Kiedy dziwny kocur odszedł, spojrzał na swojego sąsiada.
- Naprawdę dziwak. - Pokręcił głową. Mimo to zastanowił się nad jego odpowiedzią. Brzmiała jak coś, co zawsze mówią wieszcze. Dobrze, że miał dobrą pamięć, bo się z nim skonsultuje. Ciekawe co on by na to odpowiedział?
Widząc, że ten milczy i nadal był w szoku, trzepnął go ogonem w bark.
- Co ty taki spięty? Nieważne. Zasięgnę jeszcze języka u innego wariata i dowiemy się o co mu chodzi. - Wskazał na miejsce, gdzie zniknął Ozzy.
- No dobrze... To do zobaczenia.
- Nie daj się porwać! - Jeszcze miauknął udając się do swojego domu.
***
Czemu miał takiego pecha, to nie wiedział. Może dręczyło go to, że minął już kolejny księżyc, gdy widział tą kotkę z klatki? Pamiętał nadal co tam się stało. Ten cały chaos, gdy Wyprostowany wszedł, a on skitrał się we wnęce. Smutne miauknięcia... Przewrócił się na drugi bok. Nadal nie mógł spać.
Mieli ich przenieść za dwa księżyce. Wtedy wszystkie koty zaginą. Obiecał, że sprowadzi pomoc, a on nie łamał danego słowa. Potrzebował jednak pomocy. Heimdall... cóż zgodził się pomóc, ale obawiał się, że jego ego wystrzeli tak wysoko, że zamiast ratunku sprowadzi na nich kłopoty. Mimira nie pytał, bo wiadomo... on był tylko by dawać rady, a nie aby walczyć ze złymi potworami. Ale ich dwójka, pozbawiona mocy nie da rady sobie z taką potęgą. Pozostało zrzeszyć Ozzyego i Belzebuba.
Wstał i westchnął, budząc przy tym kolejny raz swojego olbrzyma. Właśnie. Czemu on nie pomoże? W walce ze swoim gatunkiem lepiej by sobie poradził od niego!
- Ej ty! - miauknął mu w pysk. - Walcz za nas. Zaprowadzę cię do... - nie dokończył, bo został zwalony z miękkiego posłania na ziemię.
A to drań! Otrzepał się i spróbował ponownie, ale z takim samym skutkiem. Co to za mysi móżdżek! Powinien dawno nauczyć się co chcę mu przekazać!
No nic... trzeba było zająć się pierwotnym planem.
***
Gdy tylko się obudził ten ćwok zabrał go do Obcinacza. Dojrzał tam Jeżynka, Kizie, Anubisa i Mel - sąsiadów, którzy również zachorowali. Tyle, że on nie! Był zdrowy! To, że budził Wyprostowanego było spowodowane chęcią porozumienia się w sprawie porwanych kotów! A to, że chciał spać, nie obchodziło go!
Drapnął łapą powietrze, gdy Obcinacz zbliżył do niego igłę. Nie zamierzał dostawać po raz kolejny podejrzanych rzeczy! Syknął na niego, ale jego asystentka owinęła go w jakiś koc i tyle było z jego walki. Poczuł ukłucie, a zaraz potem odpłynął w sen.
***
Obudził się nagle, zrzucając z siebie Mimira, który... właśnie! Co on na nim robił?! Pokręcił głową, nadal skołowany. A zresztą... nieważne. Który dzisiaj był? To już? Rozejrzał się po domu, ale nie dojrzał nigdzie brata. Czy ten idiota sam tam poszedł? On chyba naprawdę oszalał! Zerwał się szybko na nogi i wyskoczył na zewnątrz. Śnieg zasypał go już od progu, a dreszcze przebiegły przez jego grzbiet. Niech to! Podskoczył, próbując przeć naprzód przez zaspę.
- Hej! - zawołał do Buby, widząc go w oknie, gdy tylko dotarł na ulicę. - Hej! Który dzisiaj?! - Chyba go nie usłyszał. Znów podskoczył, przybliżając się do drzwi wejściowych. Wskoczył na parapet i spojrzał na Ozzyego. To był jednak on?!
- Zawołaj brata, twa ciemność nadchodzi i krew się leje! Musimy temu zapobiec! - wrzasnął, mając nadzieję, że przezroczysta ściana przepuściła jego głos.
<Buba?>
Wyleczeni: Jeżynek, Kizia, Anubis, Mel, Loki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz