Ile też kotów poznała Jemioła odkąd to dostała się do klanu? Właściwie to niewiele. Znała Szakłakowego Cienia, swojego mentora, Pstrągowy Pysk wraz z Wronią Łapą, dwie kotki które to ją tu przyprowadziły...Rybi Ogon i Bursztynową Bryzę, czyli dwójkę starszych od których dowiedziała się co nie co o klanie i jego zwyczajach, oraz ostatnio też Słodką Łapę. Czy to wiele? Nie za bardzo, patrząc na fakt, że w klanie jest całkiem sporo kotów. Była też Żwirowa Gwiazda, jednak czy ona mogłaby zaliczać się do znajomości? Zamieniły może kilka zdań, do tego w formie dość oficjalnej, jednak Jemioła zawdzięczała jej naprawdę wiele. To dzięki ślicznej szylkretce mogła pozostać w klanie i rozpocząć nauki jako terminatorka czy tam uczennica. To spore zaufanie i dobroć ze strony przywódczyni. Zawsze mogła odesłać ją z powrotem na Ścieżkę Grzmotu i kazać jej wracać skąd przybyła. Problem z Jemioła polegał na tym, że drogi do domu nie znała i między innymi dlatego poszukiwała u dzikich kotów pomocy. Teraz jednak, coś się zmieniło. Może jak ukończy trening, to powinna odejść? Klan dałby jej odpowiednie wykształcenie co do przetrwania i na pewno wtedy lepiej by sobie poradziła z odnalezieniem trasy do swojego domu, gdzie na pewno wszyscy na nią czekali. Bo...czekali prawda?
— Dlaczego znów cie widzę samą, leć mi ty już koty poznawać a nie! — dosłyszała głos Rybiego Ogona, która usiadła u jej boku, gdzieś niedaleko legowiska uczniów. Jemioła zachichotała pod nosem i dotknęła starszą w policzek na przywitanie, pomrukując cichutko. Było to dość zabawne, bo z każdym dniem tak naprawdę, Owcza Łapa poznawała nowe koty. Tyle że...nie zamieniała z nimi za wiele słów, jak chodzi o te znajdujące się w obozie. A może powinna jakoś zaczynać rozmowę by ta stała się dłuższa? Rozbawił ją jednak ton klanowej starszej, która wręcz wymagała od niej by ta kogoś więcej poznała.
— Spokojnie Rybi Ogonie, nie martw się o mnie w tych sprawach — mruknęła wesoło i rozejrzała się — Widzę tu wiele kotów, z którymi mogłabym porozmawiać kochaniutka, jednak czy one będą chciał rozmawiać ze mną?
— Nonsens! — prychnęła starsza i uderzyła koniuszkiem ogona o ziemię — Oczywiście, że będą chciały. Możesz zawsze złapać gdzieś Pstrągowy Pysk, bądź porozmawiać z Szakłakowym Cieniem. Lekka znajomość poza treningami jeszcze nikomu nie zaszkodziła! Tym bardziej, że jesteś od niego nie dużo młodsza. Wspólne zjedzenie zwierzyny go nie zabije — odparła z pewnością w głowie i trzepnęła delikatnie uchem, kiedy srebrna, niebieskooka była pieszczoszka zaśmiała się pod nosem. Wolała tez się kocurowi nie narzucać, chociaż kusiło ją by spędzić z nim więcej czasu. W końcu jak to ładnie ujęła Rybi Ogon, komu zaszkodzi bliższe poznanie poza treningami? Jakby się zaprzyjaźnili, na pewno o wiele lepiej poszedłby im trening! Szybciej i sprawniej wszystko się robi w przyjaznej i miłej atmosferze. Przecież to oczywiste. Po krótkiej wymianie zdań ze starszą, ta odeszła mamrocząc coś na uciążliwe stawy, a Jemioła po krótkiej bitwie myśli, podniosła zad i ruszyła w kierunku legowiska przywódczyni. Nie wiadomo co ją tam pchnęło, jednak wymiana zdań z najważniejszym kotem, który pozwolił jej tu zostać, dla rozwiania wątpliwości brzmiała...rozsądnie? Czuła się tu bardzo dobrze i mimo niektórych spojrzeń, nadal bardzo chciała tu być. Uniosła wysoko ogon, uśmiechając się promiennie podczas chodu. Kilka wojowników, siedzących niedaleko na jej widok zaczęło między sobą szeptać i chichotać, jednak Jemioła nie miała zamiaru zwracać na to większej uwagi. Bo po co?
— Witajcie! Miłego popołudnia — zamruczała przyjaźnie i trzepnęła w ich kierunku uchem, co zostało przyjęte z dość skwaszonymi pyskami. Powiedziała coś nie tak? Przecież była miła? Aj, najwyraźniej nie każdego kota da się tak łatwo nazwać przyjacielem. Chociaż...kicia i tak już to z góry zrobiła. Czy ktoś dla niej nim nie był? Jakoś dostała się przed legowisko Żwirowej Gwiazdy i zawahała się przed samym wejściem. Powinna zawołać? Poprosić o wejście? Może jakoś zapukać, jak to robili ludzie przychodzący w odwiedziny do jej Państwa? Znaczy dwunożni, tak tak...dwunożni.
— Żwirowa Gwiazdo? To ja, Jemioła już teraz Owcza Łapa! — zaczęła wesoło i wetknęła łepek do wnętrza legowiska, rozglądając się w lekkim zakłopotaniu — Mogę wejść cała kochaniutka? Miło by było troszkę porozmawiać, jak masz chwile czasu. Oczywiście mogę sobie pójść, to nie problem! Chyba nawet gdzieś po drodze widziałam Szakłakowego Cienia...Chyba. Wszystkie kocury nie od strony pyska wyglądają strasznie podobnie nie sądzisz?
Kotka z lekkim zaskoczeniem zamrugała, kiedy nagle ze spokojnego siedzenia w legowisku wyrwało ja radosne ćwierkanie kotki i jej łepek w połowie przeciśnięty przez wejście. Po otrząśnięciu się z szoku, uśmiechnęła się łagodnie i cicho zaśmiała na monolog Jemioły na temat...tak różny od pierwszego, który wytyczyła.
— Jasne, wejdź — mruknęła, a drugi raz nie musiała tego powtarzać, bo Jemioła już siedziała obok niej z przyjaznym uśmiechem na pulchnej mordce.
— Chciałabym o czymś porozmawiać i wierzę, że jesteś do tego odpowiednim kotem słonko — zaczęła i spojrzała w oczy liderki, po czym delikatnie poruszyła wibrysami — Jak sądzisz, to dobrze, że jestem w klanie?
<Żwirowa Gwiazdo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz