Morderstwo.
Kolejne morderstwo z łap klifiaka.
Jaśminowy Sen zabiło.
Jej małe Jaśminek, które szkoliła pod własnymi łapami. Żołądek szylkretki przewrócił się na bok, całą swoją treść wypychając do gardła, mimo iż nie było tego zbyt wiele. Serce kołatało niczym oszalałe, słysząc pochwałę z pyska kota, którego ciało przejął jej ojciec.
"Dobra robota, chociaż czegoś pożytecznego ją nauczyłaś"
Stróżka żółci ulała się z jej otwartego pyszczka. Kocur zmarszczył pysk zniesmaczony, nim kazał wrócić do reszty zajęć. Iskrzący Krok skinęła ostrożnie głową, nim na drżących kończynach udała się do Bluszczowego Pnącza, kota, który jej zdaniem, jako jedyny mógł jej pomóc.
Miauknęła cicho, gdy tylko przekroczyła próg, otwierając szerzej ślepia dostrzegła liliowego, noszącego sporawe kępki ziół we własnej mordce. Widząc jego zabieganie poprosiła tylko o kilka ziarenek z makiem, które przyniosła jej Cicha Łapa. Zmiana profesji przez kotkę była jedną z niewielu dobrych rzeczy, które spotkały ich klan.
Kolejne morderstwo z łap klifiaka.
Jaśminowy Sen zabiło.
Jej małe Jaśminek, które szkoliła pod własnymi łapami. Żołądek szylkretki przewrócił się na bok, całą swoją treść wypychając do gardła, mimo iż nie było tego zbyt wiele. Serce kołatało niczym oszalałe, słysząc pochwałę z pyska kota, którego ciało przejął jej ojciec.
"Dobra robota, chociaż czegoś pożytecznego ją nauczyłaś"
Stróżka żółci ulała się z jej otwartego pyszczka. Kocur zmarszczył pysk zniesmaczony, nim kazał wrócić do reszty zajęć. Iskrzący Krok skinęła ostrożnie głową, nim na drżących kończynach udała się do Bluszczowego Pnącza, kota, który jej zdaniem, jako jedyny mógł jej pomóc.
Miauknęła cicho, gdy tylko przekroczyła próg, otwierając szerzej ślepia dostrzegła liliowego, noszącego sporawe kępki ziół we własnej mordce. Widząc jego zabieganie poprosiła tylko o kilka ziarenek z makiem, które przyniosła jej Cicha Łapa. Zmiana profesji przez kotkę była jedną z niewielu dobrych rzeczy, które spotkały ich klan.
Najgorsze jednak miało nadejść, tylko uderzenia serca dzieliły ich od wyznaczonego przez lidera, zebrania tuż o zachodzie słońca. Gorzka Łapa miał zostać osądzony o swoje rzekome zbrodnie, w tym zdradę klanu, ktoś mówił, że kocur ponoć też kogoś zamordował, że to niby on stoi za zniknięciem Ciemnej Doliny...
Iskrzący Krok jako jedna z dwójki kotów wiedziała, co tak naprawdę spotkało kotkę. Żołądek zastępczyni zawiązał się w supeł, gdy wieczorne powietrze rozdarło donośne miauknięcie kocura.
Spode łba obserwowała jak rudy uczeń jest wprowadzany niczym więzień na sam środek obozu, szarpiąc się i sycząc. Jej przybrany syn miał być sądzony jak morderca. Czuła na sobie wzrok Olchowego Serca, która wtulając się w futro partnera niemo błagała szylkretkę, by ta coś zrobiła.
Iskrząca potrafiła jedynie odwrócić głowę w bok, nic więcej. Niczym ostatni tchórz.
— Klanie Klifu, zebraliśmy się by osądzić występki Gorzkiej Łapy. Doszły mnie słuchy, że złamał on kodeks wojownika a także, upokorzył sam siebie przez trwający wiele księżyców zbyt długo, trening — no tak, kotka wiedziała, że jej przybrany syn nie jest wybitnie lotnym umysłem, jednak... jednak liczyła, że chociaż ukończy szkolenie do tych piętnastu księżyców. Żołądek kolejny raz zrobił fikołka, wywołując odruch wymiotny u zastępczyni — Gorzka Łapo, masz coś na swoją obronę?
— T-to nie byłem ja! Ktoś mnie wrabia! — kocurek drżał na całym ciele, podkulając pod siebie ogon.
— Łgarz, w ramach poniżenia, będziesz musiał walczyć o swój honor ty wronia stra- — ktoś w tłumie warknął gniewnie, nim wyszedł szereg. Koguci Krzyk spiął mięśnie, rzucając pogardliwe spojrzenie na przywódcę. Koty zamilkły, dało się słyszeć jedynie chrapliwe oddechy przerażonych, które i tak milkły przez powagę sytuacji. Zgubiona Dusza wyglądała przez wejście kociarni, kuląc uszy z przerażenia. Szylkretka niedawno zaszła w kolejną ciążę, Iskrząca widziała jak kuzynka i jej ukochany płaczą z radości, dlaczego więc teraz czarny wojownik ryzykował tak wiele...?
— Sam walcz o swój honor, parszywa kupo gnoju — wysunięte pazury oraz odsłonięte kły, nic więcej nie zdążyła zobaczyć, zbyt szybko zamknęła ślepia. Słyszała warknięcia i syki walczących ze sobą kocurów. Czuła w powietrzu krew oraz woń tego, co miało się niedługo stać.
Niewiele później zapadła cisza, przerwana przerażonym krzykiem Zgubionej Duszy oraz mruknięciami Bluszczowego Pnącza, że kotka ma się odsunąć bo utrudnia mu pracę.
Zajęta uspokajaniem kuzynki nawet nie zauważyła, kiedy Lisia Gwiazda wyciągnął za skórę na karku Gorzką Łapę z tłumu, rzucając nim niczym szmacianą lalką. "Walcz o swój honor" - tak brzmiał rozkaz ich psychotycznego przywódcy.
Nie chcąc widzieć nic więcej - zacisnęła ślepia z całej siły.
Koguci Krzyk nie przeżył, liliowy medyk potwierdził, że wojownik miał uszkodzoną tętnicę, utrata krwi była zbyt gwałtowna, nic nie dało się zrobić. Pochowała go razem z kotką i kilkoma innymi członkami klanu, tuż pod krzewem dzikiej róży. Tam, gdzie czarny wyznał Zgubie swoje uczucia.
Gorzka Łapa wylądował u medyka z pociętym przez pazury lidera pyskiem. Wyglądał tak, jakby zaatakował go sam potwór. Nie dał się zabić, został oszczędzony, lecz przyznano mu imię Gorzkiej Prawdy, aby każdy pamiętał, że zgodnie z kodeksem - słowo lidera jest prawem.
Iskrzący Krok wątpiła jednak, że rozkazy psychopaty mogą być prawem w jakimkolwiek tego słowa znaczeniu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz