Lasek siedziała przed żłobkiem, był dość wczesny ranek kotka mruczała coś pod nosem
- Lasek...Lasek... - cały czas miała w głowie swoje nowe imię, już nie nazywa się Aphex teraz jej imię zostało nadane przez kogoś innego.
- Chyba pójdę się napić... - kiedy to wymówiła wstała i przeszła do najbliższej kałuży i zaczęła powoli ugaszać pragnienie.
Przeszła się trochę przed żłobkiem, zobaczyła że prawie całe “Rodzenstwo” jeszcze śpi ale jedno miejsce było puste należało ono do Kuriozuma.
- Może to idealna okazja by przejść się po obozie? - pomyślała koteczka i poszła tam gdzie ją łapy poniosły, szła i szła a tu nagle...
- Hej! Co ty tu robisz? - zapytał się ktoś za nią.
Kotka obróciła się gwałtownie i zobaczyła ciemną postać schowaną w cieniu jedyne co widziała to świecące oczy i zęby.
- J-Ja... - zająkała się kotka, wzięła głęboki wdech i wypięła pierś - Ja szukam brata!
Wojownik się zaśmiał i ukazał swoje białe niczym śnieg kły.
-To lepiej poszukaj bliżej żłobka - powiedział ostro wojownik po czym zniknął w cieniu, jakby się rozpłynął.
Koteczka zachwiała się na nogach i sama nie wie czemu pobiegła ku wejściu do kociarni, w między czasie wszystkie koty były obudzone.
Kotka niepewnie stąpała, Kiedy weszła wszystkie kociaki wyszły na zabawę lub po prostu się przewietrzyć.
Tortie położyła się na swoim posłaniu i chwilkę się zdrzemnęła, posłanie było miękkie i świeże.
Kiedy czekoladowa wstała przeciągnęła się i ziewnęła pokazując małe bialutkie ząbki, stała teraz prosto i przeszła za żłobek jak zwykle zbierając ogonem liście które dopiero co upadły kiedy znalazła się za kociarnią usiadła owijając puszysty ogon wokół łap, spojrzała na niego z ulgą że go ma chyba jako jedyna nie ma żadnej blizny po ceremonii, no dobrze ma lekko nacięte prawe ucho ale tak to żadnych ran.
Lasek chociaż nie przepadała za tymi całymi bóstwami strasznie tęskniła za sektą, miała tam przyjaciół a tutaj?
Żadnego oprócz rodzeństwa nagle coś poczuła, czuła się samotna i zagubiona wszystko było nowe, inne.
Poczuła że ciepłe krople spływają jej po policzkach, próbowała coś zrobić cokolwiek by nikt nie zobaczył, kątem swojego pomarańczowego oka ujrzała czekoladowo dymnego kota z białymi zdobieniami... To Kuriozum!
Popędziła do braciszka ile sił w łapach miała, łzy nie chciały przestać lecieć ale zignorowała to potrzebowała kogoś towarzystwa.
<Kuriozum?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz